To już trzecia skarga w sprawie kopalni Turów, w której Polsce zarzuca się łamanie unijnych przepisów.
Zdaniem autorów skargi, działalność odkrywki powoduje powstanie tzw. leja depresji, w wyniku którego w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od granicy odkrywki dochodzi do zaniku wód podziemnych.
- Uzależnienie Polski od węgla doprowadziło do konfliktu z sąsiadującymi z Polską krajami. Kolejna skarga przeciwko Polsce do Komisji Europejskiej w związku z działalnością kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów jest sytuacją bez precedensu. Wyjściem z tej sytuacji jest ogłoszenie zamknięcia w ciągu najbliższej dekady kompleksu energetycznego w Turowie i przygotowanie planu sprawiedliwej transformacji regionu - komentuje Anna Meres, koordynatorka kampanii klimatycznych w Greenpeace Polska.
"Będą zamknięcia". Niektóre galerie nie otworzą się po lockdownie
Kilkakrotnie pisaliśmy o tym, że Niemcy i Czechy protestują przeciwko rozbudowie kopalni węgla brunatnego PGE Turów. Położenie kopalni na trójstyku granic powoduje, że może ona wywierać negatywny wpływ również na naszych sąsiadów.
Kopalnia ma jednak swoich obrońców.
Blisko 30 tysięcy mieszkańców regionu podpisało się pod petycją do Parlamentu Europejskiego w obronie kopalni i elektrowni.
W obronę inwestycji zaangażowała się była minister edukacji, a obecnie europosłanka Anna Zalewska wybrana z okręgu dolnośląskiego. Zarzuty przeciwników, czyli np. ekologów, nazywa ideologicznymi, a nie merytorycznymi.
- Turów, który daje pracę prawie 80 tysiącom obywateli, dba o mieszkańców, dba o okolice, dba o środowisko, dokonuje inwestycji, które mają być realizacją zielonej transformacji - mówiła deputowana.