"Apelujemy o pilne rozpoczęcie efektywnych rozmów z branżą narciarską, na wzór krajów alpejskich a przede wszystkim Skandynawii, gdzie organizacje takie jak PSNiT, są w stałym i bezpośrednim kontakcie z rządem. Stawiamy otwarte pytanie – Alpy już teraz są otwarte – czy polskiemu rządowi zależy, żeby polskie ośrodki pozostały zamknięte?" – czytamy w oświadczeniu wydanym we wtorek przez Zarząd Polskich Stacji Narciarskich i Turystycznych.
Nie wiedzą, czy będą obowiązywać reżimy
Zarząd podkreśla, że włoscy operatorzy stacji narciarskich już od końca sierpnia wiedzą, w jaki sposób będą funkcjonowali zimą, z kolei austriackie ośrodki narciarskie takie wytyczne mają od połowy września.
"My nie wiemy, czy będą obowiązywać reżimy, które ustaliliśmy poprzedniej zimy? Czy rządzący śledzą doświadczenia Szwajcarów i Skandynawów, których to ośrodki działały poprzedniej zimy i mogą być wzorem dla innych państw? Czy znane są badania dotyczące znikomej możliwości zakażenia się COVID-19 podczas uprawiania narciarstwa? Czy rekomendacje członków Rady Medycznej będą wprowadzane w życie?" – formułuje pytania Zarząd PSNiT.
Będą pozwy przeciwko Skarbowi Państwa?
W ubiegłym roku z uwagi na pandemię 28 grudnia zostały zamknięte wszystkie stoki narciarskie. Jeżeli sytuacja powtórzy się w tym roku, to Zarząd Polskich Stacji Narciarskich i Turystycznych będzie rozważał złożenie pozwu przeciwko Skarbowi Państwa.
"To będzie na pewno ostatnie narzędzie, ale jeśli zostaniemy postawieni przez rząd bez odpowiedzi, pod ścianą, nie będzie innej możliwości rekompensaty poniesionych przez nas strat" – napisał Zarząd PSNiT.
Stowarzyszenie Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne zrzesza 90 stacji narciarskich.
Decyzje o obostrzeniach na początku listopada
W poniedziałek w wywiadzie dla PAP minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział, że intencją rządu nie jest wprowadzenie kolejnego lockdownu.
- Decyzje będą zapadać na początku listopada. Musimy mieć jasność, co do przebiegu rozwoju pandemii w ostatnim tygodniu października, ale szkół nie zamkniemy – mówi szef resortu zdrowia.
Ministerstwo zdrowia szacuje, że jeśli kolejny tydzień będzie przebiegał w podobny sposób, "będzie to oznaczało, że maksymalny pułap zakażeń, który prognozowany był na koniec listopada, pojawi się już w październiku".
- Jeśli już teraz zbliżamy się średnio do 5 tys. zachorowań dziennie, to pod koniec miesiąca może to być już 7 tys. w ciągu doby - jeżeli nie więcej – ostrzega minister.