Jak ustalił nieoficjalnie "Dziennik Wschodni", w poniedziałek rano ciało właściciela marketu znalazła jedna z pracownic. Przyczyna śmierci przedsiębiorcy nie jest znana. Na razie policja jedynie wyklucza udział osób trzecich.
W lutym media lokalne pisały o "Enta przyjazny Market", bo jego właściciel ogłosił zamknięcie sklepu, który działał w sąsiedztwie placu Stefanidesa. Powodem był przedłużający się remont placu, który bardzo utrudnił klientom dotarcie do sklepu.
– Z epidemią daliśmy radę, z brakiem szacunku i nieudolnościami nie jesteśmy w stanie walczyć – mówił, oskarżając miasto o przeciąganie prac remontowych. Urzędnicy tłumaczyli, że utrudnienia są uciążliwe dla wszystkich, ale nie da się prac przeprowadzić inaczej.
Przedsiębiorca wyjaśniał, że w tej sytuacji nie jest w stanie kontynuować działalności. Wyliczył, że obroty spadły o 90 proc. Musiał zwolnić pracowników, z ośmiu została jedna osoba.
Handlowiec był zamościaninem z wyboru, dwa lata temu wrócił do Polski ze Stanów Zjednoczonych, gdzie był z przerwami od lat 90. ubiegłego roku. Wspominał, że po przyjeździe zakochał się w Zamościu, że czuje się na Starym Mieście, jakby tu mieszkał od wieków.