Za dwa lata Niemcy mają zakończyć proces odchodzenia od energii atomowej, zapoczątkowany decyzją z marca 2011 roku, kiedy to po katastrofie w japońskiej elektrowni Fukushima rząd w Berlinie postanowił przyśpieszyć wyłączenie wszystkich niemieckich elektrowni jądrowych oraz rozwijanie energetyki opartej na źródłach odnawialnych.
Tuż przed końcem 2019 roku, zgodnie z harmonogramem, zatrzymany został reaktor Philippsburg 2 w Badenii-Wirtembergii. Choć rezygnacja z atomu ma szerokie poparcie w niemieckim społeczeństwie, to wciąż zadawane są pytania, czy decyzja sprzed dziewięciu lat była słuszna i jakie będą jej rzeczywiste koszty?
W poniedziałek (6.1.2019) dziennik "Die Welt" opisuje raport amerykańskich ekspertów, którzy analizując cenę odejścia Niemiec od atomu nie ograniczają się tylko do kosztów demontażu reaktorów, składowania odpadów radioaktywnych czy rosnących cen energii elektrycznej. Uwzględniają oni także koszty zdrowotne oraz związane z zanieczyszczeniem środowiska wskutek większych emisji CO2.
Alternatywny scenariusz
Raport opublikowany został przez amerykańskie Narodowe Biuro Badań Ekonomicznych (National Bureau of Economic Reaserch), a opracowali go Akshaya Jha z Uniwersytetu Carnegie Mellon w Pittsburgu, oraz naukowcy z Uniwersytetu w Kalifornii: Stephen Jarvis z Berkeley i Olivier Deschenes z Santa Barbara. Stworzyli oni algorytm, który przeanalizował 4,5 miliona danych. Przygotowali symulację kosztów dla scenariusza alternatywnego, zakładającego, że od 2011 roku Niemcy nie odchodziliby stopniowo od energii jądrowej i porównali ją ze stanem rzeczywistym.
Odnotowują, że wprawdzie liczba elektrowni węglowych spadła od 2011 roku, ale produkcja energii elektrycznej z tych elektrowni pozostała w latach 2011-2017 na niezmienionym poziomie. "Wniosek jest taki, że bez rezygnacji z atomu produkcja ta byłaby znacznie mniejsza. Konkretnie produkcja energii elektrycznej przy wykorzystaniu paliw kopalnych była w badanym okresie o dwa do trzech megawatów większa, niż byłaby, gdyby wszystkie elektrownie jądrowe pracowały nadal" - pisze "Die Welt".
Elektrownia węglowa Frimmersdorf
"Za tym idzie także wzrost średnich kosztów produkcji energii elektrycznej. W porównaniu do elektrowni gazowej czy węglowej, elektrownia jądrowa, gdy już istnieje, jest tania" - dodaje dziennik, powołując się na raport. Jego autorzy szacują, że związany z wyłączeniem elektrowni atomowych wzrost kosztów produkcji energii elektrycznej sięga 1,6 miliarda dolarów
Zdaniem autorów raportu gdyby Niemcy nie rezygnowały z atomu, emisje CO2 w latach 2011-2017 byłyby niższe o 36,3 miliona ton rocznie (13 procent). Koszt wyższych emisji to 1,8 miliardów dolarów rocznie.
Jednak najpoważniejsze są - zdaniem amerykańskich naukowców - konsekwencje związane ze zdrowiem mieszkańców Niemiec. Ekonomiści przeanalizowali, gdzie w Niemczech, wskutek rezygnacji z atomu, wzrosła emisja dwutlenku siarki, tlenku azotu i drobnego pyłu. "Wskutek wyższej koncentracji SO2, NOx i drobnego pyłu rezygnacja z atomu doprowadziła do 1110 dodatkowych zgonów rocznie" - cytuje gazeta raport naukowców. Dodaje, że około 80 procent tych zgonów można przypisać większej produkcji energii elektrycznej z węgla kamiennego. Koszty związane z większą śmiertelnością i liczbą chorób szacowane są na blisko 9 miliardów dolarów rocznie.
Czy pozwolić na dłuższą pracę elektrowni jądrowych?
W grudniu ub. roku niemiecki tygodnik "Der Spiegel" opublikował artykuł, zatytułowany: "Czy odejście od atomu było błędem?". Jak napisał w internetowym wydaniu, niektórzy przedstawiciele świata gospodarki i polityki otwarcie przyznają, iż życzyliby sobie zrewidowania decyzji z 2011 roku i przynajmniej opóźnienia terminów wyłączenia elektrowni jądrowych.
"Jeżeli ochrona klimatu jest dla nas ważna, to elektrownie jądrowe powinny pracować dłużej" - powiedział latem cytowany przez tygodnik szef Volkswagena Herbert Diess. A minister rolnictwa Badenii-Wirtembergii Peter Hauk ocenił, że można zastanowić się nad wydłużeniem pracy Neckarwestheim i Philippsburg. "Energia atomowa ma względnie dobry bilans klimatyczny. A rozwijanie energii opartej na źródłach odnawialnych nie posuwa się naprzód w tempie, które pozwalałoby na dotrzymanie paryskich zobowiązań klimatycznych” - pisał "Spiegel", przytaczając argumenty pojawiające się w dyskusjach w Niemczech.
Wielu Niemców sprzeciwa się energetyce jądrowej
Pomysły dotyczące "rezygnacji z rezygnacji z atomu" stanowczo odrzucają Zieloni, a także Lewica i SPD. Również niemiecki rząd nie zamierza rewidować wcześniejszych decyzji w tej sprawie. "Energia jądrowa nie jest ani zrównoważona ani korzystna kosztowo" - podkreślił cytowany przez "Spiegla" sekretarz stanu w resorcie gospodarki Andreas Feicht, dodając, że Niemcy odrzucają też pomysł przeznaczenia funduszy unijnych na przedłużenie pracy elektrowni atomowych.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij na #dziejesie