26 października 2020 r. rząd polski oraz branżowy Związek Pracodawców Transport i Logistyka Polska (TLP) jednocześnie zaskarżyły tzw. Pakiet Mobilności. Skarga przygotowana przez Ministerstwo Infrastruktury trafiła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a skarga przedsiębiorców – do Sądu UE.
- Nie może być zgody na przyjmowanie rozwiązań sprzecznych z podstawowymi zasadami Unii Europejskiej: ze swobodą świadczenia usług czy jednolitym rynkiem UE. Pod pretekstem poprawy warunków socjalnych dla kierowców wprowadzono przepisy, które są protekcjonistyczne, restrykcyjne i dyskryminujące dla przedsiębiorców z Polski i wielu innych państw - komentuje minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
- Proces negocjowania, tłumaczenia, apelowania o zdrowy rozsądek do unijnych polityków i urzędników już się skończył. Nie pozostaje nam nic innego, jak zaskarżyć przepisy, które wchodzą w skład tzw. Pakietu Mobilności do sądu – mówi natomiast Maciej Wroński, prezes TLP.
Jak tłumaczy prezes Wroński, zaskarżenie Pakietu Mobilności to najszybsza możliwa droga do zablokowania nowego prawa. Alternatywą były procesy krajowe, a następnie odwoływanie się od nich do sądu unijnego, co wydłużyłoby rozpatrzenie sprawy o 7-8 lat. Tymczasem główne postanowienia pakietu mają wejść w życie dla branży transportowej w lutym 2022 r.
Według badań zleconych przez władze związku, który zrzesza 70 firm transportowych w kraju, wejście w życie Pakietu Mobilności spowoduje spadek międzynarodowej pracy przewozowej polskich przewoźników o 20 proc., a co za tym idzie, również spadek przychodów o 1,2 do nawet 2 mld euro rocznie.
Co zakłada Pakiet Mobilności?
- Te przepisy mają jeden cel: ochronić rynki zachodnie przed firmami z Polski. Tu wcale nie chodzi o żadną ochronę praw delegowanych do pracy kierowców - podkreśla nasz rozmówca z TLP.
Jako przykład podaje, że dwóch kierowców, zatrudnionych u tego samego przewoźnika, na tej samej trasie mogą dostać różne stawki. A decydować będzie tylko to, gdzie będą mieli przystanki.
Jeśli kierowca nie zatrzyma się po drodze - dostanie polską stawkę. Jeśli po drodze się zatrzyma - dostaje cząstkowe wynagrodzenie adekwatne do wynagrodzenia kierowcy w danym kraju.
- Pracownik, którego interesy socjalne ma rzekomo zabezpieczać przyjęte przez Unię Europejską nowe prawo, nie będzie w stanie zrozumieć, dlaczego wysokość jego wynagrodzenia ma zależeć tylko i wyłącznie od tego, ile razy i gdzie zatrzymał się w celu załadunku/rozładunku przewożonych towarów lub zabrania pasażerów, skoro - co do zasady - wykonuje taką samą pracę, jak jego kolega – uważa Wroński.
Przedsiębiorcom z TLP nie odpowiadają również nowe przepisy dotyczące maksymalnego dziennego i tygodniowego czasu prowadzenia pojazdu, minimalnych przerw oraz dziennego i tygodniowego okresu odpoczynku.
Jeden z zaskarżonych przepisów wprowadza obowiązek powrotu kierowców do centrum operacyjnego przewoźnika lub do miejsca zamieszkania co 3 bądź 4tygodnie.
- Nakładanie obowiązków na pracodawcę i pracownika, wskazujących, gdzie ów pracownik ma rozpoczynać przysługujący mu odpoczynek, jest sprzeczne z zasadą wolności wykonywania pracy określoną w art. 15 ust. 2 Karty Praw Podstawowych -ocenia prawnik i ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej, prof. Artur Nowak-Far.
Kolejne dwa zaskarżone przepisy dotyczą wydłużenia okresu posiadania przy sobie i okazywania uprawnionym służbom zapisów z tachografu do 56 dni oraz obowiązku wymiany (retrofitingu) tachografów zainstalowanych w dotychczas używanych przez przewoźników pojazdach.
W ten sposób nawet obecnie najnowsze, wyprodukowane w tym roku tachografy, już za około 5 lat będą musiały obowiązkowo być wymienione na tachografy inteligentne II generacji, których jeszcze nie ma nawet na rynku.
- Zakładając, że średnia cena nowego tachografu wynosi ok. tysiąc euro, a w całej Unii przewoźnicy zaangażowani w przewozy międzynarodowe wymienią tachografy w około 2,7 mln pojazdów, to koszt tej obowiązkowej wymiany wyniesie ok. 2,7 mld euro. Czy nie można było rozłożyć tej operacji na co najmniej 10 lat, tak aby w sposób naturalny część tego taboru została wymieniona na nowy już z zainstalowanymi nowymi urządzeniami? - pyta retorycznie Wroński.
Jego zdaniem głównym inicjatorem wprowadzenia niekorzystnych dla Polski przepisów była Francja.
- Warto wiedzieć, że 51 proc. transportu na kierunku Niemcy-Francja-Niemcy wykonują aktualnie Polacy. Francuzi obsługują zaledwie 14 proc. tych przewozów. Jesteśmy konkurencyjni, bo jesteśmy bardziej elastyczni i pracowici. W odróżnieniu od Francuzów polscy kierowcy nie boją się dalekich tras – uważa Wroński.
"Solidarność": To nie Unia eliminuje polski transport z rynku
Tadeusz Kucharski, przewodniczący Sekcji Transportu Drogowego NSZZ "Solidarność", ostro ripostuje: - To nie Unia eliminuje polski transport z rynku, ale my sami to robimy. Żaden Francuz czy Belg nie pojedzie za stawkę 0,80 centów za kilometr, a Polak tak. Zachodnie związki zawodowe nie pozwolą sobie na zaniżanie płac kierowcom - mówi ostro związkowiec.
Według Kucharskiego przykład Francji i Niemiec, podawany przez prezesa Wrońskiego, pokazuje, o co firmom zrzeszonym w TLP tak naprawdę chodzi.
- Skoro polscy kierowcy obsługują ten kierunek w 50 proc., to znaczy, że ciągle tam pracują i przebywają. Są dowożeni do pracy z Polski busami i busami co 3-4 tygodnie wracają. A skoro tam pracują, to powinni zarabiać tak, jak ich niemieccy czy francuscy koledzy, a nie trzy raz mniej - podsumowuje związkowiec.
Według Kucharskiego, na wprowadzeniu Pakietu stracą, ale głównie kierowcy zagraniczni, których zatrudniają firmy zrzeszone w TLP: Ukraińcy, Białorusini, Litwini czy Łotysze.
- Im faktycznie nie będzie opłacało się wracać do Polski co 3-4 tygodnie, bo wtedy musieliby tu wynajmować mieszkania i za nie płacić - uważa Kucharski.
- Rząd nas nie słucha. Dogadał się z przedsiębiorcami, a nas odstawiono na boczny tor. Liczy się szybki zysk, a nie człowiek. W 2010 r. mieliśmy w Polsce 47 tys. samochodów ciężarowych, teraz jest ich 240 tys. Czyim kosztem, jak nie polskich kierowców, spłacane są teraz te wszystkie auta - pyta retorycznie.
W branży transportowej pracuje nawet 0,5 mln ludzi. Firmy zrzeszone w TLP zatrudniają łącznie 45 tys. osób.