Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Marcin Walków
Marcin Walków
|
aktualizacja

"Nie powinno się wydarzyć, ale się wydarzyło". Boeing liczy, że samoloty 737 MAX wrócą do łask

33
Podziel się:

- To nigdy nie powinno się wydarzyć, ale się wydarzyło - powiedział Dave Calhoun, CEO Boeinga. Dwie katastrofy B737 MAX 8, w których zginęło 346 osób, zrujnowały reputację Boeinga i podważyły zaufanie do amerykańskiego przemysłu lotniczego. Firma certyfikuje kolejne warianty samolotów B737 MAX.

"Nie powinno się wydarzyć, ale się wydarzyło". Boeing liczy, że samoloty 737 MAX wrócą do łask
Dave Calhoun, CEO Boeinga, przekonuje, że sposobem na odzyskanie zaufania do MAX-ów i Boeinga i jest transparentność (Getty Images, money.pl, Marcin Walków, Stephen Brashear)

Boeing wylicza, że w barwach około 70 linii lotniczych lata dziś ponad 1080 samolotów typu B737 MAX. Każdego dnia startują średnio 4,2 tys. razy. 737 MAX miał być żyłą złota dla Boeinga - nową, bardziej ekonomiczną i komfortową generacją najpopularniejszego samolotu wąskokadłubowego na świecie. Stał się jednak przyczyną najpoważniejszego kryzysu w historii firmy. Dwie nowe maszyny rozbiły się w odstępie niespełna pół roku w Indonezji i Etiopii, pochłaniając łącznie 346 ofiar.

Wykryto nie tylko błędy w oprogramowaniu, ale również w procesie projektowania i dopuszczania do lotu Boeingów 737 MAX 8. Na jaw wyszły zastrzeżenia, jakie zgłaszali inżynierowie Boeinga swoim szefom. W ujawnionej przez producenta korespondencji można było przeczytać m.in. opinię, że były to samoloty "zaprojektowane przez klaunów nadzorowanych przez małpy". Flotę tych samolotów uziemiono na świecie na dwa lata. Do służby wróciły w marcu 2021 r. Spory sądowe o odszkodowania ciągną się do dziś. Nie tylko, gdy mowa o pieniądzach dla rodzin ofiar, ale też dla linii lotniczych, które nie mogły korzystać z MAX-ów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Najmocniejsze i najsłabsze ogniwo". Pilot o tym, czy technologia zastąpi ludzi w kokpicie

Boeing nadal pod lupą. Nadchodzą kolejne wersje MAX-ów

Stanowiskiem zapłacił szef Boeinga Dennis Muilenburg. Zastąpił go pod koniec 2019 r. ówczesny przewodniczący rady nadzorczej Dave Calhoun. Jak powiedział, objął stery "w momencie kryzysu egzystencjalnego Boeinga".

To nigdy nie powinno się wydarzyć, ale się wydarzyło - stwierdził.

Podczas ostatniego spotkania z dziennikarzami branżowymi w zakładach Boeinga w Charleston zapytałem Calhouna, ilu lat potrzebuje Boeing, by odzyskać zaufanie, nie tylko rynku, ale przede wszystkim pasażerów.

- Akceptuję to, że ludzie nadal się o to martwią i kwestionują zaufanie do naszej firmy. Znam jeden sposób na rozwiązanie tego. Jest nim idealna przejrzystość. Musimy to robić każdego dnia, choć nasi inwestorzy tego nienawidzą. Ale trzeba tak postępować - stwierdził Dave Calhoun, prezes Boeinga, odpowiadając na pytanie money.pl.

W kwietniu 2023 r. Boeing poinformował o kolejnych problemach wykrytych w samolotach B737 MAX. W oświadczeniu napisano, że dostawca zastosował "niestandardowy proces produkcyjny" podczas instalacji dwóch łączników w tylnej części kadłuba. Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) nie stwierdziła zagrożenia dla bezpieczeństwa lotów. Boeing liczy się jednak z tym, że każda nowa nieprawidłowość czy usterka będzie budzić zainteresowanie i niepokój.

Boeing liczy, że w 2024 r. uzyska certyfikację dla kolejnych odmian samolotów z tej rodziny, czyli B737 MAX 7 (138-153 pasażerów w konfiguracji dwuklasowej) i B737 MAX 10 (188-204 pasażerów). Linie lotnicze kusi m.in. emisjami CO2 o 53 proc. w przeliczeniu na jednego pasażera.

- Koncentrujemy się na wariancie B737 MAX 10, który jest brakującym ogniwem. Oferuje większy zasięg niż którykolwiek z członków rodziny 737 NG (wcześniejszej generacji - przyp. red.) oraz dodatkowe 30 miejsc. Zapewnia to pojemność, której potrzebuje branża, przy kosztach, których oczekuje - stwierdził Darren Hulst, wiceprezes Boeinga ds. marketingu samolotów pasażerskich, na konferencji w Charleston.

Z kolei Mike Flemming, wiceprezes ds. programów rozwojowych i wsparcia klienta, dopytywany o możliwe opóźnienia w procesie certyfikacji, stwierdził, że będzie to zależało od FAA. Dodał, że Federalna Administracja Lotnictwa wymaga od producenta znacznie większej dokumentacji niż wcześniej. Trudno nie wiązać tego z lekcjami wyciągniętymi po dwóch katastrofach B737 MAX 8 i zarzutach wobec przebiegu ich certyfikacji. Nadzór lotniczy nie chce dopuścić znów do popełnienia błędów, które mogłyby okazać się tragiczne w skutkach.

Polecą MAX-em na wakacje. Calhoun: nikt nie wysiadł

Wygląda jednak na to, że zaufanie linii lotniczych do MAX-ów wróciło. Boeing wylicza, że tylko od Farnborough Air Show w czerwcu 2022 r. dotąd złożono zamówienia na ponad 750 samolotów B737 MAX, w tym od dziewięciorga zupełnie nowych klientów na ten typ maszyny. Książka zamówień obejmuje ponad 1800 samolotów z tej rodziny.

W Polsce z samolotów B737 MAX 8 korzystają Polskie Linie Lotnicze LOT, czarterowy przewoźnik Enter Air, a także Ryanair i jego spółka-córka Buzz. Irlandzki przewoźnik nazywa je jednak inaczej - Boeing 737-8200 Gamechanger, aby uniknąć skojarzeń z dwiema katastrofami. Kilka tygodni temu Ryanair złożył zamówienie na 150 samolotów B737 MAX 10, z opcją na kolejne 150.

Gdy MAX-y wracały do latania po dwóch latach uziemienia, obawiano się, że część pasażerów odmówi wejścia na pokład. Przeprowadzone na krótko przed ich powrotem badanie na zlecenie banku Barclays wykazało, że jedynie 19 proc. z 1800 ankietowanych Europejczyków i Amerykanów będzie czuć się komfortowo, wchodząc na pokład Boeinga 737 MAX.

Jeszcze w 2021 r. prezesi LOT-u, Enter Air i Buzz (wtedy Ryanair Sun) przekonywali, że uziemienie trwało tak długo, bo gdy MAX-y wrócą do latania, będą najdokładniej sprawdzonymi samolotami na świecie.

Ale dwa lata później część pasażerów nadal ma obawy. Świadczyć o tym może jedna z wiadomości, którą kilka dni wcześniej otrzymał autor tekstu z pytaniem, czy są powody, by obawiać się wakacyjnego lotu obsługiwanego przez B737 MAX 8.

Jak teraz wygląda sprawa Boeingów MAX? Czy dalej jest jakieś ryzyko związane z nimi? Bo trochę się boję, nie ukrywam, ale nie ma innej opcji za bardzo - napisał pasażer.

Zapytałem Calhouna, co by odpowiedział temu pasażerowi.

- Pierwszą linią lotniczą, która wróciła do latania Boeingami 737 MAX 8, był brazylijski GOL. I nigdy nie widzieli, żeby ktokolwiek wysiadł z tego samolotu przed startem. To daje mi wiarę. Musimy jednak kontynuować pracę, którą zaczęliśmy - stwierdził Calhoun, odpowiadając na pytanie money.pl.

Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(33)
WYRÓŻNIONE
Xxx
2 lata temu
Ludzie i tak polecą. Po pierwsze dlatego, że nie mają żadnego wpływu na to co zostanie postawione na trasę, po drugie żadnej alternatywy na wybór innego samolotu bez ewentualnej zmiany linii lotniczej czy biura podróży, a po trzecie, że zwyczajnie nie wiedzą czym lecą. Poza tym nawet gdyby ktoś chciał zrezygnować po dowiedzeniu się o modelu samolotu, to i tak nie odzyska pieniędzy za lot czy całe wczasy i straci urlop. To nie autobus, że za chwilę podjedzie następny.
Slave
2 lata temu
Ale ja, naiwny, chciałbym przeczytać ilu odpowiedzalnych za katastrofy managerów, inżynierów, prezesów gnije w więzieniu z wieloletnimi wyrokami za spowodowanie śmierci kilkuset osób? Odpowiedź- ZERO
Jadzia zGrójc...
2 lata temu
Dać je na lotnisko Warszawa-Radom, bo nikt tam nie chce latać. Niech Suski i spółka przetestują.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (33)
ite
12 miesięcy temu
No partactwa ciąg dalszy.
Gazeta
rok temu
Szkoda ze autor nie zapytał tego prezia od boeinga dlaczego ofiary ich cięć i lekkomyślności nie mogą się doczekać sprawiedliwości ... tylko muszą stawać ich rodziny przed sądem... tak trudno zadośćuczynić ofiarom? To jest ta Wasza amerykańska freedom?
Fir dojczland
2 lata temu
PO wyborach polecą już jakaś niemiecką linia .LOT przejdzie do historii
Xxx
2 lata temu
Ludzie i tak polecą. Po pierwsze dlatego, że nie mają żadnego wpływu na to co zostanie postawione na trasę, po drugie żadnej alternatywy na wybór innego samolotu bez ewentualnej zmiany linii lotniczej czy biura podróży, a po trzecie, że zwyczajnie nie wiedzą czym lecą. Poza tym nawet gdyby ktoś chciał zrezygnować po dowiedzeniu się o modelu samolotu, to i tak nie odzyska pieniędzy za lot czy całe wczasy i straci urlop. To nie autobus, że za chwilę podjedzie następny.
Chciwość
2 lata temu
Chciwość
...
Następna strona