"Niemcy zazdroszczą nam CPK" - napisała Paulina Matysiak, posłanka Lewicy Razem, komentując na platformie X wtorkowy artykuł money.pl. Przypomnijmy, że rząd w Berlinie odciął się od głośnego tekstu w "Die Welt", w którym napisano, że budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego to de facto "wypowiedzenie wojny niemieckiemu przemysłowi lotniczemu".
Money.pl zwrócił się z prośbą o stanowisko do Federalnego Ministerstwa Cyfryzacji i Transportu. - Stwierdzenia w cytowanym artykule nie zostały wypowiedziane przez rząd federalny. To nie jest nasz punkt widzenia - powiedział nam rzecznik resortu Florian Druckenthaner. Stwierdził też, że "do tej pory brakowało takiego lotniska dla Europy Wschodniej".
Z kolei Niemieckie Stowarzyszenie Portów Lotniczych (ADV) przyznało, że "jest nawet nieco zazdrosne o rozwój w sąsiedniej Polsce".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemieckie spojrzenie na CPK. Komentarze
Ralph Beisel z ADV zwrócił uwagę, że "konkurencja między europejskimi portami lotniczymi jest faktem od wielu dziesięcioleci". Nie uważa jednak, aby pojawienie się na mapie nowego hubu w Polsce w istotny sposób zagroziło niemieckim lotniskom.
- Globalny ruch lotniczy będzie nadal rósł. Dzięki nowemu lotnisku węzłowemu Polska będzie dobrze przygotowana na przyszły popyt - podkreślił Beisel w odpowiedzi na pytania money.pl.
Słowa te odbiły się w Polsce szerokim echem, zarówno wśród polityków, jak i internautów.
"CPK będzie oczywiście naturalną konkurencją dla lotnisk w Niemczech. Na dzisiaj lobby skupione wokół prowincjonalnego lotniska w Modlinie bardziej zagraża CPK niż wielka geopolityka. Symboliczne to" - skomentował Mikołaj Wild, były prezes spółki CPK, w swoim wpisie.
Internauci komentują. Burza na platformie X
"Szkoda, że nie znamy stanowiska rządu polskiego" - napisał z kolei jeden z internautów.
Bo decyzja co do przyszłości projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego nie zapadła. Koalicja Obywatelska w kampanii wyborczej zapowiedziała audyt. Dotychczas fiaskiem zakończyły się wszystkie cztery przetargi na zewnętrznych audytorów, a zapowiadanej na koniec marca prezentacji wyników audytu wewnętrznego nie było. Spółka ogłosiła, że przekazała dokumenty do biura pełnomocnika rządu ds. CPK i są tam teraz analizowane.
Audyt zewnętrzny i wewnętrzny miały być podstawą do wydania rekomendacji dla Rady Ministrów, której decyzja miałaby zapaść w połowie roku. Pierwotne plany zakładały otwarcie nowego lotniska w Baranowie w 2027 r., obecnie mówi się o 2028 r. Również i ten termin stoi dziś pod znakiem zapytania.
"Po co nam CPK, skoro mamy lotnisko w Berlinie?" - tego "argumentu" używali politycy i zwolennicy PiS w odpowiedzi na krytykę projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego, nawiązując do niefortunnej wypowiedzi Rafała Trzaskowskiego sprzed lat. Prawo i Sprawiedliwość wielokrotnie podnosiło, że budowa CPK jest wbrew interesom Niemiec i dlatego zmiana władzy w Polsce na Koalicję Obywatelską będzie oznaczać porzucenie projektu.
"Wygląda na to, że CPK ma pod górkę z rządem polskim, a nie niemieckim. Oczywiście jest to ciekawy zabieg władz federalnych Niemiec. Oficjalnie odcina się od tematu dot. budowy CPK, a jednocześnie cały czas w Niemczech toczy się dyskusja na ten temat. Tymczasem w Polsce toczy się audyt i dyskusja: budować, czy nie budować lotniska pod Baranowem" - napisał internauta Mateusz Duch.
Ryszard Wojtkowski, biznesmen i były szef gabinetu czterech premierów, członek Rady Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju, ocenił z kolei, że "pragmatyczni Niemcy wykorzystują mit CPK dla lobbingu mającego na celu zmniejszenie dla siebie obciążeń podatkowych".
Nawiązał w ten sposób do wypowiedzi Beisela z ADV, mówiącego, że "w Niemczech lotniska i ruch lotniczy są spowalniane przez wysokie podatki i opłaty rządowe". - W Polsce ruch lotniczy jest wspierany, ponieważ politycy wierzą w zwiększające dobrobyt korzyści płynące z lotnictwa - podkreślił.
Powstał też mem, który ma obrazować "przepychankę" między zwolennikami budowy CPK, wspieranymi nawet przez rząd Niemiec, a rządem Donalda Tuska i pełnomocnikiem ds. CPK Maciejem Laskiem.
"Rząd w Berlinie wystraszył się , że przekorni Polacy jeszcze gotowi na złość Niemcom to CPK zbudować, więc postanowił szybko wyrazić swoje poparcie? Doceniam to zrozumienie polskiej duszy" - stwierdził Andrzej Kohut, amerykanista, autor podcastów Ośrodka Studiów Wschodnich.
Dla Niemców CPK lepszy niż lotnisko w Stambule?
- Nie ma czegoś takiego jak "niemiecki" punkt widzenia na CPK, natomiast dla większości interesariuszy z tego kraju nowe lotnisko w Polsce jest raczej dobrą wiadomością - mówi money.pl Dominik Sipiński, analityk rynku lotniczego ch-aviation.com i Polityki Insight.
Podkreśla, że zarówno Lufthansa, jak i rząd Niemiec, chcą dalszego wzrostu znaczenia hubów we Frankfurcie nad Menem i w Monachium. Uważa jednak, że CPK nie będzie dla nich dużym zagrożeniem.
- Odbierze część ruchu przesiadkowego, ale na pewno nie zachwieje pozycją Lufthansy w istotnym stopniu. Do tego wszyscy w Niemczech zdają sobie sprawę, że zwłaszcza Frankfurt ma ograniczone możliwości dalszego rozwoju, a konkurencją są przede wszystkim huby w Turcji i na Bliskim Wschodzie - dodał.
Z punktu widzenia niemieckiej gospodarki i polityki zachowanie konkurencyjności Europy jest istotne, więc lepiej mieć konkurencję w CPK niż na przykład w Stambule - podkreśla Sipiński.
Nowy port lotniczy w Stambule otwarto w 2019 r. To "turecki CPK", czyli główny hub dla narodowego przewoźnika Turkish Airlines. Od Warszawy dzielą go zaledwie dwie godziny lotu. Jest bardzo dogodnie położony na trasach z Europy do Azji, Afryki i Oceanii. W tym roku lotnisko w Stambule prognozuje 85 mln pasażerów do końca grudnia.
Bardzo silną pozycję na rynku lotniczym w tej części świata mają też huby Emirates w Dubaju, Qatar Airways w Dosze, Etihad w Abu-Dhabi. Do 2030 r. na przedmieściach Rijadu w Arabii Saudyjskiej ma powstać nowe lotnisko, zdolne do odprawy nawet 185 mln pasażerów rocznie.
Dlatego według Sipińskiego Centralny Port Komunikacyjny w kontekście rynku niemieckiego jest zagrożeniem "jedynie w pewnym stopniu" dla lotniska w Berlinie. Jednak port Berlin-Brandenburg nie jest hubem, obsługuje połączenia bezpośrednie ze stolicy Niemiec. Ekspert uważa, że potencjalne zagrożenie dotyczy więc głównie potoków pasażerskich z zachodniej Polski i przygranicznych terenów we wschodnich Niemczech. Gdy będą mieć podobną odległość do pokonania do Berlina albo Baranowa, będą wybierać bardziej konkurencyjną ofertę.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl