Niemcy to nasz największy partner handlowy, do którego wysyłamy prawie 30 proc. naszego eksportu. Ostatnie półrocze to jednak coraz mocniejsze sygnały świadczące już nie tyle o stagnacji gospodarki, ile recesji.
Ten ostatni sygnał pojawił się w piątek w postaci badań aktywności przemysłowej wykonanych przez renomowaną międzynarodową firmę badawczą IHS Markit. Okazuje się, że indeks PMI, który obrazuje nastroje wśród menadżerów zakupów w przedsiębiorstwach produkcyjnych w marcu wyliczono na zaledwie 44,7 pkt.
Indeks może mieć wartości od 0 do 100, a poziom powyżej 50 wskazuje na nastroje dobre, czyli prawdopodobny wzrost produkcji. Poniżej 50 pkt. - wręcz przeciwnie. Skoro odczyt marcowy wyniósł 44,7 pkt., to spodziewać się należy spadku. I to niemałego.
Ostatnio gorsze dane o PMI były w lipcu i sierpniu 2012 roku. Wcześniej gorzej było od października 2008 do lipca 2009.
Zobacz też: Brexit tematem numer jeden na Wyspach. Nasz dziennikarz zdradza kulisy
Przypomnijmy, że te dane zwiastowały w 2009 roku spadek PKB o aż 5,6 proc., czyli największy od II wojny światowej. To był czas globalnego kryzysu finansowego. W latach 2012-2013 wzrost był iluzoryczny (+0,5 proc.). Można więc powiedzieć, że indeks PMI w przypadku Niemiec ma dobre właściwości prognostyczne.
- Niepewność w stosunkach handlowych po brexicie i relacji USA-Chiny, spowolnienie w przemyśle samochodowym i ogólnie słabszy globalny popyt nadal będą mocno obciążać sektor wytwórczy, który obecnie odnotowuje najbardziej gwałtowny spadek od 2012 r. - wskazuje Phil Smith, główny ekonomista IHS Markit.
- Pierwszy spadek zatrudnienia w fabrykach od trzech lat jest być może znakiem ostrzegawczym dla popytu krajowego. Ogólne tworzenie miejsc pracy jest obecnie najniższe od maja 2016 r. - dodał.
Wskazał na spadki zarówno w produkcji, nowych zamówieniach i eksporcie. Tymczasem w Polsce…
Polskie fabryki zalane zamówieniami
Okazuje się, że Niemcy sobie, a my sobie. Zaprezentowane w piątek badania koniunktury GUS wskazują, że bieżący portfel zamówień krajowych i zagranicznych w marcu rósł najszybciej w tym roku. Wszystko wskazuje na to, że polski przemysł po lekkich oznakach osłabienia tempa wzrostu w styczniu i lutym, wraca w ten sposób do wysokiego tempa ubiegłego roku.
"Zgłaszany jest niedobór zapasów wyrobów gotowych - najwyższy od sierpnia 2018 r." - informuje GUS. Jedynym negatywem jest, że mimo wzrostu zamówień wielkość produkcji prognozuje się, że nieznacznie spadnie.
Wykorzystanie mocy produkcyjnych polskich zakładów przemysłowych wynosiło w styczniu aż 81,1 proc. Najmniej wolnych mocy ma branża meblarska oraz branża produkcji sprzętu kolejowego i lotniczego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl