Jeszcze niedawno nastroje przy ul. Wiertniczej w Warszawie, gdzie mieści się siedziba TVN, były mizerne. Wszystko przez nabrzmiewające plotki o rychłej sprzedaży stacji w wyniku oszczędności, jakich poszukuje jej obecny właściciel, czyli koncern Warner Bros. Discovery (WBD).
Zgodnie z tymi doniesieniami na stole leżały trzy warianty sprzedaży. Pierwszy to zakup przez czeską miliarderkę Renatę Kellnerovą, wdowę po najbogatszym Czechu. Jej fundusz inwestycyjny jest obecny kapitałowo m.in. w firmie InPost Rafała Brzoski.
Wariant drugi to bliżej nieokreślony amerykański podmiot, który miałby być zainteresowany zakupem.
Trzeci wariant - który z jednej strony budził największy niepokój wśród pracowników stacji, a z drugiej nadzieje w obozie Prawa i Sprawiedliwości - to zakup przez właściciela węgierskiej telewizji TV2 powiązanej z Viktorem Orbanem.
Teraz pojawił się wariant czwarty - wPolsce24 podaje, że zakupem TVN może być zainteresowany niemiecki koncern Ringier Axel Springer (RASP), do którego w naszym kraju należy m.in. portal Onet, tygodnik "Newsweek" czy dziennik "Fakt".
Przy czym już kilka tygodni temu - a więc zanim sprawa sprzedaży TVN Węgrom nabrała medialnego rozgłosu - od jednego z ważnych polityków KO usłyszeliśmy, że rząd na pewno nie dopuści do sprzedaży stacji, gdyby miała trafić w ręce biznesmenów zbliżonych do Orbana.
Nie tylko TVN i Polsat
Plotki o tym, że najbardziej prawdopodobny jest scenariusz węgierski, stały się na tyle poważne, że zareagował rząd. Premier Donald Tusk w środę ogłosił, że TVN oraz Polsat trafią na listę firm o strategicznym znaczeniu dla państwa, co miałoby de facto zablokować możliwość sprzedaży podmiotom powiązanym z Orbanem, a przez to być może także z Kremlem.
Nasz rządowy rozmówca przyznaje, że działanie premiera to bardziej manewr wyprzedzający niż reakcja na realne zagrożenie związane z przejęciem TVN przez podmiot powiązany z kapitałem rosyjskim.
Z poważnych źródeł słyszymy, że nic się nie dzieje. Ale z tych rozhisteryzowanych słyszymy inaczej, więc musieliśmy jakoś zareagować - mówi nasze źródło.
Rząd chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Rozporządzenie w sprawie wykazu podmiotów podlegających ochronie oraz właściwych dla nich organów kontroli musi być corocznie "odświeżane", a to obecne będzie ważne do końca roku. I tak więc musiałoby być wydane nowe.
Jak słyszymy, TVN i Polsat mogą nie być jedynymi podmiotami, które trafią na listę. - Rozważane jest dopisanie jeszcze kilku innych podmiotów - twierdzi nasz rozmówca z rządu.
Jak dodaje, chodzi o podmioty z branży zbrojeniowej. Na nasze pytanie, czy np. o WB Electronics, nasze rządowe źródło nie zaprzeczyło. To jedna z najbardziej znanych polskich firm zbrojeniowych, znana z produkcji dronów, systemów łączności, rozpoznania czy zarządzania polem walki. Jak słyszymy, na listę mogą trafić również "pozostałe telekomy", które dziś się na niej nie znajdują. Na razie nie widać tam takich firm np. T-Mobile Polska czy P4 (operatora sieci Play).
Słyszymy, że decyzja o tym, by na listę wpisać więcej podmiotów niż tylko TVN i Polsat, ma zapaść jeszcze w piątek lub najpóźniej po weekendzie. Tak, by rząd mógł podjąć finalną decyzję na środowym posiedzeniu.
Na dziś lista liczy 17 firm, głównie z branży energetycznej czy telekomunikacyjnej. To m.in. Tauron, Orange Polska, Polkomtel, Gaspol, Orlen czy Unimot Terminale. Niemal wszystkie mają przypisany jeden "organ kontrolny" - Ministerstwo Aktywów Państwowych. Wyjątkiem jest Centrum Rozwojowo-Wdrożeniowe "Telesystem-Mesko", dla którego takim organem jest Ministerstwo Obrony Narodowej.
Sprzedaż TVN nie tak zaawansowana
Nasi rozmówcy z Wiertniczej, zastrzegający sobie anonimowość, zgodnie potwierdzają, że kwestia sprzedaży TVN nie jest aż tak zaawansowana, jak dotąd mówiło się na rynku.
Niedawno było spotkanie pracowników z kierownictwem, na którym uspokajano, że WBD co prawda planuje jakieś ruchy restrukturyzacyjne, ale że to dopiero wstępny etap. Ponoć trwają rozmowy z jednym z banków inwestycyjnych, które mają pomóc przy przygotowaniu prospektu inwestycyjnego. Nie wiadomo jednak, czy TVN znajdzie się na tej liście, zwłaszcza, że jesteśmy rentowni - słyszymy od jednego z rozmówców.
Inny rozmówca z Wiertniczej mówi jeszcze bardziej dosadnie. - Cała rozmowa o sprzedaży TVN to na razie taka bańka, nabrzmiewająca na podstawie artykułu z "Financial Times". Mówienie o tym, że wariant węgierski to właściwie "done deal" (dopięta umowa - przyp. red.) i że za chwilę zostanie to ogłoszone, to tak jakby mówić, że lecimy w kosmos. WBD dopiero zaczyna robić ruchy restrukturyzacyjne, więc droga do ewentualnej sprzedaży TVN jest jeszcze długa - ocenia.
Kolejny rozmówca bagatelizuje także najnowszy scenariusz, mówiący o potencjalnym zainteresowaniu kupnem TVN przez niemiecki koncern RASP. - O RASP słychać było jeszcze za Adama Pieczyńskiego (dawny szef pionu informacji TVN - przyp. red.), zanim ostatecznie kupił nas Scripps Network. Wtedy kierownictwo cieszyło się, że kupuje nas mała - jak na amerykańskie warunki - rodzinna firma. Od tamtego czasu, jak widać, sporo się zmieniło - wskazuje nasz rozmówca.
Restrukturyzacja Warner Bros. Discovery
O tym, że to ewentualna sprzedaż TVN to dopiero przymiarki, według naszych rozmówców świadczą ostatnie ruchy ze strony koncernu WBD. Ogłosił właśnie gruntowną reorganizację swojej struktury korporacyjnej, co spotkało się z wyjątkowo pozytywnym przyjęciem ze strony inwestorów. Kluczowym elementem transformacji jest podział na dwa niezależne segmenty operacyjne.
Pierwszy z nich, nazwany "Global Linear Networks", będzie odpowiedzialny za zarządzanie tradycyjnymi kanałami telewizyjnymi, takimi jak CNN, TBS oraz TNT. Drugi - "Streaming & Studios" - skoncentruje się na rozwoju platformy streamingowej Max oraz działalności produkcyjnej studiów filmowych i telewizyjnych.
- Ruch z rozdzieleniem koncernu na nogę linearną i streamingową to dostosowanie się WBD do reguł gry rynkowej, na której silną pozycją i bardziej łaskawym podejściem inwestorów cieszą się serwisy streamingowe, w przeciwieństwie do takich koncernów "tradycyjnych" jak Warner Bros. Restrukturyzacja WBD to chyba przygotowanie do jakiejś sprzedaży, ale też pokazanie inwestorom, że jesteśmy dokładnie tym samym co Disney, Amazon Prime, Netflix czy Apple TV - ocenia rozmówca money.pl.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl