W lutym Niemcy odnotowały 6-procentowy wzrost urodzeń. Liczba urodzeń w marcu wyniosła zaś 65 903, o 5900 więcej niż rok wcześniej i po raz pierwszy od 1998 roku została przekroczona liczba 65 000 - podał urząd statystyczny.
Wzrost nastąpił dziewięć miesięcy po tym, jak pierwsza fala koronawirusa zaczęła ustępować w Niemczech (w maju 2020 r.), gdy złagodzono pierwsze restrykcje związane z pandemią.
Urząd statystyczny przekazał, że wskaźniki urodzeń ustabilizowały się również w takich krajach jak Hiszpania, Francja czy Belgia, które zostały mocniej dotknięte przez pierwszą falę koronawirusa. Jeszcze w marcu skoczyły również w innych krajach europejskich, szczególnie na wschodzie.
W wielu krajach liczba urodzeń spadła w czasie kryzysu Covid-19: liczba urodzeń w Chinach spadła w ub.r. o 18 proc., osiągając najniższy poziom od 1961 r., a liczba urodzeń w USA spadła o 4 proc., osiągając najniższy poziom od 1979 r.
W Niemczech liczba urodzeń w 2020 r. spadła o 0,6 proc. i utrzymywała się na stałym poziomie w styczniu br., co sugeruje, że pierwsza blokada koronawirusowa miała minimalny wpływ na decyzje dotyczące potomstwa. Eksperci do spraw populacji przypisują niemiecki wyjątek polityce prorodzinnej i większej migracji, a także szybkości w zapewnianiu ludzi, że otrzymają wynagrodzenie od państwa, jeśli nie będą mogli pracować podczas lockdownu.
Jak informuje Reuters, Niemcy największa gospodarka Europy miała kiedyś jeden z najniższych współczynników dzietności w regionie. Zaczęło się to zmieniać od 2005 r., gdy kanclerz Angela Merkel rozszerzyła świadczenia rodzicielskie i państwowe inwestycje w opiekę nad dziećmi. Jej decyzja z 2015 roku o wpuszczeniu ponad miliona głównie młodych uchodźców z Syrii i innych krajów dała kolejny impuls.
Kiedy podwyżka 500+? Na pewno nie przed 2024 rokiem
Tymczasem w Polsce tegoroczne dane nie napawają optymizmem. Jak informowaliśmy w money.pl, w styczniu GUS odnotował ledwie 25 tys. urodzeń. To o jedną czwartą mniej niż rok temu. Gdyby takie liczby utrzymały się w kolejnych miesiącach, to mielibyśmy rok gorszy od nawet najczarniejszych scenariuszy GUS-u.
Najnowsze dane mówią o spadku współczynnika dzietności do 1,41. Czyli na 100 kobiet w wieku rozrodczym przypadało 141 dzieci. Demografowie nie mają wątpliwości - o zastępowalności pokoleń można mówić, gdy współczynnik sięgnie 2,10-2,15.