Wczoraj Paweł Tanajno mówił, że do protestujących ma dołączyć grupa górników ze Śląska. Jednak dosłownie na godziny przed zapowiadanym protestem w stolicy, grupa Brać Górnicza odwołała zaplanowaną już akcję, na dodatek zawiesiła swoją działalność.
Czytaj więcej: Górnicy w ostatniej chwili odwołali najazd na Warszawę. Nie wezmą udziału w proteście przedsiębiorców
Przemarsz, zgodnie z zapowiedziami, ma ruszyć z Placu Zamkowego w Warszawie o godz. 16. Protestujący chcą przejść pod Pałac Prezydencki, Ministerstwo Rozwoju i Sejm. W planach jest również "ewentualna okupacja URM i miasteczko do 31 maja", czytamy w rozpisce.
Policja zablokowała Krakowskie Przedmieście, którym protestujący chcieli dojść pod Sejm. Jedną z grup otoczyli kordonem w okolicy kolumny Zygmunta. Według protestujących policja zaatakowała ich gazem. Kilka osób zostało poszkodowanych, przynajmniej jedna została zabrana przez pogotowie, bo straciła przytomność. Atak gazem okazał się też przykry w skutkach dla samych policjantów - wśród nich również są poszkodowani.
- Nie mieści mi się w głowie, że policja tak się zachowuje wobec ludzi. Jestem przewodnikiem turystycznym, moja branża nie istnieje. Przyjechałam tu po pracę i chleb, chcę normalnego życia, móc pracować, płacić podatki, nawet na tę policję, która nas tak potraktowała - mówiła jedne z uczestniczek protestu.
Z kolei Sylwester Marczak, rzecznik stołecznej policji twierdzi, że to protestujący zaatakowali policjantów.
- Niestety mamy do czynienia z przypadkami agresji wobec policjantów. W związku z czynną napaścią na funkcjonariuszy użyto środków przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej i gazu - przekazał money.pl Marczak.
Olbrzymie kontrowersje budzi zatrzymanie przez policję senatora Jacka Burego. Polityk KO miał zostać siłą wepchnięty do radiowozu, gdy zwracał uwagę policjantom, że nie powinni szarpać jednego z uczestników demonstracji. Bury twierdzi, że podcięto mu nogi, mimo iż legitymował się jako senator - osoba z immunitetem. Faktycznie został zamknięty w policyjnym dostawczaku z innymi protestującymi i udzielał wywiadów przez okienko samochodu.
- Ta legitymacja w Polsce nic nie znaczy. Policja wepchnęła mnie do samochodu, pomimo że legitymowałem się, że jestem senatorem RP. Jestem zatrzymany, koledzy też są zatrzymani za to, że się spotkali - mówi wzburzony Jacek Bury w jednym z filmów.
Inne zdanie na ten temat ma Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
- W trakcie naszych działań nie zatrzymano, żadnej osoby posiadającej immunitet. Podkreślamy, że senator wszedł do radiowozu i nie chce go opuścić. W związku z powyższym radiowóz pozostał na Placu Zamkowym - przekazał Marczak money.pl.
Z relacji osób uczestniczących w proteście wynika, że jedna z grup dotarła na ul. Nowogrodzką, gdzie mieści się siedziba PiS.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.