Jak pisaliśmy w money.pl, niepewna większość w Sejmie sprawia, że głosowanie nad wyborem Adama Glapińskiego na drugą kadencję w fotelu szefa NBP jest cały czas odkładane.
Okazuje się, że Glapińskiemu brakuje co najmniej ośmiu głosów. "Niektórzy posłowie Zjednoczonej Prawicy są przeciwko Adamowi Glapińskiemu na stanowisku szefa NBP. Zarzucają mu przede wszystkim galopującą inflację, która wynosi już około 11 proc." - informuje RMF FM.
Adam Glapiński zostanie w NBP?
To wszystko sprawia, że PiS kieruje swój wzrok na opozycję, w szeregach której szuka osób skłonnych poprzeć kandydaturę Glapińskiego lub chociaż nie brać udziału w głosowaniu.
Paweł Kukiz zapowiedział w czwartek, że zagłosuje za powołaniem Adama Glapińskiego. Zaznaczył przy tym, że nie wie, co zrobią pozostali posłowie Kukiz'15. Według niego wynik głosowania zależy m. in. "od sytuacji w obozie władzy", a także od posłów Konfederacji.
W środę portal Gazeta.pl poinformował, że "PiS teoretycznie ma większość dla kandydatury Adama Glapińskiego w głosowaniu nad jego drugą kadencją w fotelu prezesa NBP". "W praktyce Nowogrodzka boi się, że przegra i na najbliższym posiedzeniu Sejmu najpierw będzie tę większość testować. Problemem jest stabilność głosów Kukiz'15" - dodano.
Kadencja Glapińskiego upływa w czerwcu br. W połowie kwietnia sejmowa Komisja Finansów Publicznych pozytywnie oceniła złożony pod koniec stycznia wniosek prezydenta Andrzeja Dudy o powołanie Glapińskiego na drugą kadencję prezesa NBP. Szef banku centralnego jest powoływany przez Sejm na wniosek prezydenta RP na 6 lat.