O sprawie informuje portal Lublin112.pl, który podaje, że restauratorowi służby zarzuciły, że otworzył dla gości swój lokal w czasie lockdownu, kiedy to restauracje mogły działać wyłącznie na wynos i w dostawie. Właściciel tłumaczył to faktem, że nie może liczyć na wsparcie tzw. tarcz antykryzysowych i jeżeli nie otworzy interesu, to zbankrutuje.
Przedsiębiorca jednak zadbał maksymalnie o bezpieczeństwo wewnątrz lokalu. Stoliki rozsunięto na tyle, by zachować pomiędzy nimi wymaganą odległość, a dla klientów zespół udostępnił środki do dezynfekcji. Goście musieli też nosić maseczki do momentu zajęcia miejsca przy jednym ze stołów.
Do lokalu trzykrotnie przybyli policjanci i pracownicy służb sanitarnych. Pierwszy raz w styczniu. Służby nałożyły też karę w wysokości 30 tys. złotych.
Przedsiębiorca nie zgodził się z tą decyzją i odwołał się od niej. Jak sam poinformował na Facebooku, "Lubelski Państwowy Wojewódzki Inspektorat Sanitarny uchylił i umorzył postępowanie w całości".
Sanepid to nie wszystko - swoje uwagi do właściciela restauracji miała także policja. Jednak i tutaj wyszło na korzyść przedsiębiorcy. Sąd uznał, że mężczyzna nie jest winien zarzucanych mu czynów, zaś kosztami procesowymi obciążył Skarb Państwa - pisze lublin112.pl.
"Chcielibyśmy podziękować również Rzecznikowi Małych i Średnich Przedsiębiorstw Panu Adamowi Abramowiczowi, to dzięki jego wsparciu i działaniu nasza sprawa znalazła szybki finał" - napisali właściciele restauracji na Facebooku.
Sprawdź: Odszkodowanie za zamknięty bar w czasie lockdownu. To może być początek fali podobnych spraw
Restauracje mogły działać wyłącznie w dostawie i na wynos od października 2020 roku do maja 2021 roku. Miało to związek z przyrostami zakażeń wirusem SARS-CoV-2 wywołującego chorobę COVID-19. Obostrzenia wprowadzono w Polsce rozporządzeniem rządu, co budziło wątpliwości wielu prawników.