Spór o handel w dni świąteczne trwa w Polsce od lat. Temat ożył po tym, jak za rządów PiS stopniowo wprowadzano niedziele niehandlowe. Po zmianie władzy nowa koalicja zapowiedziała przedsiębiorcom większą przewidywalność i spokój. Okazuje się jednak, że emocje wywołuje nie tylko kwestia pracy w handlu w niedziele, czy wprowadzenia święta w Wigilię.
- Zamiast ciągłej dyskusji o tym, jak zlikwidować handel w niedziele, chcę, żebyśmy rozmawiali o tym, co możemy zrobić, by zapewnić większej grupie pracowników komfort. Czyli np. o której godzinie sklepy wielkopowierzchniowe i handel powinny się kończyć w sobotę – mówiła na sejmowej komisji gospodarki posłanka partii Razem Marcelina Zawisza (Razem). Jeszcze dalej w oczekiwaniach idzie Alfred Bujara, przewodniczący Sekretariatu Krajowego Handlu, Banków i Ubezpieczeń NSZZ "Solidarność".
Sklepy pracują za długo. Związkowiec domaga się zmian
W rozmowie z portalspozywczy.pl Bujara ocenił, że sklepy w Polsce powinny być wcześniej zamykane. - Sklepy w dni robocze powinny być czynne do godz. 21, a w soboty do 19-20. I zanim ktoś zaprotestuje, to powiem, że w Europie sklepy zamykają się jeszcze wcześniej. To żadna rewolucja, ale europejski standard – podkreślił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do sprawy odniosła się na łamach serwisu Renata Juszkiewicz, prezes zarządu Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. POHD reprezentuje dużych sieci w naszym kraju, jak m.in. Biedronka, Lidl, Auchan, Leroy Merlin czy IKEA. W rozmowie z Portalem Spożywczym podkreśla, że nie ma z ich strony zgody na skrócenie czasu pracy w sklepach.
– Ponad połowa Polaków opowiada się za przywróceniem handlu w niedziele, a grupa ta cały czas rośnie. Tymczasem zamiast oczekiwanych zmian ułatwiających dokonywanie zakupów, słyszymy o kolejnych propozycjach ograniczeń. Misją handlu jest odpowiadanie na potrzeby konsumentów, a dla nich ważny jest dostęp do zaopatrzenia gospodarstw domowych w zakupy w dogodnym czasie. Weekend to jedyny moment, w którym mogą to zrobić – mówi Juszkiewicz.