Przypomnijmy, że nielegalny kanał prowadzący do jeziora Szymon niedaleko Giżycka powstał na terenie nieruchomości należącej do spółki Piotra Zielińskiego, męża Marty Kaczyńskiej. O tej sprawie, jako pierwsza napisała "Gazeta Wyborcza". Przekop zakończony jest przystanią. Obecnie w tej sprawie prowadzone jest postępowanie przygotowawcze pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Giżycku. Dotychczas nikomu nie postawiono jednak zarzutów.
Prawo zakazuje ingerowania w odległości 1,5 m od linii brzegu
Dlaczego ta inwestycja jest nielegalna? W Polsce znaczna część rzek i jezior stanowi własność Skarbu Państwa. Reguluje to ustawa z dnia 20 lipca 2017 r. — Prawo wodne. Jeżeli działka z linią brzegową graniczy z jeziorem, rzeką lub innym akwenem, który jest własnością państwa, jej właściciel musi stosować się do obowiązujących przepisów. Jednocześnie wynika z nich, że jakakolwiek ingerencja w teren znajdujący się w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu jest zakazana.
Nie oznacza to jednak, że nie można np. postawić pomostu. Wymaga to jednak zgłoszenia budowy, uzyskania tzw. pozwolenia wodnoprawnego i zawarcia umowy użytkowania gruntu. Zdaniem naszych rozmówców, w przypadku inwestycji nad jeziorem Szymon nastąpiła jednak daleko idąca ingerencja, bo został wykonany zarówno nielegalny kanał, jak i przystań.
Nielegalny przekop powinien zostać zasypany
Zapytaliśmy ekspertów, jak w tym wypadku wygląda procedura egzekwowanie prawa?
– Jeżeli przekop został wykonany do jeziora, które jest przepływowe, a tak jest w tym wypadku, to najprościej byłoby, gdyby np. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał, aby został on zasypany, ale tylko na odcinku brzegowym, czyli gruntach należących Skarbu Państwa – komentuje Szymon Sędek z kancelarii A. S Sędek i prawnik Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości.
Jego zdaniem ta sprawa leży więc zarówno w gestii Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, jak i lokalnego oddziału Wód Polskich. Jej skutkiem może być wydanie decyzji o przywróceniu tego terenu do poprzedniego stanu i nałożenie kary finansowej na właścicieli. – To są najprostsze kroki, które oznaczają przywrócenie tej nieruchomości do poprzedniego stanu. Niestety może być to zarazem trudne do wyegzekwowania – twierdzi.
Z kolei od urzędników pracujących w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Białymstoku, któremu podlega teren, na którym znajduje się posiadłość męża Marty Kaczyńskiej, dowiedzieliśmy się, że w tej chwili sprawą zajmuje się policja, a zawiadomienie do niej złożył Zarząd Zlewni w Giżycku, należący do Wód Polskich.
Prawnik: samowole nad jeziorami to coraz większy problem
Co może grozić właścicielowi działki, który dopuścił się ingerencji w linię brzegową jeziora, które należy do Skarbu Państwa? Okazuje się, że może on ponieść odpowiedzialność karną. Co konkretnie mu grozi?
– Zgodnie z art. 187 par. 1 Kodeksu karnego, kto niszczy, poważnie uszkadza lub istotnie zmniejsza wartość przyrodniczą prawnie chronionego terenu lub obiektu, powodując istotną szkodę, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch – wyjaśnia adwokat Maciej Obrębski z kancelarii Obrębski Adwokaci i Radcowie Prawni.
Prawnik dodaje jednocześnie, że problem nielegalnego zagospodarowania linii brzegowej jest w tej chwili coraz powszechniejszy. Według niego wynika to z faktu realizacji coraz większej liczby inwestycji rekreacyjnych w pobliżu jezior. — Zagospodarowanie tego terenu polega niejednokrotnie na wycince trzciny, urządzeniu prywatnej plaży z nawiezieniem piasku, czy budowie pomostów — tłumaczy.
Tymczasem, zgodnie z literą prawa, np. pomost jest urządzeniem wodnym, co wynika z art. 16 pkt 65 ustawy z dnia 20 lipca 2017 r. — Prawo wodne. W przypadku jego budowy wymagane jest więc zgłoszenie wodnoprawne. Ponadto często konieczne jest zawarcie umowy na użytkowanie gruntów na terenach, w pobliżu których znajdują się jeziora przepływowe, nawet jeśli wykorzystywane są one tylko do celów związanych z rekreacją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przekop narusza przepisy o ochronie przyrody
Maciej Obrębski zwraca także uwagę na fakt, że często samowole pojawiają się na obszarach chronionych, np. na terenie parków narodowych. Z doniesień "Gazety Wyborczej" wynika tymczasem, że zarówno jezioro Szymon, jak i działki należące do spółki Piotra Zielińskiego są Obszarem Chronionego Krajobrazu Krainy Wielkich Jezior Mazurskich.
To oznacza, że kanał wybudowany do jeziora Szymon jest również niezgodny z ustawą o ochronie przyrody, a konkretnie z art. 15 ust. 1 pkt 1 ustawy o ochronie przyrody. – Zgodnie z nim, w parkach narodowych i rezerwatach przyrody zabrania się budowy lub przebudowy obiektów budowlanych i urządzeń technicznych, z wyjątkiem obiektów i urządzeń służących celom parku narodowego albo rezerwatu przyrody.
Według naszego rozmówcy, inwestor, który dopuścił się samowoli na chronionym terenie, musi liczyć się więc z tym, że poniesie także odpowiedzialność karną za naruszenie przepisów na terenach objętych szczególną ochroną. Przewiduje to art. 127 ustawy o ochronie przyrody. – Co istotne, w tym ostatnim przypadku odpowiedzialność można ponieść tylko w przypadku umyślnego działania. Tymczasem kodeks karny przewiduje odpowiedzialność także w przypadku, gdy inwestor nie miał wiedzy co do istniejących ograniczeń – wyjaśnia prawnik.
Raport NIK: gminy rzadko kontrolują stan linii brzegowej
Kilka lat temu problemowi przyjrzała się również Najwyższa Izba Kontroli. Urząd opublikował raport, w którym wytknął zarządcom publicznych jezior, czyli w praktyce samorządom, brak egzekwowania prawa. Wynika z niego, że gminy rzadko kontrolują stan linii brzegowej, a samowole budowlane likwidują rzadko i nieskutecznie.
Właściciele nieruchomości położonych nad jeziorami to wykorzystują i nielegalnie grodzą np. dostęp do jezior. W efekcie często ogrodzenia wzniesione przez właścicieli posesji przylegających do jeziora "wchodzą" w głąb lustra wody nawet na kilka metrów.
Kontrolerzy ujawnili także, że wielu właścicieli samowolnie buduje pomosty i przystanie, a także bezprawnie ingeruje w nabrzeża jezior. Raport podaje skrajny przykład sytuacji, do jakiej doszło nad jednym z jezior w województwie pomorskim, nad którego brzegiem działa ośrodek szkoleniowo-rekreacyjny. Na jego potrzeby bezprawnie zagospodarowano teren należący do Skarbu Państwa i bez wymaganych pozwoleń wyremontowano stojące tam budynki — bar i hangar na łodzie, a nad brzegiem wzniesiono m.in. dwa pomosty do wyciągania łodzi.
Problemem nie są przepisy, ale ich egzekwowanie
Tomasz Błeszyński, ekspert ds. nieruchomości, uważa z kolei, że wielu właścicieli nieruchomości położonych bezpośrednio nad jeziorami, świadomie decyduje się na samowole budowlane na terenach należących do Skarbu Państwa. Robią to, bo wiedzą, że w Polsce prawo nie jest skutecznie egzekwowane, zwłaszcza że codzienność dostarcza informacji, które potwierdzają to zjawisko.
– Okazuje się, że są lepsi i gorsi. Na rynku nieruchomości wielu inwestorów ma często problem z uzyskaniem pozwolenia na budowę, czasami czekają na nie latami, a gmina brak możliwości zagospodarowania dla danego terenu uzasadnia często przepisami prawa – mówi Błeszyński.
Jego zdaniem bardzo często zdarza się jednak, że inwestor, który stara się o pozwolenie latami, dowiaduje się, że np. jego sąsiad w tym czasie wybudował bez pozwolenia budynek na swoim terenie, nie przejmując się żadnymi przepisami. – W dodatku często tego typu samowolą nikt się nie interesuje – twierdzi nasz rozmówca.
Dodaje, że osoby, które wybierają legalną drogę ubiegania się o pozwolenia na budowę, mogą czuć się wręcz pokrzywdzone. Dlatego według niego problemem nie są same przepisy, ale fakt, że urzędnicy nie potrafią ich w skuteczny sposób egzekwować.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl