Etykiety produktów spożywczych mogą mylić, uznali unijni eksperci. W efekcie wyrzucamy nadającą się do spożycia żywność, sugerując się datą na opakowaniu. A skala jest ogromna.
Według raportu wydanego przez Parlament Europejski łącznie wszystkie kraje Wspólnoty marnują 88 mln ton żywności. Tylko Polska około 5 mln ton - wskazuje Instytut Ochrony Środowiska - Państwowy Instytut Badawczy. Jedną z przyczyn ma być właśnie błędne czytanie dat przeterminowanej żywności.
Zgodnie z szacunkami, z tego właśnie powodu do śmietnika ląduje co dziesiąty nadający się jeszcze do spożycia produkt, a więc 8,8 mln ton żywności UE i 500 tys. ton w Polsce.
- Informacji zapisanych na opakowaniach jest tak wiele, że nie każdy ma czas, by je wszystkie czytać i analizować. W efekcie rzucamy okiem na te najbardziej istotne, w tym wybite daty. Jak wynika z badań przeprowadzonych w Unii Europejskiej, większość jednak nie nie potrafi rozróżnić "terminu przydatności do spożycia" od "daty minimalnej trwałości" - przyznaje w rozmowie z money.pl dr Agnieszka Szymecka-Wesołowska, wspólniczka i współzałożycielka Centrum Prawa Żywnościowego.
Dla większości komsumentów żywność po terminie jest po prostu zepsuta i ląduje w koszu. Data to data. Co tu więc dalej analizować - śmietnik. Kłopot w tym, że to nie do końca prawda. Na dodatek przepisy regulujące sposób oznaczenia są mylące.
Po terminie, czyli jakie?
Wyjaśnijmy tę różnicę. Jeżeli na opakowaniu będzie się znajdować sformułowanie "należy spożyć do…" oznacza, że produkt przeterminowany może nam zaszkodzić i lepiej go zutylizować. To właśnie "termin przydatności do spożycia".
Jednak na opakowaniu możemy się spotkać również ze sformułowaniem "najlepiej spożyć przed…" i tu okazuje się, że ten produkt po terminie wciąż nadaje się do spożycia, ale jego cechy szczególne, jak np. wyjątkowy aromat, smak, konsystencja mogą ulec zmianie. To właśnie "data minimalnej trwałości".
Różnica trudna do wychwycenia, a mało tego często formułka ta nie stoi koło daty, tylko zawiera odnośnik do miejsca, gdzie jej mamy szukać, a więc na przykład na wieczku, czy nakrętce. W efekcie rzuca nam się w oczy sama data. Co wytrwalsi znajdą opis "należy spożyć do…" lub "należy spożyć przed", ale i tak nie będą umieć rozróżnić tych opisów.
Etykiety do zmiany
To właśnie dlatego Komisja Europejska chce zmian w przepisach. Prace wciąż trwają i rozważane są różne scenariusze. Efekt ma być taki, by do 2023 ograniczyć marnotrawstwo żywność co najmniej o połowę.
W ramach strategii "Od pola do stołu" szykują się więc zmiany w rozporządzeniu dotyczącym informacji na etykietach.
- Część zmian już wprowadzono. Na przykład zezwolono na wprowadzenie do obrotu produktów po "dacie minimalnej trwałości" w celach charytatywnych. Chodzi o przekazywanie żywności organizacjom pozarządowym jak choćby banki żywności, czy Caritas. W dalszej kolejność Unia bierze się za znakowanie - zaznacza dr Szymecka-Wesołowska.
Pierwszą propozycją jest całkowita rezygnacja z "daty minimalnej trwałości", jako wprowadzającej w błąd. Tę jednak ekspertka Centrum Prawa Żywnościowego uważa za mało prawdopodobną.
Część państw członkowskich wystąpiła z propozycją, aby usunąć oznaczenie "best before", czyli "najlepiej spożyć przed" choć z niektórych produktów spożywczych, takich jak: makaron, ryż, żółty ser czy kawa. Jako że konsumenci sami są w stanie samodzielnie ocenić przydatność do spożycia tych produktów.
Nowe etykiety energetyczne. Od dziś zmiana oznakowań
- Inną propozycją jest poszerzenie liczby produktów, które mogą być spożywane po terminie - dodaje dr Szymecka-Wesołowska.
Rozważa się też użycie nowych sformułowań określających datę przydatności na przykład jako "najlepiej spożyć przed, często dobre po" lub "koniec daty ważności, najlepsza jakość przed końcem".
- Najciekawsze wydają się jednak propozycje granicznych oznakowań. Zielone daty minimalnej trwałości i czerwone przydatności do spożycia. Albo też symbole stop, przy datach, po których dany produkt może być szkodliwy - mówi ekspertka Centrum Prawa Żywnościowego. - Tego typu oznaczenia miałby nie tylko wartość edukacyjną, ale wpisywałby się w filozofię "consumer friendly" - dodaje.
Coraz bardziej kolorowo
Jak zaznacza dr Szymecka-Wesołowska od pewnego czasu zauważalny jest trend upraszczania, porządkowania oraz ikonizacji etykiet.
Za przykład może posłużyć choćby oznaczenie klasy energetycznej produktów RTV AGD. Od marca 2021 r. obowiązują zmienione etykiety eliminujące niekończące się plusy na rzecz prostszego oznaczenia alfabetycznego.
Wśród zapowiadanych przez KE zmian w etykietach jest również umieszczenie informacji o wartości odżywczej z przodu etykiety produktu. Mogłyby być to wartości liczbowe mówiące o zawartości tłuszczy, nasyconych kwasów tłuszczowych, cukrów oraz soli w produkcie.
Ale Unia rozważa także prostsze, obrazkowe rozwiązanie. Poziom zawartości składników odżywczych rozróżniany byłby poprzez kolor: niski - zielony, średni - pomarańczowy lub wysoki - czerwony. Piktogramy albo podobnie jak w przypadku RTV/AGD klasą produktu.
- To korzystne dla konsumentów rozwiązania. Ważne jednak, aby opakowania pozostały czytelne. Tych informacji stale przybywa, a miejsce na opakowaniu i etykiecie jest ograniczone - zauważa dr Szymecka-Wesołowska.