Od blisko miesiąca trwa wojna cenowa pomiędzy największymi dyskontami w Polsce. Lidl i Biedronka prześcigają się w promocjach do tego stopnia, że portugalski sklep obniżył cenę w środku dnia na już przecenione masło.
Według nieoficjalnych informacji, do których dotarł serwis wiadomoscihandlowe.pl, komornik sądowy zaczął zajmować plakaty, w których sieć należąca do Jeronimo Martins chwali się, że jest tańsza od Lidla.
To, co widzimy na półkach sklepowych, będzie miało realny wpływ na wskaźniki makroekonomiczne - przekonują ekonomiści.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Układanka inflacyjna w Polsce. Dochodzi nowy czynnik
Swoje wnioski na ten temat przedstawiają m.in. ekonomiści mBanku. Ich zdaniem wojna pomiędzy dwiema dużymi sieciami handlowymi wpłynie na zwiększenie popytu, ale może też pogłębić dołek inflacyjny, którego spodziewają się w I kwartale tego roku. W marcu inflacja może bowiem spaść przejściowo poniżej górnego pasma odchyleń od celu inflacyjnego NBP, czyli być niższa niż 3,5 proc.
"Wojna cenowa pomiędzy dwoma dużymi sieciami to fakt. Zdarzała się też w przeszłości. Tym razem jednak obniżki cenowe są spektakularne" - oceniają ekonomiści mBanku.
Jak wskazują, bezpośrednią implikacją walki cenowej i promocji będzie zwiększenie popytu.
Odróżniajmy tu rzeczywistość statystyczną od rzeczywistości. GUS uwzględni albo nie uwzględni (to zjawisko - przyp. red.), ale konsument ewidentnie będzie miał szansę zaoszczędzić na części koszyka. Nastroje są niezłe, więc raczej wyda te środki na coś innego. Nawet jeśli inflacja mocniej nie spadnie (widzimy na razie minimum dokładnie w celu NBP 2,5 proc. w marcu), realna konsumpcja zyska - uważają ekonomiści.
Inflacja nieco odpuści?
Co więcej, mBank zaznacza, że bez względu na to, jak tę skalę promocji uwzględni GUS, obniżki cen w dużych sieciach w jakiejś mierze będą musiały znaleźć się we wskaźniku CPI.
Podobnego zdania są analitycy Banku Pekao. Według nich mocny złoty, wzrost stopy oszczędzania, dodatnie realne stopy procentowe (czyli takie w porównaniu z inflacją), spadki cen surowców, a także wspomniane wojny cenowe dyskontów spożywczych są silnymi czynnikami dezinflacyjnymi.
"Prognozy 8 proc. inflacji na koniec 2024 r. przeżywają właśnie cięższe chwile" - piszą na platformie X.
NBP o inflacji
O 8 proc. inflacji mówił na konferencji na początku lutego szef NBP prof. Adam Glapiński. - Wszystko wskazuje, że w ciągu trzech miesięcy bieżącego roku inflacja wróci do inflacyjnego celu NBP, który wynosi 2,5 proc. +/- 1 pkt proc. Może się nawet zdarzyć, że w marcu będziemy bardzo blisko 2,5 proc., prawie na pewno poniżej 3 proc. - wyjaśniał.
W drugiej połowie roku, jak przekonywał prezes NBP, kształtowanie się inflacji będzie jednak obarczone dużą niepewnością, ze względu na czynniki fiskalne.
W szczególności inflacja może wzrosnąć, trudno powiedzieć, w jakim stopniu, może to być znaczący stopień, pod wpływem czynników fiskalnych i regulacyjnych - cena prądu, gazu, ocieplania oraz VAT na podstawową żywność to te zasadnicze czynniki. Skala tego wzrostu jest nieprzewidywalna - mówił prof. Glapiński.
- Gdyby założyć, że zamrożenie VAT-u na poziomie 0 proc. na żywność utrzyma się, gdyby założyć, że tarcze nałożone przez rząd na ceny elektryczności, gazu i ogrzewania zostaną utrzymane, to inflacja i tak trochę wzrośnie z powodu bazy, ale będzie to wzrost niewielki, w zasadzie będzie tak samo, poniżej 3-4 proc. - dodawał.
Na przedstawionym przez NBP wykresie dotyczącym scenariuszy kształtowania się inflacji w 2024 r. scenariusz powrotu 5 proc. VAT na żywność i "odmrożenie" cen energii zakłada poziom 8 proc. na koniec 2024 r., a scenariusz utrzymania 0 proc. VAT na żywność i "mrożenie" cen energii - ok. 3 proc.
Co dalej ze stopami procentowymi?
Dlatego też ekonomiści zakładają w dużej części "coś" pomiędzy widełkami zaproponowanymi przez NBP. Eksperci PKO BP, Pekao czy Citi uważają, że pod koniec tego roku wzrost cen będzie oscylował wokół 5 proc.
- Podwyżka VAT do 5 proc. może zostać odłożona w czasie, co pozwoli inflacji najpierw spaść do około 2-2,5 proc., a następnie oscylować w tych okolicach w II kwartale. Niemniej w drugiej połowie roku CPI najprawdopodobniej ponownie wzrośnie do około 5 proc. - przewidują ekonomiści Citi.
Jak w takiej sytuacji zachowa się NBP? Zdaniem części ekspertów niższa od założeń sprzed jeszcze kilku tygodni inflacja nie wpłynie znacząco na zachowanie Rady Polityki Pieniężnej.
Przypomnijmy, że prezes Glapiński oceniał, że w 2024 r. w RPP nie będzie większości ani do podwyżek, ani do obniżek stóp procentowych. Decyzje mają być jednak podejmowane "od danych do danych" ze względu na wysoką niepewność.
- Biorąc pod uwagę retorykę większości RPP oraz napięte stosunki na linii rząd-NBP oczekujemy, że w bieżącym roku stopy procentowe w Polsce nie ulegną zmianie, a obniżki stóp zostaną wznowione dopiero w 2025 r. - przewidują eksperci Citi.
Spięcie między rządem a NBP będzie prowadzić do braku obniżek stóp?
Brak obniżek stóp zakłada także m.in. Bank Pekao czy Credit Agricole. Akcent pada szczególnie na napięte stosunki między Donaldem Tuskiem a prof. Glapińskim.
W ubiegłym tygodniu przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych J. Cichoń poinformował PAP Biznes, że Koalicja Obywatelska planuje złożyć w Sejmie wstępny wniosek o pociągnięcie prezesa NBP Adama Glapińskiego do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu (TS) do końca marca.
"Uważamy, że w takim wypadku skłonność prezesa NBP do łagodzenia polityki pieniężnej, które z uwagi na pozytywny wpływ na aktywność gospodarczą byłoby korzystne dla rządu, ulegnie dalszemu zmniejszeniu. Dodatkowymi argumentami na rzecz utrzymywania niezmienionego poziomu stóp procentowych będzie wspomniana już wcześniej przez A. Glapińskiego niepewność dotycząca przebiegu inflacji w II połowie bieżącego roku. ze względu na perspektywę wygaszenia działań osłonowych w obszarze cen żywności i nośników energii" - napisano w raporcie Credit Agricole.
"Oczekiwane przez nas ożywienie wzrostu gospodarczego w warunkach szybkiego wzrostu płac będzie stanowiło dodatkowy czynnik proinflacyjny. Biorąc pod uwagę zarysowane powyżej czynniki uważamy, że stopy procentowe nie ulegną zmianie w bieżącym roku. Pierwszych obniżek stóp procentowych (łącznie o 50 pb.) spodziewamy się dopiero w II połowie 2025 r." - dodano.
Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl