We wtorek premier Mateusz Morawiecki ogłosił Tarczę Antyinflacyjną 2.0.target="_blank"> W jej ramach rząd zakłada obniżki podatku VAT:
- na paliwo z 23 proc. do 8 proc.;
- na żywność obecnie objętą stawką 5 proc. do 0 proc.;
- na gaz z 8 proc. do 0 proc.;
- na nawozy z 8 proc. do 0 proc.;
- na ciepło z 8 proc. do 5 proc..
Według skierowanego do Sejmu projektu ustawy mające obowiązywać od początku lutego do końca lipca obniżki stawek VAT uszczuplą budżet o ok. 11,6 mld zł (m.in. niższy VAT na żywność o 2,9 mld PLN, a na paliwa o 3,1 mld PLN). Z kolei przedłużono też obowiązywanie Tarczy Antyinflacyjnej 1.0 do 6 miesięcy.
Tarcza zakłada dodatkowe obniżenie opłat za gaz dzięki objęciu taryfami gazowymi URE spółdzielni, wspólnot mieszkaniowych, szpitali, szkół itp. Premier stwierdził, że pierwsza Tarcza Antyinflacyjna obniżyła szczyt inflacji o 1-1,5 pkt. proc., a efekt działania drugiej będzie podobny. W rezultacie średnioroczna inflacja w Polsce w 2022 może wynieść ok. 7 proc. - prognozują ekonomiści.
Tarcza Antyinflacyjna 2.0 - nadzieje
Zacznijmy od pozytywów. Czy sztuczne zaniżone inflacji przez rząd ma sens? W pewnym stopniu ma. Zdaniem Mateusza Walewskiego, głównego ekonomisty Banku Gospodarstwa Krajowego obniżanie inflacji może powstrzymać żądania płacowe Polaków, co pomniejszałoby ryzyko pogłębienia się spirali płacowo-cenowej w naszym kraju.
"Tarcza antyinflacyjna nie tylko odkłada wzrost cen na później, ale też w przypadku spadającej presji (a tego oczekujemy) spowoduje wypłaszczenie wskaźników. To powinno oddziaływać hamująco na presję płacową" - zauważa ekonomista BGK.
Plusy tarczy dostrzega również Wojciech Stępień, specjalista BNP Paribas. "Globalnie inflacja osiąga właśnie szczyt. Zejście będzie długotrwałe, ale kierunek już spadkowy. W takim otoczeniu wygładzanie ścieżki inflacji w Polsce, ograniczając przy tym koszt ekonomiczny i społeczny, ma sens" - wyjaśnia ekonomista.
Rząd ma także nadzieję, że jeśli uda się przyhamować inflację, to Polacy mniej się będą jej obawiać. Dzięki temu mogą na przykład nie kupować na zapas, co mogłoby przełożyć się na spadek inflacji w późniejszym terminie. Jest to jednak na ten moment duża niewiadoma.
Dość nieoczekiwaną zaletą tarczy może być również spadek cen materiałów budowlanych. Analitycy Biura Maklerskiego Banku Pekao szacują, że niższy VAT na paliwa obniży inflacje materiałów budowlanych o ok 2-3 pkt. proc.
"Szczyt inflacji materiałów budowlanych mieliśmy w listopadzie 2021 na 30 proc. Szacujemy, że spadnie ona do ok 6. proc. w drugim kwartale 2022 r." - prognozują.
Tarcza antyinflacyjna - zagrożenia i "wielkie nieporozumienie"
Niestety, w związku z poczynaniami ekipy Mateusza Morawieckiego jest również wiele niepewności i zagrożeń. Zdaniem Piotra Kalisza, głównego ekonomisty Citi Handlowego, tarcze w roku wyborczym 2023 mogą podbić wskaźnik inflacji do 6 proc.
Biorąc pod uwagę inflację i stopy procentowe, kluczowe jest to, że choć tarcze obniżają tegoroczną inflację o niemal dwa punkty procentowe, jednocześnie podnoszą przyszłoroczną inflację o tę samą wielkość. Tym samym inflacja w 2023 roku wyniesie niemal 6 proc., co będzie dodatkowym argumentem za podwyżkami stóp w kraju. Uwzględniając powyższe argumenty podtrzymujemy nasz scenariusz zakładający wzrost stóp procentowych do ponad 4 proc. - komentuje Kalisz.
Ekonomiści Citi argumentują, że jednym z "większych nieporozumień" ostatnich miesięcy jest teza, że problem inflacyjny w Polsce można sprowadzić do cen energii (a głównie na ceny energii zrzuca odpowiedzialność za drożyznę choćby rzad PiS).
Ich zdaniem duże znaczenie mają też inflacja usług oraz inflacja bazowa (która pozwala zidentyfikować, co jest skutkiem przejściowym, a co trwałą zmianą presji cenowej - jest to możliwe dzięki wyłączeniu najbardziej zmiennych cen żywności i energii). To zaś wynika z silnego popytu, trzeba więc szukać rozwiązań ograniczających jego dynamikę, a tarcze ten popyt jedynie mogą zwiększyć.
"W rzeczywistości tarcze antyinflacyjne stanowią krok w kierunku luźniejszej, a nie ciaśniejszej polityki budżetowej. Działania te ochronią gospodarstwa domowe przed szokiem energetycznym, ale jednocześnie dzięki podtrzymywaniu aktywności gospodarczej przedłużą one również okres podwyższonej inflacji" - napisano w raporcie banku.
"W całej dyskusji o efektach tarcz inflacyjnych umyka fakt, że ich wprowadzenie może wymagać od RPP więcej, a nie mniej podwyżek. Po pierwsze dlatego, że tarcze zapobiegają załamaniu konsumpcji w krótkim horyzoncie, a przez to wzmacniają impulsy popytowe. Po drugie jednak również dlatego, że tarcze bardzo istotnie wydłużają okres podwyższonej inflacji" - dodano.
Inflacja - błędy rządu mogą się mścić
Podobnego zdania jest Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. W jego opinii tarcze antyinflacyjne to bardziej "tabletka przeciwbólowa niż lekarstwo".
- Chwilowo zmniejszają skutki wysokiego wzrostu cen, ale nie obniżą inflacji później. Później inflacja również pozostanie na podwyższonym poziomie. Nawet wówczas kiedy osłabnie działanie zewnętrznych szoków podażowych. Naszym zdaniem wysokie tempo wzrostu cen to nie tylko efekt szoków zewnętrznych. Uważamy, że zewnętrzne szoki cenowe padły na podatny grunt inflacjogennej struktury PKB, opartej na boomie konsumpcyjnym. Wysoka inflacja towarów i usług konsumpcyjnych jest także spowodowana przez silny popyt i spiralę płacowo-cenową, której wpływ na inflację wzrośnie w 2022 roku. Nie da się zapanować nad wysoką inflacja bez jakiejś formy schłodzenia popytu - argumentuje.
Jego zdaniem sytuacja wygląda tak, jakbyśmy silnie uzależniali się od sztucznego obniżania inflacji, czy innych form stymulacji gospodarczej (wcześniej polityka gospodarcza nadmierne stymulowała popyt konsumpcyjny).
- To zły prognostyk na przyszłość. Kiedyś musi nastąpić kuracja antyinflacyjna, nawet jeżeli wiąże się to z przejściowym pogorszeniem koniunktury. Temu właśnie służą podwyżki stóp procentowych - tłumaczy.
Rafał Benecki dodaje, że mankamentem tarcz jest także ich zbyt szeroki zakres działania. - Międzynarodowy Fundusz Walutowy rekomenduje ukierunkowaną pomoc, np. dla osób, które podwyżki cen wypychają w ubóstwo, a nie dla wszystkich. Zbyt szerokie działanie Tarcz oznacza, że wydłuża się działanie impulsu popytowego, po paru latach boomu konsumpcyjnego - kończy ekonomista ING.