Interpelację poselską do Ministerstwa Aktywów Państwowych skierowała posłanka ugrupowania Polska 2050 Paulina Hennig-Kloska. Pytała się w niej o przyczyny i skutki osuwiska w kopalni KWB "Turów", do którego doszło we wrześniu 2016 r.
We wrześniu 2016 r. doszło do osunięcia się ziemi w kopalni. Nikt nie ucierpiał z powodu katastrofy. Spółka natomiast odnotowała straty materialne, choć przez długi czas nie podawała jak duże.
Katastrofa w Turowie oznacza 380 mln zł straty
Odpowiedź MAP - podpisana przez wiceministra Piotra Pyzika - nie usatysfakcjonowała wnioskodawczyni, dlatego w kolejnym piśmie prosiła o uszczegółowienie odpowiedzi. Tym razem pod interpelacją podpisała się grupa posłów Polska 2050: Hanna Gill-Piątek, Michał Gramatyka, Paulina Hennig-Kloska, Joanna Mucha, Mirosław Suchoń, Paweł Zalewski, Tomasz Zimoch.
Resort o przygotowanie odpowiedzi poprosił PGE, gdyż to jej spółka zależna (PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A.) zarządza kopalnią w Turowie. Z przedstawionych szacunków wynika, że straty związane z katastrofą pochłonęły łącznie około 380 mln zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Złożyły się na to trzy czynniki. Pierwszym są zniszczone środki trwałe, czyli np. maszyny. PGE wycenia straty z tego tytułu na 200 mln zł. Usunięcie skutków katastrofy i odtworzenie osuwiska kosztowało z kolei 50 mln zł. Natomiast "nakłady inwestycyjne powstałe na skutek osuwiska" - 130 mln zł. Wszystkie podane kwoty są oczywiście szacunkowe.
PGE odzyskała ułamek strat
Natomiast spółka nie poniosła żadnych strat z tytułu zmniejszonej produkcji elektrowni Turów zasilanej węglem z pobliskiej kopalni. PGE wyjaśnia, że produkcja "została zrekompensowana przez inne jednostki wytwórcze PGE GiEK".
Kopalnia była ubezpieczona, jednak PGE GiEK nie udało się odzyskać całości strat. Z odpowiedzi udzielonej posłom wynika, że odszkodowanie wypłacone spółce wyniosło 49,5 mln zł.
Kolejne 2,5 mln zł odszkodowania "stanowi kwestię sporną". Razem daje to około 52 mln zł. Nadal jest to jednak znacznie mniej niż wskazane straty na poziomie około 380 mln zł.
PGE: nic nie wiemy o postępowaniu śledczym
Państwowa spółka zaznacza też, że w wyniku osuwiska nie doszło do "zniszczeń ekologicznych". Pomiary wód w wodach kopalnianych w 2017 r. nie wykazały przekroczeń zawartości metali ciężkich. 80 proc. badań mieściło się poniżej progu, od którego da się wskazać zawartość metali ciężkich w wodzie. Ponadto na terenie kopalni nie powstały "nielegalne składowiska odpadów".
W związku z powyższym badania nie wykazały bezpośredniego zagrożenia dla ludności zarówno po stronie polskiej, jak i czeskiej - czytamy w piśmie podpisanym przez Piotra Pyzika.
Temat katastrofy w Turowie powrócił w 2017 r. za sprawą reportażu "Superwizjera" TVN. Jego autorzy przekonywali, że przyczyny katastrofy nadal nie zostały wyjaśnione. Po publikacji materiału sprawą zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli.
PGE zaznaczyła w odpowiedzi, że nie ma żadnych informacji o postępowaniu prokuratorskim w tej sprawie "poza wynikającymi z doniesień medialnych". Zapewnia, że w audycie Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie - zleconym przez PGE GiEK - nie stwierdzono zaniedbań oraz uchybień spółki wobec prawa. Audytorzy pozytywnie ocenili również dobór rozwiązań technicznych.