- W samym tylko Berlinie powstanie sześć ośrodków szczepień - mówi Albrecht Broemme, który kieruje programem szczepień w niemieckiej stolicy. Jak dodaje, do pracy potrzebnych będzie tam przynajmniej tysiąc osób.
Berlińskie centra powstaną m.in. na terenie dwóch nieczynnych lotnisk, ale także i na lodowisku. - Wszystkich przepraszam, że nie będzie dostępu do lodowiska. Ale szczepienia są teraz najważniejsze - tłumaczył Broemme w rozmowie z serwisem RBB.
Centra szczepień w Berlinie mogą ruszyć już w połowie grudnia. Prace nad nimi trwają jednak na terenie całego kraju. W graniczącym z Polską landzie Meklemburgia-Pomorze Przednie ma powstać ich osiem, ale będą też "mobilne zespoły", które będą dostarczać szczepionki. Jak podają władze landu, celem jest szczepienie ok. 5 tys. osób dziennie.
W całym kraju mogą powstać nawet setki punktów szczepień. Niektóre landy chcą zrobić takie placówki w każdym powiecie, a tych w Niemczech jest niemal 300. Każda z nich potrzebuje pracowników - lekarzy, pielęgniarek, ratowników, pomocników. To jednak nie wszystko.
Jak tłumaczy Albrecht Broemme, do ośrodków szczepień potrzebni będą także opiekunowie osób starszych, pracownicy ochrony i administracji. Przydadzą się także ludzie do przygotowywania posiłków dla pracowników ośrodków.
Ile osób potrzeba? W skali całych Niemiec mowa o przynajmniej kilkunastu tysiącach. W internecie pojawiają się już pierwsze ogłoszenia.
Rynkowe stawki
Niemiecka Maltańska Służba Medyczna zapowiada na przykład, że szuka pracowników do ośrodków szczepień w Kolonii i okolicach. Poszukiwani są przede wszystkim ludzie z wiedzą medyczną, na przykład pielęgniarki czy pomocnicy lekarzy.
Polskie wykształcenie jest uznawane przez niemieckie władze, choć dokumenty znad Wisły trzeba zwykle nostryfikować. Aby wykonywać prace medyczne, często niezbędny jest też certyfikat językowy, przynajmniej na poziomie B2.
Konkretnych wymagań od samych ośrodków zbyt dużo natomiast nie ma. Pracodawcy piszą, że trzeba mieć prawo jazdy kat. B i "wysokie kompetencje społeczne". Niezbędna jest również gotowość do noszenia maseczki przez cały dzień pracy.
- Polacy oczywiście są mile widziani - słyszymy od jednej z rekruterek. Wynagrodzenie? To, jak słyszymy, jest zależne od stażu pracy i kwalifikacji, ale "stawki są rynkowe". W Niemczech pielęgniarka może liczyć na średnio 3415 euro brutto miesięcznie, a to w przeliczeniu ponad 15 tys. zł.
A co z zawodami niezwiązanymi z medycyną? Przeciętna niemiecka pensja pracownika ochrony to 2566 euro, czyli prawie 11,5 tys. zł. Na mniej mogą liczyć pracownicy cateringu - średnio 2275 euro (ponad 10 tys. zł).
"Wszystkie ręce na pokład"
Jak można przeczytać w niemieckich mediach, jeśli chodzi o szczepienia, dominuje podejście "wszystkie ręce na pokład". Rząd Meklemburgii-Pomorza Przedniego chce do pracy w ośrodkach ściągać na przykład lekarzy na emeryturach, ale też studentów medycyny.
System pracy będzie się różnił w poszczególnych regionach. W okolicach Kolonii w ośrodkach lekarze mają pracować przez osiem godzin. W Meklemburgii-Pomorzu Przednim zespoły mają być podzielone na cztery grupy - każda ma pracować bez przerwy po cztery godziny. W ten sposób władze chcą, by szczepić można było przez 16 godzin dziennie.
Czy polscy lekarze i pielęgniarki wyjadą do pracy w takich ośrodkach? - To jasne, że Niemcy będą chcieli ich ściągnąć. Jednak tak naprawdę każdy lekarz, który chciał wyjechać do Niemiec, już pewnie dawno to zrobił. Choć to zależy, jak bardzo będą kusić pieniędzmi - zastanawia się w rozmowie z nami lekarz z zachodniej Polski, który wielokrotnie pracował za Odrą.
Medyk jednak dodaje, że nie rozumie, czemu w Polsce nie przygotowuje się obecnie podobnych ośrodków. Pytaliśmy o to ministra zdrowia Adama Niedzielskiego na konferencji prasowej. Nie chciał jednak odpowiedzieć, czy powstaną u nas specjalne centra szczepień. Odpowiedział lakonicznie, że trwają nad tą koncepcją "prace w gronie ekspertów".
Czytaj też: Ministerstwo Zdrowia zmienia sposób raportowania danych. Opozycja grzmi, a Europa odjeżdża