Badacze zakładali, że w eksperymencie weźmie udział 1,5 tys. osób. 120 z nich ma pobierać "pensję" w wysokości 1,2 tys. euro. Natomiast 1380 osób żyłoby jak dotychczas. Eksperyment miałby potrwać trzy lata.
Naukowcy zbierać będą dane o nastawieniu i zachowaniu obu grup. Przy porównaniu wyników wyszłoby, jak bezwarunkowy dochód podstawowy (BDP) wpływa na społeczeństwo.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", zainteresowanie uczestnictwem w badaniu przekroczyło najśmielsze założenia jego autorów. Po wystartowaniu naboru w połowie sierpnia, w niecałe 70 godzin swój akces zgłosił 1 mln osób. Obecnie natomiast zgłosiły się już 2 mln.
Tak duże zainteresowanie musiało wywołać reakcję organizatorów eksperymentów. Dlatego też liczba jego uczestników zostanie zwiększona - choć na konkrety trzeba jeszcze poczekać.
Co ważne, eksperyment jest finansowany w ramach crowdfundingu. Do zrzutki dołączyło przeszło 140 tys. osób. Eksperyment wspólnie organizują Niemiecki Instytut Badań nad Gospodarką (DIW) oraz stowarzyszenie Mein Grundeinkommen (pol. "Mój dochód postawowy").
Temat BDP wraca jak bumerang do dyskursu publicznego. Tuż po wybuchu pandemii koronawirusa tę kwestię podniosła grupa 800 zachodnich ekspertów i aktywistów, którzy - w reakcji na tzw. lockdown i narastający kryzys - domagali się od państw zapewnienia w ten sposób socjalnego bytu swoim obywatelom.
To zresztą nie jest pierwszy tego typu eksperyment w Niemczech. Przed rokiem również rozpoczęto trzyletnie badanie, w ramach którego 250 osób otrzymuje 424 euro za nic.
Głośno było o programie w Finlandii. Przed rokiem zakończył się pilotaż programu wprowadzającego BDP, gdzie obywatele otrzymywali 560 euro co miesiąc.
Wcześniej podobne próby przeprowadzano w niektórych krajach afrykańskich, a także w kanadyjskim Ontario. Ten ostatni przypadek jest już jednak nieaktualny, bo po zmianie władzy z programu zrezygnowano. Okazał się bowiem za drogi.
Z kolei mieszkańcy Szwajcarii pomysł wprowadzenia takiego programu odrzucili w referendum.