Należący do japońskiego koncernu mikołowski zakład produkuje wiązki elektryczne do samochodów. Zdecydowaną większość załogi stanowią kobiety. Pracę ma tam stracić 230 osób, czyli ponad 80 proc. załogi.
W demonstracji brali udział nie tylko pracownicy mikołowskiej fabryki, ale też wyposażeni w trąbki i transparenty przedstawiciele Solidarności z innych branż, a także szefowie regionalnych struktur tego związku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Gdzie się podział duch Yazaki?", "Dajecie niewiele, gdy oddaliśmy całych siebie", "Nie dajmy się oszukać marnymi odprawami", "Odchodzimy nie dla zabawy, należą nam się godne odprawy" - można było przeczytać na trzymanych w rękach transparentach.
W zakładzie trwa spór zbiorowy. Przewodnicząca Solidarności w Yazaki Automotive Products Poland Katarzyna Grabowska mówiła, że pracodawca w trakcie negocjacji zaproponował pracownikom "głodowe" odprawy.
Lokalnie skupiamy w procesie mediacyjnym na wywalczeniu wyższych odpraw, na poziomie europejskim. Walczymy o to, by przeprowadzono z nami konsultacje takie, jakie powinny być. Aby rozważyć czy faktycznie ta decyzja o zwolnieniach, która została podjęta, jest słuszna. Wydaje się, że wszystko leży na stole - powiedziała Grabowska.
Podczas pierwszej fali zwolnień grupowych, w 2020 r., kiedy pracę straciło 500 osób, odchodzący pracownicy fabryki Yazaki z najdłuższym stażem dostali 15-krotność pensji. Wówczas Mikołowie zakończyła się produkcja wiązek elektrycznych do fiata 500, a pracodawca zapowiadał inwestycje. Obecnie związkowcy mówią, że czują się oszukani, bo ich zdaniem nie miał planu na utrzymanie zakładu.
Teraz liczą, że zwalniani otrzymają podobne świadczenia jak ci, którzy stracili pracę przed czterema laty. Według związkowców ostatnia propozycja pracodawcy to - poza odprawami gwarantowanymi polskimi przepisami - dodatkowa miesięczna pensja, 10 tys. zł i nagroda jubileuszowa dla tych pracowników, którzy uzyskaliby do niej prawo do końca roku.
Związkowcy: to wszystko przez Zielony Ład
Szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz mówił, że związkowcy z YAPP walczą o to, by pracodawca traktował pracowników podmiotowo i zapewnił, że cały związek będzie ich wspierał w tej walce. Zwrócił uwagę, że załoga mikołowskiego zakładu nie walczy przecież o podwyżki, ale o godne odejście pracowników.
Jak mówił, choć dane statystyczne dotyczące bezrobocia w Mikołowie i na całym Śląsku są obecnie "w miarę optymistyczne", to jednak niektórych zakładów już dotyka lub być może wkrótce dotknie groźba zwolnień grupowych. - Ten miód związany z tym, że rynek pracy jest doskonały, niestety prawdopodobnie, nie tylko w naszym regionie, się już kończy - ocenił Kolorz.
Zamkną dużą fabrykę. Prawie 180 osób straci pracę
Według niego sytuacja w mikołowskim zakładzie to przykład "brutalnego kapitalizmu". Wyraził przekonanie, że japoński koncern stać na to, by przetrzymać trudne czasy w całym przemyśle motoryzacyjnym w Europie. Według Kolorza, sytuacja tej branży to także skutek polityki unijnej, zwłaszcza Zielonego Ładu.
- Myśmy ostrzegali jako Solidarność, że pierwszym elementem, pierwszą branżą, która będzie dotknięta potężnymi problemami związanymi z Zielonym Ładem będzie branża motoryzacyjna - powiedział. - To nie jest tak, że przy Zielonym Ładzie będzie się nam żyło jak w raju. Będzie się nam żyło jak w piekle - uważa Kolorz, których wezwał do odrzucenia "zielonego idiotyzmu".
W swoim wystąpieniu Kolorz nawiązał też do japońskiego kodeksu honorowego. - Gdzie ten honor japońskiego właściciela? Zazwyczaj to było tak, oni, jak nie wygrywali bitew, nie umieli odnieść zwycięstwa, to co robili, popełniali seppuku, harakiri - mówił. - Może trzeba byłoby zawołać japońskich właścicieli. Skoro nie umiecie odnieść w firmie, którą prowadzicie, której jesteście właścicielami, sukcesu, no to najzwyczajniej w świecie przyjedźcie tutaj, otwórzcie nóż i popełnijcie harakiri wy, a nie doprowadzajcie do takiej sytuacji, że ci ludzie przez was są na skraju swoistego typu harakiri - dodał Kolorz.
"Dziś walczymy o wartość odpraw"
7 czerwca Solidarność w YAPP zwróciła się do pracodawcy z wnioskiem o wstrzymanie decyzji o przeprowadzeniu zwolnień grupowych w zakładzie. Związkowcy wskazali, że zgodnie z europejskimi i krajowymi przepisami, redukcja zatrudnienia powinna być poprzedzona konsultacjami na poziomie Europejskiej Rady Zakładowej koncernu.
- Mam nadzieję, że nie dojdzie do tych zwolnień, że pozyskamy jakiś projekt i przekonamy ich, że jednak się w Polsce opłaca, ale dzisiaj przede wszystkim musimy walczyć o wysokość odpraw - mówiła Grabowska.
Obecny na manifestacji dziennikarz PAP chciał uzyskać stanowisko kierownictwa mikołowskiej fabryki, jednak pracownik ochrony powiedział, że nie jest to możliwe, ponieważ zakład w czwartek jest zamknięty.