Wskaźnik inflacji w Polsce w czerwcu 2023 r. wyniósł 11,5 proc. – podał Główny Urząd Statystyczny. To oznacza spadek o 1,5 pp. w porównaniu z majem, gdy inflacja wyniosła 13 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spadek wskaźnika nie oznacza, że ceny spadają
Niektóre media pospieszyły się już z twierdzeniami, że ceny usług i towarów w Polsce już nie rosną. Przykładem może być tzw. pasek, jaki pojawił się w TVP Info, widoczny na poniższym screenie.
Tymczasem prawda jest zupełnie inna. Spadek wskaźnika inflacji nie oznacza, że ceny przestały rosnąć. One cały czas rosną, ale z mniejszą dynamiką, o czym decyduje statystyka. Mechanizm jej działania opisał w rozmowie z money.pl prof. Marian Noga, ekonomista, były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Weźmy taką cebulę. Dwa lata temu jej kilogram kosztował 50 groszy, a rok później było to już 1,50 zł, czyli 200 proc. więcej. Jeśli cena tej cebuli rośnie nam o kolejne 50 gr, czyli do 2 zł, to te 50 gr odnosimy już do 1,5 zł i wówczas to już nie jest wzrost o 200 proc. tylko o ok. 33 proc. – wyjaśnił prof. Marian Noga.
– Bazując na przykładzie mojej cebuli, jeśli inflacja spadła z 200 proc. do 33 proc., to oznacza tyle, że cena wzrosła nie z 50 gr do 1,50 zł tylko ze 1,50 zł do 2 zł. Oczywiście cebula kosztuje dziś nawet 6,50 zł, ale tak to się odbywało w poprzednich latach – wartość inflacji była coraz mniejsza, a ceny ciągle rosły. I tak oto z 50 gr doszliśmy do 6,50 zł – wskazał nasz rozmówca.
Chodziło o ceny miesiąc do miesiąca?
Być może dziennikarzom państwowej telewizji chodziło o ceny miesiąc do miesiąca. A tu rzeczywiście GUS wskazał, że ceny w czerwcu były na takim samym poziomie jak w maju. Należy jednak pamiętać, że wciąż mamy do czynienia ze znacznie wyższą bazą z zeszłego roku, do której odnosimy się obecnie.
A zatem nawet jeżeli czerwcowe ceny są identyczne, jak w maju, to wciąż są na znacznie wyższym poziomie niż przed 12 miesiącami. A przecież już w maju i w czerwcu 2022 r. inflacja była na znacznie wyższym poziomie i wynosiła odpowiednio: 14,9 proc. i 15,5 proc.
W myśl tego, co tłumaczył prof. Marian Noga oznacza to, że choć sam wskaźnik jest na niższym poziomie, to ceny wciąż drastycznie rosną, gdyż GUS w 2023 r. odnosi się do danych z 2022 r., które już były na znacznie podwyższonym poziomie.
Dlatego na Twitterze pojawił się zarzuty o "kreowanie alternatywnej rzeczywistości". Zresztą pewną niekonsekwencję w narracji pokazuje poniższy tweet.