Dane Instytutu Gospodarki Niemieckiej (IW) są dramatyczne. W Niemczech brakuje już ponad 18 tys. pedagogów społecznych i nie zanosi się na to, by sytuacja miała się szybko odwrócić. Równie duży problem dotyczy pielęgniarek geriatrycznych (17 900) i pielęgniarzy (16 700).
Co jednak w sytuacji, gdy zabraknie także kierowców? Według badań IW tylko 13,6 procent kierowców w kraju ma mniej niż 35 lat. Istnieje więc ryzyko, że w pewnym momencie rąk do pracy w tym sektorze zabraknie.
Póki co za naszą zachodnią granicą brakuje 6700 kierowców. Na liście 15 poszukiwanych zawodów znaleźli się również elektrycy (15 500), hydraulicy, technicy ogrzewania i klimatyzacji (13 200).
Tak źle jeszcze nie było
Dane instytutu idą jednak o krok dalej i pozwalają wysnuć wniosek, że Niemcom grozi prawdziwa zapaść na rynku pracy. Według Federalnej Agencji Pracy w Niemczech brakuje pracowników w kilkudziesięciu zawodach.
- Łącznie poszukiwanych jest obecnie około 1,2 mln pracowników, z czego dwie trzecie to pracownicy wykwalifikowani – powiedział "Welt am Sonntag" Detlef Scheele, szef agencji. Brakuje więc pracowników "wykwalifikowanych" w aż 70 branżach.
Co należy zrobić, by zapobiec spodziewanej katastrofie? Eksperci są zgodni, że nie obejdzie się bez zwiększenia imigracji wykwalifikowanych pracowników z zagranicy.
Markus Jerger, dyrektor zarządzający Federalnego Związku Małych i Średnich Przedsiębiorstw (BVMW) zaznaczył w jednym z wywiadów, że Niemcy faktycznie potrzebują ukierunkowanej imigracji wykwalifikowanych pracowników.