– W tym momencie nie wiemy, kto zatruł Odrę. Odpowiednie służby działają na miejscu, warto poczekać na wyniki tego dochodzenia – to słowa wiceministra funduszy i polityki regionalnej Marcina Horały wypowiedziane w piątek rano w Programie 1 Polskiego Radia. Minister był pytany o to, kto zatruł Odrę. – Warto poczekać na wynik tego dochodzenia, bo gubiąc się w spekulacjach, można wytworzyć więcej dezinformacji niż informacji – stwierdził.
Jak podkreślił w rozmowie z money.pl hydrolog prof. Paweł Rowiński z PAN, w sytuacji, gdy rzeka wyrzuca na brzeg tony śniętych ryb, nie można jednak pozwolić sobie na wolne tempo. – Wygląda na to, że do rzeki musiała dostać się jakaś substancja. Służby powinny szybko ustalić źródło skażenia i je zabezpieczyć. Musimy też jak najszybciej mieć pewność, że nic nie zagraża zdrowiu ludzi – komentował dla money.pl Rowiński.
Grzesiowski: zatruta Odra to poważne zagrożenie dla ludzi
Niemieckie media poinformowały, że w Odrze truje rtęć. Taką informację podał serwis rbb24.de. Jeśli te ustalenia się potwierdzą, to bardzo zła informacja, bo – jak podkreślił w komentarzu na Twitterze dr Paweł Grzesiowski – rtęć jest bardzo groźna także dla ludzi. Jak podkreślił Grzesiowski:
Ludzie nie powinni czerpać wody z rzeki i jej dopływów, łowić ryb, jeść tych ryb, jak również nie pozwalać zwierzętom z niej pić.
W piątek, 12 lipca, wojewoda lubuski zdementował doniesienia o rtęci, stwierdził, że nie ma podwyższonego poziomu tej substancji w Odrze. Władysław Dajczak przekazał, że jedyną instytucją mogąca stwierdzić poziom rtęci w rzece na terenie województwa jest Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który wykonał takie badania 10 i 11 sierpnia, a ich wyniki wskazują, że poziom rtęci w wodzie Odry jest poniżej dopuszczalnej normy.
Na Wody Polskie wylała się fala krytyki
Te doniesienia zdążył już skomentować na antenie Polsat News w piątek rano prezes Wód Polskich Przemysław Daca, który stwierdził, że "nie ma potwierdzenia, że w rzece jest rtęć".
W sieci mocno obrywa się właśnie zarządzanym przez niego Wodom Polskim, które internauci oskarżają o zaniedbania:
Pan Tomasz w wiralowej opinii wypomina Wodom Polskim opieszałość w ustalaniu przyczyn katastrofy ekologicznej na Odrze. I konfrontuje to ze skutecznością, jaką Wody Polskie wykazały się przy zakupie floty około 300 służbowych samochodów w 2021 roku. O tej sprawie pisała Wirtualna Polska, Wody Polskie na około 300 służbowych samochodów wydały kwotę rzędu 30 milionów zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zatruta Odra – coraz więcej złych informacji
W drastycznym materiale Forum Wędkarstwa Lubuskiego można zobaczyć skalę dramatu na Odrze. Wędkarze nagrali tony śniętych ryb:
Co więcej, zatruta woda może wpływać już do Szczecina, skąd trafi do Bałtyku:
Śnięte ryby w Odrze – o problemie wiedziano już pod koniec lipca
Tymczasem, jak zauważa dziennikarka WP Bianka Mikołajewska, WIOŚ we Wrocławiu zbadał sprawę "pojedynczych śniętych ryb" już 28 lipca.
"WIOŚ we Wrocławiu sprawdził zgłoszenie o pojawieniu się śniętych ryb w Odrze na odcinku pomiędzy śluzą Lipki a miejscowością Oława. Pobrano próby wody w trzech punktach oraz wykonano pomiary terenowe. Na podstawie pomiarów tlenu rozpuszczonego nie potwierdzono odtlenienia wody w rzece" – czytamy w komunikacie sprzed dwóch tygodni.
Jak twierdzą Wody Polskie, pracownicy tej instytucji "od samego początku monitorują sytuację na rzece. "Razem z PZW i wolontariuszami wybraliśmy 10 to martwych ryb" – poinformowały Wody Polskie na Twitterze.
Posłanka z Wrocławia: Niemcy nie dostali od polskich władz przewidzianego raportu
Z kolei wedle relacji posłanki Zielonych z Wrocławia Małgorzaty Tracz "strona niemiecka informuje, że nie otrzymała raportu od władz polskich przewidzianego w Międzynarodowym Planie Ostrzegawczo-Alarmowym". – Jeśli to prawda, to rząd PiS nie wykorzystał istniejących, regularnie uaktualnianych i ćwiczonych planów na wypadek zanieczyszczenia Odry – skomentowała Tracz.