Handel na przygranicznych bazarkach, mimo pandemii, ma się ciągle nieźle - wynika z naszego reportażu "Trzy pogrzeby i wesele".
Na stoiskach w przygranicznych miejscowościach można znaleźć właściwie wszystko - podróbki markowych ubrań, kwiaty, alkohol, napoje energetyczne. Jak jednak donosi niemiecka stacja MDR, na targowisku w Słubicach kupić można coś jeszcze: zabronione pestycydy.
"Naszym reporterom zaproponowano nielegalne środki. Mamy to wszystko nagrane na kamerach" - czytamy na stronach MDR.
O jakie preparaty chodzi? Niemieccy dziennikarze precyzują, że na przykład o środek owadobójczy „Bi 58” z zabronionym dimetoatem, który jest podejrzany o działanie rakotwórcze.
To nie wszystko - na bazarze w Słubicach mają być też sprzedawany "Dursban" z substancją chloropiryfos - również zabronioną na terenie całej Unii.
"Absolutny skandal" - komentował stacji MDR Nils Kurlemann z Federalnego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności w Braunschweig. Przyznaje, że handel nielegalnymi pestycydami przynosi "miliony dolarów".
Co na to polskie służby? Przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Gorzowie Wlkp. zapewniają w rozmowie z money.pl, że sprawa jest im znana, a kontrole trwają. Ich wyniki mamy poznać "niebawem".
Mniej oficjalnie kontrolerzy z różnych regionów Polski przyznają: problem jest. - Handlarze są naprawdę sprytni. Mają na przykład reklamy zakazanych środków, ale podczas sprawdzania zapewniają, że nimi nie handlują. A reklamy po prostu są sprzed kilku miesięcy - słyszymy.
Unia zabrania, rolnicy "nie mogą bez nich żyć"
Sprawa jest o tyle skomplikowana, że jeszcze kilka miesięcy temu niektóre niebezpieczne środki można było sprzedawać.
Chloropiryfos pozostawał w sprzedaży na terenie UE do 1 kwietnia 2020 roku, można było jednak stosować preparat jeszcze do połowy miesiąca. Dimetoat został wycofany ze sprzedaży 30 maja. Jednak jeszcze przez kolejny miesiąc rolnicy mogli go używać.
- Takie rozwiązania prawne utrudniały nam działanie podczas wcześniejszych kontroli. Nawet jakbyśmy znaleźli preparat, sprzedawca mógł powiedzieć, że ma go na użytek własny - opowiadają nam nieoficjalnie kontrolerzy.
Nieoficjalnie od ludzi zajmujących się ochroną środowiska słyszymy, że handel nielegalnymi pestycydami będzie trwał. Zakazane preparaty były bowiem bardzo popularne wśród rolników. Na przykład chloropiryfos był bardzo powszechnie stosowany wśród plantatorów rzepaku. Przez niemal pół wieku pozwalał im skutecznie walczyć z wieloma insektami.
Tymczasem polityka Unii w sprawie toksycznych substancji jest coraz bardziej zdecydowana, a lista zakazanych preparatów stale się powiększa. Na przykład pod koniec sierpnia zakazano sprzedaży preparatów zawierających metoksyfenozyd, które służą do zwalczania gąsienic w kukurydzy i roślinach sadowniczych.
- Popyt na takie preparaty jest gigantyczny - i w Polsce, i w Niemczech. Rolnicy nie wyobrażają sobie często pracy bez ich stosowania. Zatem trudno się dziwić, że trafiają one nielegalnie do Słubic czy na inne bazary - słyszymy nieoficjalnie od jednego z kontrolerów.