"Oferuje państwu zaświadczenie lekarskie o przeciwskazaniach do noszenia maseczki, dzięki temu są państwo zwolnieni bez konsekwencji z noszenia maseczki wszędzie. Potwierdzone podpisem i pieczątką lekarską. Elektronicznie jak i pisemnie" – takie ogłoszenie (pisownia oryginalna) znaleźli w sieci dziennikarze trójmiejskiej "Gazety Wyborczej".
Jest ich więcej, a ceny wahają się od 100 do 300 zł.
Lekarz internista przyznał z kolei, że nie ma dnia, by ktoś nie dzwonił z prośbą o wystawienie zaświadczenia.
- Cześć pacjentów przekonuje, że w maseczce im duszno, że się szybko męczą i proszą o zaświadczenie. Kiedy słyszą, że to niemożliwe, reakcje są różne - od zrozumienia po próby wymuszenia, na zasadzie: jak zasłabnę, pan będzie za to odpowiedzialny. Ale przepisy są w tej kwestii jasne – mówi.
Rozporządzeniu Rady Ministrów zwalnia z obowiązku noszenia maseczek osoby, które nie mogą zakrywać ust lub nosa z powodu: całościowych zaburzeń rozwoju, zaburzeń psychicznych, niepełnosprawności intelektualnej w stopniu umiarkowanym, znacznym albo głębokim oraz osoby posiadające trudności w samodzielnym zakryciu lub odkryciu ust lub nosa.
Astma, choroby serca czy krzywa przegroda nosowa nie są przeciwwskazaniami.
Autorzy internatowych ofert oferują przesłanie zaświadczenia pocztą. Zwolnienie od noszenia maseczki powinno jednak znajdować potwierdzenie w dokumentacji medycznej. Choć sprzedawcy zapewniają, że zaświadczenie będzie prawidłowo podstemplowane, to przecież nie ma pewności, że wystawiający jest naprawdę lekarzem.
Równie dobrze może to być oszust, który ma świadomość dużej bezkarności – bo czy poszkodowany poskarży się policji, czy został oszukany przy próbie wyłudzenia dokumentu?