Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Damian Szymański
|
aktualizacja

Niemcy ostrzegają przed tym, co zaraz zdarzy się w Polsce

Podziel się:

Za Odrą nie dzieje się najlepiej. Niemcy przygotowują się na ostry zimowy kryzys energetyczny, a gospodarka wykazuje ostrą zadyszkę. - Czeka nas w najlepszym wypadku stagflacja, ale recesja jest także prawdopodobna - ostrzegają ekonomiści. Już teraz szacunki w tym zakresie nie pozostawiają złudzeń. Polska też wpadnie w ten sam dołek co Berlin. Już na początku przyszłego roku.

Niemcy ostrzegają przed tym, co zaraz zdarzy się w Polsce
Przynajmniej czeka nas stagflacja - ostrzegają niemieccy ekonomiści. (Getty Images, 2022 Photothek)

Sytuacja za naszą zachodnią granicą pogarsza się z każdym dniem. Jak wynika ze wstępnych piątkowych danych, PKB Niemiec w drugim kwartale tego roku urósł o 1,5 proc. To wynik gorszy od oczekiwań.

Z kolei z najnowszych danych Eurostatu wynika, że inflacja konsumencka w Eurolandzie, do którego należy 19 krajów operujących wspólną walutą, przyspieszyła i wyniosła w lipcu tego roku 8,9 proc. Takiego odczytu rynek się nie spodziewał. Nie znamy dokładnego rozłożenia na poszczególne kraje, ale cofając się do czerwca, widzimy, że inflacja nad Renem nie odpuszcza i wyniosła 8,2 proc.

Stagflacja w Niemczech nieunikniona. Gospodarka w 2022 r. tonie

Co to oznacza? Obecnie, jak pokazuje to na wykresie Holger Zschaepitz, dziennikarz ekonomiczny "Die Welt", konsensus analityków jest taki, że Niemcy w tym roku znajdą się w stagflacji, czyli gospodarka będzie rozwijać się bardzo słabo, podczas gdy wzrost cen nie odpuści i utrzyma się na wysokich poziomach. To bardzo niebezpieczny i nienaturalny stan gospodarki, który może prowadzić do jeszcze większej zapaści i olbrzymich problemów z prowadzeniem biznesu (bardzo niski popyt i szalejące ceny/koszty nie pozwalają planować, kontraktować, ani tym bardziej inwestować).

"Obecnie konsensus przewiduje całoroczny wzrost PKB na poziomie zaledwie 1,5 proc., a inflację rzędu 7,6 proc." - pisze Zschaepitz. Według niego Niemcy właśnie wkraczają w stagflację.

Ogólny obraz niemieckiej machiny gospodarczej jest więc ponury. "Wskaźniki wskazują przynajmniej na stagflację, a być może nawet recesję" - mówi z kolei w Spiegelu uznana niemiecka ekonomistka Veronika Grimm. Jak poważny może być kryzys gospodarczy? "Trudno przewidzieć" – mówi, dodając, że spadek PKB może mieć zakres od pół punktu procentowego do nawet -6 proc.

Z kolei według szacunków ośrodków badawczych za Odrą gospodarka naszego sąsiada może w czarnym scenariuszu skurczyć się o nawet 13 proc. i stracić 5-6 mln miejsc pracy. Chodzi o scenariusz, w którym Putin wygrywa swoją "gazową wojnę" z Europą, zakręca kurek zupełnie i wpycha po kolei gospodarki Starego Kontynentu w przepaść.

To wszystko już teraz odbija się na nastrojach w przemyśle. Indeks Ifo, uznawany za najbardziej wiarygodne źródło informacji o kondycji niemieckiej gospodarki, spadł do najniższego poziomu od czerwca 2020 r. Wskaźnik osiągnął poziom 88,7 pkt. W raporcie wskazuje się na fatalną sytuację w sektorze usług i zbyt wysokie ceny energii, które mogą prowadzić gospodarkę naszego sąsiada ku recesji.

Minister gospodarki nie owija w bawełnę

Należy podkreślić, że to, o czym teraz piszemy, nie jest jedynie ekonomicznym czarnowidztwem. Problemy dostrzegają także politycy. - Jesteśmy w poważnej sytuacji. Już czas, żeby wszyscy to zrozumieli - mówił w poniedziałek wieczorem minister gospodarki Niemiec Robert Habeck, po tym jak rosyjski Gazprom poinformował o kolejnym ograniczeniu przesyłu gazu rurociągiem Nord Stream 1.

Mówiąc o możliwych scenariuszach na zimę podkreślił, że przy niedoborach gazu najpierw mogą zostać ograniczone jego dostawy dla przemysłu, a dopiero później ucierpieć prywatne gospodarstwa lub wrażliwa infrastruktura, na przykład szpitale.

- To naturalnie ogromne zmartwienie, które podzielam, że coś takiego może się zdarzyć - przyznał minister.

Polska podąży śladem Niemców

To, przed czym ostrzegają Niemcy, spotka także i nasz kraj. Centralna ścieżka projekcji NBP z lipca tego roku zakłada, że inflacja w 2022 r. wyniesie 14,2 proc., w 2023 r. - 12,3 proc., a w 2024 r. - 4,1 proc. Szczyt inflacji ma nastąpić w pierwszym kwartale przyszłego roku na poziomie 18,8 proc.

Wtedy to też wzrost PKB Polski ma spaść prawie do zera, czyli będziemy w stagnacji, podczas gdy wzrost cen będzie sięgał blisko 20 proc. Maksymalna inflacja według analityków polskiego banku centralnego może w tym okresie natomiast sięgnąć ponad 25 proc. To podręcznikowa wręcz definicja stagflacji.

Takiego też wyniku spodziewają się m.in. ekonomiści mBanku. "Premier zapowiedział, że tarcze antyinflacyjne zostaną przedłużone do końca roku. Biorąc pod uwagę mechanikę i zasady tworzenia projekcji inflacyjnej NBP, pokaże ona w listopadzie skok inflacji w I kwartale do przedziału 20-25 proc." - prognozowali w piątek. Wszystko przez podwyżki cen energii elektrycznej, ciepła i gazu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl