"Gratulujemy. Wygrał pan darmowy weekend w hotelu. Osobiście polecam Karpacz" - słyszę w słuchawce. Proszę o usunięcie mojego numeru z bazy i się rozłączam.
Kilka godzin później znów dzwoni nieznany telefon. Telemarketer się przedstawia, a jego głos brzmi zupełnie inaczej niż ten, który dzwonił wcześniej. "Osobiście polecam Karpacz" - sugeruje mój rozmówca. A mnie wydaje się to dziwne. Dwaj telemarketerzy polecają Karpacz, używając tych samych słów?
Nie decyduję się skorzystać z wyjątkowej promocji, znów proszę o usunięcie danych z bazy. Niewiele to daje. Telefony znów się urywają.
Gdy kolejny raz dzwoni telemarketerka i znów mówi "osobiście polecam Karpacz", postawiam zapytać wprost: "czy jest pani botem"?
"Proszę mnie nie obrażać. Nazywam się Agnieszka Kowalska i nie jestem żadnym botem" - słyszę. Proszę panią Agnieszkę o usunięcie danych z bazy, ale to niewiele daje.
Telefony znów dzwonią. Za każdym razem pytam się, czy mam do czynienia z botem. I za każdym razem dostaję taką samą odpowiedź "Proszę mnie nie obrażać. Nazywam się...". I tylko nazwiska się zmieniają.
Bot czy nie bot? Oto jest pytanie
Sprawa botów dominuje ostatnio moje, rzadkie przecież z powodu koronawirusa, spotkania towarzyskie. Znajomi nie są pewni, czy to boty, czy jednak nie. Niektórzy uważają, że to niemożliwe, by maszyny wchodziły w tak zaawansowane rozmowy. Szybko jednak okazuje się, że zwroty, które usłyszałem od "telemarketerów" są identyczne jak te, które słyszą znajomi.
Od maja 2018 roku obowiązuje RODO. A to oznacza, że każda firma, która dysponuje moimi danymi, musi powiedzieć, skąd je ma. Musi też je usunąć, jeśli mam takie życzenie.
Praktyka pokazuje jednak, że trudno wymusić takie działania u telemarketerów. Ale przynajmniej można spróbować. A jak zrobić to, gdy rozmawia się z botem?
Rozmawiałem z kilkoma prawnikami, którzy specjalizują się w RODO. - Przedsiębiorca nie powinien wprowadzać rozmówcy w błąd i po pytaniu "czy jesteś botem", powinna paść odpowiedź zgodna z prawdą - uważa Zofia Babicka-Klecor z kancelarii Legal Geek.
- Przedsiębiorcy prowadzący działalność w zakresie call-center bez względu na formę realizowanych rozmów są administratorami danych osobowych. Czyli są zobowiązani wywiązać się ze wszystkich obowiązków wynikających z RODO - dodaje aplikant radcowski Łukasz Rykowski.
Zofia Babicka-Klecor sugeruje, że gdy bot nie chce z nami "współpracować" - na przykład usuwając nasze dane, można zainterweniować w Urzędzie Ochrony Danych Osobowych. Postanowiłem pójść tym tropem.
Gdy więc kolejny raz ktoś polecił mi Karpacz, zacząłem stanowczo żądać podania źródła danych. Rozmowa nie należała do przyjemnych. Pani telemarketerka prosiła mnie o spokój i tłumaczyła, że Karpacz jest wyjątkową ofertą. - Ale mnie nie interesuje Karpacz. Interesuje mnie, skąd ma pani moje dane. Proszę to potraktować poważnie, bo zgłoszę sprawę do UODO - powiedziałem najbardziej zdecydowanie, jak tylko umiałem.
Zadziałało. Telemarketerka-bot się rozłączyła. Od tego czasu już nigdy nie miałem podobnego telefonu. Może użycie nazwy "UODO" tak zadziałało?
Tak mogło być, bo w samym UODO słyszę, że skarg na telemarketerów jest mnóstwo. A co ze skargami na telemarketigowe boty? - W tym roku była tylko jedna skarga tego rodzaju - odpowiada Adam Sanocki, rzecznik prasowy UODO. Choć może być też tak, że skarżąc telemarketerów, część osób nie zdaje sobie sprawy, że rozmawiała z botem.
Temat botów coraz częściej pojawia się w wiadomościach, które dostajemy na dziejesie.wp.pl. Okazuje się, że wielu internautów próbuje zmierzyć się z problemem.
- Jakaś pani próbowała mi coś sprzedać. Niby miała sensowne odpowiedzi, ale ja wiedziałem, że to bot. Zapytałem więc: "a co ma pani na sobie?". I chyba oszukałem system! Bo zaczął się od nowa odtwarzać komunikat: "Gratuluję! Wygrał pan garnek!" - opowiada pan Maciej z Gorzowa Wlkp.
I może to właśnie jest najlepszy sposób?