Wrocławski sąd na początku października zdecydował o tymczasowym, warunkowym dwumiesięcznym areszcie wobec Janusza Palikota. Biznesmen i były polityk, żeby wyjść na wolność, musi do końca października wpłacić poręczenie majątkowe w wysokości 1 mln zł. Prokuratura postawiła mu osiem zarzutów. Sprawa dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln zł.
- Może pożyczyć takie pieniądze. Człowiek w biedzie poznaje prawdziwych przyjaciół. Taką kwotę może zgromadzić przy pomocy znajomych, przyjaciół - odpowiedział 5 października adwokat Malicki podczas konferencji prasowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Drugi z adwokatów Palikota - mec. Jacek Dubois - złożył wniosek o zmniejszenie kaucji wynoszącej 1 mln zł, gdyż do tej pory nie udało się uzbierać tej kwoty.
- Liczymy przede wszystkim na to, że sąd zmieni tę wysokość na taką, która będzie leżała w ramach możliwości rodziny. Wskazujemy sądowi, że kwota miliona złotych jest nierealna - ocenił Dubois.
Jednoosobowa cela dla Palikota
Teraz mecenas Malicki zdradza "Faktowi", że 60-letni Palikot przebywa w jednoosobowej celi. - Mój klient nie zgłasza pretensji - podkreśla adwokat.
Malicki dodaje, że Palikot "przebywa w takich warunkach jak inni osadzeni. Nie ma żadnych zdarzeń, które by powodowały konieczność interwencji. Jest w jednoosobowej celi i jest obserwowany dla jego bezpieczeństwa".
Palikot ma brać leki na nadciśnienie i regularnie sprawdzany jest stan jego zdrowia.
Janusz Palikot nie przyznał się do winy. - W tej sprawie należy odróżnić pewne niepowodzenie ekonomiczne, jakiegoś przedsięwzięcia gospodarczego od zawinień w ramach prawa karnego. Mój klient przedstawia bardzo jasny, precyzyjny obraz przedsięwzięcia. Mówi o zaplanowanym sposobie jego finansowania i mówi o przyczynach jego niepowodzenia, które były w dużym stopniu spowodowane zachwianiem przez ówczesne władze wiary inwestorów, powodując panikę i uniemożliwienie przeprowadzenia do końca pewnego procesu inwestycyjnego - mówił 4 października Jacek Dubois.
Sam Palikot ma być dłużny pracownikom Tenczynka 2,3 mln zł - wynika z informacji "Gazety Wyborczej". Według dziennika pracownicy Palikota z Tenczynka pod Krakowem nie otrzymywali pensji nawet od kwietnia 2023 r. Inni od czerwca czy września.