Choć czasem politycy powołują się na ten wskaźnik twierdząc, że luka płacowa w Polsce jest jedną z najniższych w UE, mówią też – szczególnie przed wyborami - o konieczności zmniejszenia różnicy w płacach. Tak jest i tym razem. W środę Jarosław Kaczyński zapowiedział nowelizację Kodeksu pracy, która ma zniwelować dysproporcje między zarobkami kobiet i mężczyzn.
Sięgnijmy do danych Eurostatu. Co z nich wynika? Otóż największa różnica w zarobkach między płciami występuje w Estonii, gdzie wynosi prawie 23 proc. Duża jest także u naszych sąsiadów: w Niemczech oraz w Czechach jest to odpowiednio 21 i 20 proc. Tak pokazują najnowsze dane, obejmujące 2018 rok.
Najniższa dysproporcja jest natomiast w Rumunii, gdzie wynosi tylko 3 proc. Polska z różnicą na poziomie 8,8 proc. wypada całkiem nieźle, a na pewno lepiej od średniej unijnej. Ale czy naprawdę Niemki są znacznie bardziej dyskryminowane pod względem zarobków niż Rumunki? I czy naprawdę u nas jest aż tak dobrze? Nie do końca. W danych Eurostatu jest kilka haczyków.
Co pokazuje wskaźnik Eurostatu? Różnicę między średnimi godzinowymi płacami mężczyzn i kobiet na poziomie całego kraju. Przykładowo, jeśli za godzinę pracy mężczyźni zarabialiby średnio 10 zł brutto, a kobiety 9 zł, to luka płacowa wynosiłaby 10 proc.
Jednak te dane nie biorą pod uwagę wszystkich branż. – Uwzględniono w nich tylko niektóre sektory gospodarki. A wybrane sektory prezentują bardziej korzystny obraz Polski. Gdyby wziąć pod uwagę wszystkie, różnica w średnich płacach kobiet i mężczyzn byłaby większa – wyjaśnia Iga Magda, wiceprezeska Instytutu Badań Strukturalnych i prof. SGH.
Po drugie, aby wyłapać rzeczywiste różnice w zarobkach między płciami, należy porównywać osoby o podobnych charakterystykach. – Porównując kobiety i mężczyzn z podobnym wykształceniem i stażem pracy, na podobnych stanowiskach, pracujących w tych samych zawodach i sektorach gospodarki widzimy, że w Polsce mężczyźni zarabiają około 20 proc. więcej niż kobiety – dodaje Iga Magda. Potwierdzają to dane GUS za czwarty kwartał 2018 roku, według których przeciętne wynagrodzenie mężczyzn było o 904 zł (o 19,9 proc.) wyższe od przeciętnego wynagrodzenia kobiet.
Ale to nie wszystko. Ekspertka zwraca też uwagę, że w Polsce pracuje mniej kobiet niż mężczyzn, więc pracują głównie te lepiej wykształcone. Jeżeli zatem porównujemy średnie wynagrodzenie godzinowe wszystkich pracujących mężczyzn ze średnim wynagrodzeniem godzinowym pracujących kobiet (które są lepiej wykształcone), to średnie zarobki kobiet powinny być wyższe. Luka płacowa powinna być zatem ujemna, czyli przechylać się na korzyść kobiet. Tak jednak nie jest, co świadczy o dysproporcjach w zarobkach.
W Polsce wśród pracujących mężczyzn najwięcej jest tych z wykształceniem zasadniczym zawodowym. Natomiast wśród pracujących kobiet najwięcej jest tych z wykształceniem wyższym, wynika z danych GUS za czwarty kwartał 2018 roku.
Wracając do danych Eurostatu – unijna instytucja podkreśla, że w niektórych krajach to właśnie poziom edukacji kobiet na rynku pracy może wyjaśniać małe różnice w zarobkach między płciami. Jest to szczególnie widoczne w Rumunii, gdzie znacznie więcej pracujących kobiet ma wyższe wykształcenie, które wiąże się z wyższymi zarobkami. Sprawia to, że średnia płaca wszystkich kobiet wydaje się wysoka i faktycznie zbliżona do poziomu wynagrodzeń mężczyzn. Mała różnica w wynagrodzeniach w tym przypadku ukrywa również fakt, że kobiety gorzej wykształcone są często wykluczane z rynku pracy.
Mniejsze różnice mogą być zatem konsekwencją niższego udziału kobiet w rynku pracy. W Rumunii zatrudnionych jest 57 proc. kobiet oraz 75 proc. mężczyzn. W Polsce – odpowiednio 61 proc. oraz 75 proc. W państwach, które w rankingu Eurostatu wypadły gorzej, wskaźniki zatrudnienia kobiet są wyższe. Na przykład w Niemczech czy Estonii wynoszą ok. 72 proc., podczas gdy dla mężczyzn ok. 79-80 proc. W rzeczywistości Polska nie wypada zatem tak dobrze.
Przyczyny różnic w zarobkach są złożone. Oprócz już wymienionych, Eurostat wskazuje też m.in., że kobiety spędzają średnio mniej godzin na płatnej pracy niż mężczyźni, ale więcej na nieodpłatnej. Łącznie w tygodniu kobiety pracują więcej, co może wpłynąć na ich wybory zawodowe. Według danych z 2015 roku, kobiety we wszystkich państwach członkowskich, z wyjątkiem Bułgarii i Czech, poświęcały więcej czasu na gotowanie i prace domowe niż mężczyźni. Najwięcej czasu na pracach domowych (3,2 godzinny dziennie) spędzały mieszkanki Włoch, Cypru, Malty oraz Polski, a najmniej (1,9 godz. dziennie) - Francji, Finlandii i Szwecji.
Około 30 proc. całkowitej różnicy w wynagrodzeniach tłumaczy się nadmierną reprezentacją kobiet w sektorach stosunkowo nisko płatnych, takich jak opieka i edukacja. Z drugiej strony, odsetek pracowników płci męskiej jest bardzo wysoki (ponad 80 proc.) w lepiej opłacanych sektorach, takich jak nauka, technologia, inżynieria i matematyka (tzw. STEM). Te nierówności finansowe w ciągu całego życia zawodowego przyczyniają się z kolei do jeszcze większych różnic w wysokości emerytur na starość.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie