Urząd statystyczny Destatis podał najnowsze dane. Były obawy, że gospodarka spadnie drugi raz z rzędu (w trzecim kwartale spadła o 0,2 proc. kdk), co oznaczałoby "techniczną" recesję. I o włos udało się tego uniknąć, co wbrew pozorom jest bardzo ważne dla nastrojów gospodarczych.
W ten sposób mamy stagnację, a nie recesję. A to już spora różnica. Trzeba jednak zaznaczyć, że to zero procent przy PKB nie wynika tylko ze sprawności samej gospodarki. Bardzo pomógł rząd.
Zobacz też: Niepokojące dane z niemieckiej gospodarki. "Bądźmy optymistami"
20 mld euro wpuszczone do gospodarki
Jak podaje urząd statystyczny Destatis, publiczne wydatki konsumpcyjne wzrosły o aż 1,6 proc. do 180 mld euro. To poprawiło PKB o 0,3 pkt. proc. Gdyby nie dodatkowe pieniądze wrzucone w gospodarkę przez rząd Angeli Merkel, byłby większy spadek niż kwartał wcześniej.
W poprzednich trzech kwartałach wydatki rządu były neutralne dla kluczowego wskaźnika i wynosiły 160 mld euro. Pod koniec roku jak widać uruchomiono dodatkowe 20 mld euro, żeby podreperować kulejącą gospodarkę. Jeśli dodać do tego wzrost konsumpcji indywidualnej o 0,2 proc. (+0,1 pkt. proc. w PKB), to mamy dwa kluczowe czynniki, które uratowały twarz niemieckiej ekonomii.
Poprawa widoczna była jeszcze w inwestycjach, szczególnie budowlanych (wzrost o 1,3 proc kdk). To jednak nie zmieniło na plus tzw. akumulacji, na którą oprócz inwestycji składają się jeszcze zwiększanie zasobów obrotowych i zapasów. Te ostatnie odjęły od PKB aż 0,6 pkt. proc. w czwartym kwartale, co sugeruje, że firmy przewidują spadek zamówień.
Neutralnie działał za to handel zagraniczny. Eksport rósł w takim samym tempie jak import o 0,7 proc. To drugie może cieszyć naszych producentów, wszak Niemcy są największym odbiorcą polskich towarów na świecie.
Jeśli chodzi o wartość dodaną w gospodarce, to malała w przemyśle (-1,4 proc.) i rolnictwie (-1,9 proc.), a rosła w budownictwie (+4,4 proc.) i branży informacyjno-komunikacyjnej (+3,4 proc.). Wzrost w budownictwie to też pochodna pieniędzy z państwowego budżetu.
Jest źle, a będzie gorzej?
W czwartym kwartale spadku udało się uniknąć, ale jak będzie dalej? Niemieccy przedsiębiorcy mają coraz gorsze przewidywania. Obrazujący je indeks nastrojów ekonomicznych Instytutu Ifo - jeden z najbardziej prestiżowych wskaźników w Niemczech - pokazuje, że nastroje w biznesie są coraz gorsze.
W opublikowanym w piątek lutowym odczycie spadł do 98,5 pkt., czyli najniżej od grudnia 2014 roku. Każda wartość poniżej 100 pkt. oznacza trend spadkowy w gospodarce. Nie wróży to najlepiej bliskiej przyszłości. Indeks liczony jest na bazie ankiety, w której przedsiębiorcy oceniają oczekiwane zmiany w najbliższych sześciu miesiącach.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl