Według informacji "Rz" zamieszanie związane z przejmowaniem TVP przez nową władzę "miało nie wpłynąć negatywnie na przychody z reklam" publicznego nadawcy. Z kolei dane Komitetu Badań Radiowych wskazują, że dwie główne stacje Polskiego Radia "raczej utrzymują w tym roku audytorium".
A jednak finanse mediów publicznych są w trudnym położeniu. - Po pierwsze, na pewno można powiedzieć, że media publiczne nie poradziłyby sobie bez systemu wsparcia z pieniędzy z budżetu państwa, ponieważ są do niego przyzwyczajone. Robiąc plany na kolejny rok, nadawcy publiczni zakładają deficyt, który państwo ma wypełnić - powiedział dziennikowi prof. Tadeusz Kowalski, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Media publiczne pod kreską
Wyliczył, że Polskie Radio zaplanowało 240 mln zł deficytu na przyszły rok, a TVP - 2,5 mld zł. Rozgłośnie regionalne planują na koniec grudnia 2024 r. być 216 mln zł pod kreską. Razem to około 3 mld zł, czyli kwota, którą zapisano w projekcie ustawy okołobudżetowej.
- Po drugie, system finansowania mediów publicznych oparty na abonamencie RTV jest w kryzysie i nie działa - dodał prof. Kowalski. Wyliczył, że tylko w listopadzie abonament zapłaciło 518 tys. gospodarstw domowych z około 7 mln zobowiązanych do płacenia. Szacowane przez KRRiT wpływy z tego tytułu oszacowano na 516 mln zł. Plan na przyszły rok to 620 mln zł.
Dziennik stawia pytanie, co chcemy osiągnąć dzięki przyznawanym pieniądzom publicznym. - Jeśli będzie ich mniej, instytucje będą musiały dostosować swoje plany do znacznie niższych wpływów i zapewniam, że zaczną bardziej racjonalnie te kwoty wydawać - twierdzi prof. Kowalski.