Dolnośląski Zgorzelec i niemieckie Görlitz dzieli tylko rzeka. Przez lata mieszkańcy niemieckiego miasta jeździli do tego polskiego na zakupy, bo u nas było znacznie taniej.
Dziś niemieckie biura nieruchomości oraz spółdzielnie szukają potencjalnych mieszkańców po drugiej stronie rzeki. Argument jest często ten sam, co w przypadku zakupów - pieniądze. Choć role się odwróciły.
Niemieckie biuro nieruchomości oferuje na przykład dwupokojowe lokum w Görlitz na wynajem - cena to ok. 1600 zł miesięcznie. Również dwupokojowe lokale można znaleźć w polskim Zgorzelcu, także za 1600 zł miesięcznie. Z tym że niemieckie mieszkanie ma 51 metrów kw., a polskie - zaledwie 37.
Do Niemiec po tańsze mieszkanie
Podobnych ofert jest coraz więcej. Niemieckie spółdzielnie dostrzegają, jak bardzo w Polsce ceny nieruchomości idą w górę. I że mogą być konkurencyjne wobec tych polskich.
Dotyczy to zwłaszcza pogranicza polsko-niemieckiego. Ze wschodu Niemiec mieszkańcy wyjeżdżają do bogatszych regionów. O przeprowadzce myśli natomiast wielu Polaków. Do pracy mogą w końcu bez problemu dojeżdżać do Polski. Nie tylko z Görlitz do Zgorzelca, ale też z Löcknitz czy Gartz do Szczecina lub z Frankfurtu nad Odrą do Słubic.
Niemieckie spółdzielnie ogłaszają się na polskich serwisach, mają polskojęzyczne strony oraz polskich pracowników. Tak jest na przykład w spółdzielni Löcknitzer Wohnungsverwaltung. "Nie mówisz po niemiecku? Żaden problem! Nasz polskojęzyczny pracownik chętnie Ci pomoże" - zachęca na swoich stronach. Polskojęzyczni specjaliści zwykle nie tylko mogą pokazać mieszkanie, ale też pomagają w przejściu przez gąszcz niemieckich przepisów.
Po polsku można też wynająć mieszkanie w spółdzielni WBG Gartz, która jest zlokalizowana w pobliżu Szczecina. Oferta na stronie jest po polsku. Jak z cenami? 3-pokojowe, 59-metrowe mieszkanie można wynająć za 380 euro na miesiąc ze wszystkimi opłatami. To w przeliczeniu na złotówki nieco ponad 1,7 tys. W tej cenie trudno znaleźć podobne mieszkanie w oddalonym o ok. 26 kilometrów Szczecinie. Znaleźliśmy zbliżoną ofertę za około 2,8 tys. zł miesięcznie.
Inne miejscowości? W przygranicznym Prenzlau można wynająć 34-metrowe mieszkanie za 200 euro miesięcznie, czyli niewiele ponad 900 zł. Dodatkowe koszty (np. ogrzewanie) to natomiast 80 euro miesięcznie. W tym samym mieście 60-metrowe, trzypokojowe lokum, kosztuje z kolei 360 euro miesięcznie, czyli trochę ponad 1600 zł. Tu biorąc pod uwagę dodatkowe koszty, cena przekroczy jednak 500 euro. To i tak jednak konkurencyjna stawka wobec podobnych mieszkań w Polsce.
Ilu Polaków się decyduje?
Pieniądze jednak nie są jedynym argumentem. Spółdzielnie podkreślają również dostęp do niemieckich szkół czy do tamtejszej służby zdrowia. Z tym nie ma problemu po zameldowaniu się w Niemczech. Meldunek jest natomiast obowiązkowy dla tych, którzy chcą mieszkań na terenie tego kraju.
Ilu Polaków decyduje się na skorzystanie z oferty niemieckich spółdzielni? Jak informują nas specjaliści od nieruchomości ze Zgorzelca, przeprowadzki do Görlitz jeszcze tak bardzo popularne nie są. Najczęściej lokum w niemieckiej spółdzielni wybierają mieszkańcy Szczecina i okolic. W spółdzielni Löcknitzer Wohnungsverwaltung Polacy stanową już ok. 20 proc. wszystkich klientów. W jednej ze spółdzielni w Gartz słyszymy, że jest to ok. 10 proc.
W Polsce ceny nieruchomości rosną w tempie kilkunastu procent w ujęciu rok do roku. Niemcy też zmagają się z wysoką inflacją. Szacuje się, że ceny nieruchomości w pierwszym kwartale 2021 r. podskoczyły o ponad 8 proc.
Jednak najbardziej inflację na rynku nieruchomości widać na zachodzie kraju czy w dużych miastach. Wzrost cen jest zdecydowanie mniejszy w mniejszych ośrodkach, przy granicy z Polską. A to właśnie tamtejsze spółdzielnie walczą o polskiego klienta.
Czy kuszenie niemieckich spółdzielni może się okazać problemem dla tych polskich? - Ludzie, którzy mieszkają blisko Niemiec, i tak mają dużo zachęt do przeprowadzki do tego kraju. Czy więc kampanie niemieckich spółdzielni ich będą do tego dodatkowo zachęcać? Być może, ale lawinowych wyjazdów teraz bym się raczej nie spodziewał - komentuje money.pl Bartosz Turek z HRE Investments.
Z drugiej strony, ekspert przyznaje, że spodziewa się wzrostów cen polskich nieruchomości "w przewidywalnej przyszłości" - to znaczy przez około dwa lata. A trudno przewidzieć, jak te wzrosty odbiją się na wyborach Polaków mieszkających na pograniczu.