Debata rozpoczęła się w momencie, kiedy w jednej z dzielnic Hamburga radni nie wydali nowych pozwoleń na budowę domów jednorodzinnych w planach zagospodarowania przestrzennego.
Zieloni i socjaldemokraci z SPD tłumaczą swoją decyzję faktem, że w mieście panuje niedobór mieszkań. Dlatego też dzięki temu uda się stworzyć przystępne cenowo miejsca do zamieszkania dla wielu mieszkańców obecnych, jak i przyszłych - tłumaczy "DGP".
Opozycyjne partie w Bundestagu, wraz z mediami grzmią, że to "ingerencja w prawa własności". Przestrzegają też, że zakaz ten Zieloni mogą rozciągnąć na cały kraj.
Jak tłumaczy dziennik, takie głosy mogą być efektem nadchodzących wyborów regionalnych i parlamentarnych, które odbędą się w Niemczech w 2021 roku. Przytacza jednak dane, które wskazują, że za Odrą od lata buduje się coraz więcej mieszkań, podczas gdy liczba budowanych domów jednorodzinnych pozostaje na porównywalnym poziomie.
Z danych Federalnego Urzędu Statystycznego Destatis, na które powołuje się "DGP", wynika, że od stycznia do końca listopada 2020 roku wydano pozwolenia na budowę 169 tys. mieszkań i 109 tys. domów jednorodzinnych oraz szeregowców. Jeszcze 5 lat temu liczba pozwoleń na nowe mieszkania i domy była równa i wynosiła po ok. 100 tys.
Wyjaśnienie jest jedno - w dużych miastach zaczyna brakować działek budowlanych. Szczególnie że Niemcy obserwują coraz większą migrację do metropolii w ostatnich latach. I tak liczba gospodarstw domowych w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców rośnie najszybciej - o 25 proc. od 2000 roku. Mocno spada natomiast w miastach poniżej 20 tys.