Piąty miesiąc z rzędu inflacja w Polsce przyspiesza. W listopadzie średni poziom cen dóbr i usług konsumpcyjnych był o 7,8 proc. wyższy niż w tym samym okresie poprzedniego roku. Takiej drożyzny nie było od ponad 20 lat.
Ekonomiści wskazują, że wysoka inflacja negatywnie wpływa na siłę nabywczą pieniądza. Za 100 zł otrzymanych rok temu możemy teraz kupić mniej towarów. Tym samym realnie na wartości tracą wszystkie nasze oszczędności.
Ciekawe wnioski po publikacji środowych danych GUS o inflacji ma Tomasz Wyłuda. Dyrektor biura doradztwa inwestycyjnego Credit Agricole zauważa, że aby ochronić oszczędności przed inflacją, trzeba było rok temu ulokować pieniądze np. na lokatę oprocentowaną na 9,8 proc.
"Tylko aby wyjść na zero!" - podkreśla Wyłuda. Tłumaczy to faktem inflacji sięgającej prawie 8 proc. i koniecznością zapłacenia podatku Belki od tego typu zysków (19 proc. odsetek np. z lokaty bankowej zasila państwową kasę).
Sposób na inflację? Tylko solidne podwyżki
Drugi wniosek dotyczy realnej wartości wynagrodzeń. Polski rząd często tłumaczy, że płace w Polsce rosną szybciej niż ceny. Faktycznie statystyki GUS pokazują, że podwyżki wynagrodzeń w skali roku są ostatnio na poziomie 8-10 proc. Tylko też trzeba pamiętać, że nie wszyscy mogli liczyć na to w ostatnich 12 miesiącach.
"Jeżeli nie dostało się podwyżki w ciągu 12 miesięcy to prawie jeden miesiąc pracuje się za darmo" - zauważa ekspert Credit Agricole. Niemal cała jedna pensja akurat zostaje przejedzona przez inflację.
Na podwyżki płac mogą za to co roku liczyć najmniej zarabiający. Rząd bowiem dba o ty, by podnosić minimalną krajową o kilka procent. Problem w tym, że nie jest to taka skala, by przebić aktualne podwyżki cen.
Płaca minimalna w 2021 roku wynosiła 2 800 zł brutto, czyli o 200 zł więcej niż poprzednio. Wzrosła więc o 7,7 proc., czyli minimalnie mniej niż wynosi aktualna inflacja.
Co będzie w 2022 roku? Według Tomasz Wyłudy prawdopodobnie realna płaca minimalna spadnie.
Rada Ministrów przyjęła rozporządzenie dotyczące minimalnej pensji. Zakłada, że wynagrodzenie najmniej zarabiających wzrośnie o 210 zł brutto i od stycznia będzie wynosić 3010 zł brutto. Daje to podwyżkę na poziomie 7,5 proc.