Minister finansów Niemiec Olaf Scholz miał w ubiegłym roku złożyć władzom USA propozycję umowy wartej nawet miliard euro, która miała odwieść Waszyngton od planów nałożenia sankcji na firmy zaangażowane w budowę gazociągu Nord Stream 2.
Z dokumentów, do których dotarła niemiecka organizacja ekologiczna Deutsche Umwelthilfe, wynika, że 7 sierpnia 2020 roku Olaf Scholz zaproponował swojemu amerykańskiemu odpowiednikowi Stevenowi Mnuchinowi dofinansowanie kwotą do miliarda euro importu do Niemiec amerykańskiego skroplonego gazu ziemnego.
Scholz pisał o tym w liście adresowanym do Mnuchina. W zamian rząd USA miał zrezygnować z sankcji wobec Nord Stream 2. Ministerstwo Finansów w Berlinie nie chciało komentować sprawy.
Szef Deutsche Umwelthilfe Sascha Mueller-Kraenner nazwał propozycję skandalem i "brudnym dealem" na koszt innych. Z listu w języku angielskim, którym dysponuje niemiecka agencja prasowa dpa, wynika, że rząd Niemiec gotowy był, we współpracy ze stroną amerykańską, dofinansować rozbudowę terminali LNG w Wilhelmshaven i Brunsbuettel.
Zaniepokojenie w Berlinie
List wskazuje też, że w Berlinie panowało duże zaniepokojenie z powodu groźby nałożenia sankcji na Nord Stream 2. Dlatego Niemcy oczekiwały, że USA umożliwią dokończenie budowy i uruchomienia gazociągu oraz wycofają już obowiązujące sankcje. W zamian za to rząd w Berlinie gotowy był importować skroplony gaz ziemny z USA.
Sam minister finansów nie chciał komentować listu. Ze źródeł zbliżonych do rządu udało się jedynie dowiedzieć, że "rząd federalny pozostaje w kontakcie z rządem USA w sprawie amerykańskich sankcji i groźby sankcji wobec Nord Stream 2", a rozmowy w tej sprawie pozostają niejawne.
Postępowanie niemieckiego ministra ostro skrytykowała opozycja. – To całkowicie nieakceptowalne, że Olaf Scholz usiłuje sowicie płacić pieniędzmi podatnika za amerykański gaz łupkowy i jednocześnie wykupić Norm Stream 2 z amerykańskich sankcji – napisał Sven-Christian Kindler z partii Zielonych. Przedstawiciel Lewicy Sevim Dagdelen powiedział, że propozycja niemieckiego ministra jest karygodna. – Z bezczelnymi szantażystami nie wchodzi się w brudne tajne umowy, nawet jeśli siedzą w Białym Domu czy amerykańskim Senacie – ocenił.
Organizacja Deutsche Umwelthilfe, jak i inni działacze ekologiczni, od dawna sprzeciwiają się zarówno budowie Nord Stream 2 jak i budowie terminali LNG.