Pierwsze noworoczne luzowanie obostrzeń w Polsce? To zniesienie zakazu wychodzenia dzieci bez opiekunów w godzinach od 8 do 16. Zmianę przepisu w poniedziałek zapowiedział minister zdrowia Adam Niedzielski. Na więcej liczyć nie można.
I jak wskazuje sam minister zdrowia Adam Niedzielski, odpowiedź na pytanie "co dalej?" wcale nie jest taka łatwa. Wszystko zależy od liczby zakażeń w najbliższych dniach.
W poniedziałek mija dokładnie tydzień od zakończenia świąt Bożego Narodzenia. A to oznacza, że osoby, które zakaziły się podczas imprez rodzinnych, właśnie teraz będą obserwować u siebie pierwsze objawy. Na testy mogą się zgłosić dopiero za kilka dni.
Koronawirus. Niemcy przedłużają lockdown
Na kolejne wzrosty nie czekają za to Niemcy. Rozmowy kanclerz Angeli Merkel z premierami krajów związkowych w sprawie przedłużenia lockdownu zaplanowane były na wtorek. W poniedziałek dziennik "Bild" informuje już, że decyzje w zasadzie zapadły. Zamknięcie sporej części kraju i gospodarki ma potrwać do 31 stycznia.
To blisko trzy tygodnie dłużej niż planowała kanclerz. Oficjalnego potwierdzenia jeszcze nie ma. Najprawdopodobniej będzie we wtorek.
Warto przypomnieć, że Niemcy mogą od połowy grudnia robić zakupy tylko w sklepach spożywczych, otwarte pozostały apteki, drogerie, banki i placówki pocztowe. Dzieci zostały z kolei w domach. I wiele wskazuje na to, że spora część obostrzeń będzie przedłużona.
Nie powinno to dziwić. W ciągu ostatnich 7 dni w Niemczech służby sanitarne poinformowały o 125 tys. nowych infekcji. To blisko 1,5 tys. zakażeń na każdy milion mieszkańców. Dla porównania w Polsce ostatnie 7 dni przyniosło 60,7 tys. infekcji.
Wskaźnik zakażeń na każdy milion mieszkańców jest bardzo zbliżony - i również wynosi 1,5 tys. Włosi w ostatnim tygodniu raportowali 107 tys. zakażeń, czyli blisko 1,8 tys. infekcji na każdy milion mieszkańców. W Hiszpanii ostatni tydzień to z kolei 73 tys. zakażeń. I tu wskaźnik na milion obywateli jest podobny jak w Niemczech i Polsce. Jest to 1,5 tys.
Instytut Roberta Kocha, czyli główny organ doradczy kanclerz Angeli Merkel w zakresie epidemii i jednocześnie główne źródło informacji na temat koronawirusa w Niemczech, ostrzega przed nadmiernym optymizmem.
Eksperci Instytutu wskazują, że mała liczba zakażeń na początku roku może być myląca. Wskazują, że najprawdopodobniej wynika z ograniczonego dostępu do służby zdrowia i nawarstwienia się dni wolnych od pracy. Jednocześnie Instytut przyznaje wprost, że nie wszystkie lokalne urzędy przekazują w tym okresie dane na bieżąco.
RKI - jak w skrócie nazywa się Instytut - informowało za to już 3 stycznia, że do Niemiec dotarły pojedyncze przypadki nowej odmiany koronawirusa.
I znów, eksperci spodziewają się, że będzie ich więcej. A to właśnie nowa odmiana, o wiele szybsza w rozprzestrzenianiu się, powoduje gwałtowny wzrost zakażeń w Wielkiej Brytanii. Niemcy zaczynają się już martwić o odmianę wykrytą w Republice Południowej Afryki.
Koronawirus. Wielka Brytania z problemami
W tej chwili w Europie nie ma kraju, który osiąga tak wysokie wskaźniki zakażeń, jak Wielka Brytania. W ostatnim tygodniu pojawiło się w tym kraju 367 tys. wykrytych infekcji. Średnio każdy dzień ostatniego tygodnia przynosił ponad 52 tys. zakażeń. Rekordy wykrytych przypadków koronawirusa padały tam w ostatnim czasie wyjątkowo często.
W przeliczeniu na każdy milion mieszkańców w Europie więcej infekcji 3 stycznia (w niedzielę) pojawiło się tylko w Irlandii. W tym kraju było to jednak tylko 5 tys. zakażeń przy około 5 mln obywateli.
I dlatego Wielka Brytania znów może się zamykać. Premier Boris Johnson pod koniec weekendu zapowiedział, że w najbliższym czasie mogą być wprowadzane kolejne restrykcje. - Sytuacja jest poważna - mówił podczas konferencji prasowej. I dodał, że pogodził się już z trudniejszymi decyzjami w tym zakresie. Nie zdradził jednak, jakie to są decyzje.
- Jeśli spojrzeć na liczby, nie ma wątpliwości, że będziemy musieli podjąć ostrzejsze środki i ogłosimy je w odpowiednim czasie - tłumaczył podczas wizyty w jednym ze szpitali w Londynie Johnson.
Pozycją numer jeden na liście zmian, według dziennika "Daily Mail", jest dalsze zamykanie szkół i ograniczenia w tym zakresie. Minister zdrowia Matt Hancock tłumaczy, że cały system obostrzeń i podziału kraju na strefy nie spełnia już swojej roli.
A warto dodać, że regiony najbardziej dotknięte wirusem mają wprowadzone m.in. zakaz wychodzenia z domu bez uzasadnionej przyczyny (takiej jak praca czy niezbędne czynności życiowe) czy zamknięcie sporej części biznesu. Nieczynne są sklepy odzieżowe i z elektroniką, zamknąć się musiały punkty z papierosami, czy usługi. Restauracje działają tylko w systemie "na wynos". Takie zasady obowiązują w Londynie oraz sporej części Anglii. I to one są dziś określane jako niewystarczające.
Spotkania dotyczące obostrzeń mają się na Wyspach zacząć jeszcze w poniedziałek.
Czytaj także: Ulga na złe długi. Mija termin na składanie wniosków