Jak wynika z ostatnich sondaży prawicowa partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) zajmuje drugie miejsce z ok. 20-procentowym poparciem, tuż za chadecją CDU/CSU - czytamy w serwisie wiadomosci.wp.pl. AfD otwarcie wypowiada się na temat zakazu migracji, a w ostatnim czasie pojawiły się "doniesienia kolektywu dziennikarzy śledczych Correctiv o tajnym spotkaniu prawicowych radykałów w Poczdamie z udziałem kilkorga polityków AfD, na którym snuto plany "reemigracji", czyli masowych deportacji z Niemiec osób o pochodzeniu migracyjnym".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemiecki biznes protestuje
Te doniesienia sprawiły, że przez Niemcy przeszła fala protestów. Jak podaje "Deutsche Welle" do protestów dołączyli pracodawcy, a także związki zawodowe. Co więcej, w Badenii-Wirtembergii, w południowo-zachodniej części kraju, stowarzyszenie pracodawców Suedwestmetall i związek IG Metall przyjęli deklarację "Biznes na rzecz demokracji", a pod nią podpisali się m.in. przedstawiciele Mercedes-Benz i Porsche - czytamy.
Na wydarzeniu, podczas którego została przedstawiona deklaracja, był obecny m.in. prezydent Niemiec Frank Walter Steinmeier.
To konkretny sprzeciw wobec prawicowego ekstremizmu i wrogów konstytucji, którym brak szacunku dla ludzkiej godności – powiedział prezydent.
Niemcy potrzebują migrantów
Jak mogliśmy przeczytać w lutym 2024 r., wicekanclerz Niemiec przyznał, że w kraju brakuje pracowników. Aby przeciwdziałać niedoborom rąk do pracy, rząd przygotował m.in. zachęty dla seniorów, by dobrowolnie pracowali dłużej. Chce także poprzez specjalne programy przyciągać wykwalifikowanych pracowników spoza Unii Europejskiej, jak również integrować na rynku pracy uchodźców.
Z kolei ekonomistka Ulrike Malmendier wskazała wówczas, że trzeba zwiększyć imigrację do kraju. – Szczerze mówiąc, (potrzebna jest – przyp. red.) imigracja jakiejkolwiek siły roboczej, która chce pracować w Niemczech – stwierdziła, cytowana przez dw.com.
Duży zwrot w Europie. Ma się zbroić. Jest plan
Z tym stwierdzeniem zgadzają się przedstawiciele biznesu, którzy otwarcie sprzeciwiają się prawicy. – Badenia-Wirtembergia nie byłaby w stanie produkować samochodów, konstruować maszyn, a autobusy nie jeździłyby po drogach, gdyby nie przedstawiciele różnych narodów w naszych firmach i administracji – wskazała w rozmowie z dw.com Barbara Resch, kierowniczka związku zawodowego IG Metall w Badenii-Wirtembergii.