PiS chce zmienić zasady, na jakich wynajmujący mieszkania będą płacić podatki. Co więcej, chce zrobić to bez okresu przejściowego. W ten sposób rząd chce m. in. hamować wzrost cen nieruchomości.
Jednak zdaniem FOR to zły kierunek. "Przyczyny wzrostu cen nieruchomości leżą w luźnej polityce pieniężnej NBP i barierach podażowych" – czytamy w analizie FOR.
Rząd chce, aby w ramach Polskiego Ładu przy najmie prywatnym pozostała tylko jedna możliwość rozliczenia - ryczałt. To oznacza, że Polacy nie będą mieli możliwości odliczania kosztów, jak np. wydatki na remont czy ubezpieczenie lokalu.
Jak jest obecnie? Przy najmie prywatnym są dwie opcje: albo rozliczenie na zasadach ogólnych według skali podatkowej 17 proc. lub 32 proc. Druga opcja to ryczałt, gdzie płaci się 8,5 proc. podatku od przychodów poniżej 100 tys. zł.
Z wynajmowania mieszkań żyje w Polsce blisko milion osób. Zdaniem resortu finansów, osoby rozliczające się na zasadach ogólnych (tj. wg skali podatkowej 17 i 32 proc. podatku dochodowego), najczęściej nie płacą podatków. Straty wynikające z tego dla budżetu sięgają rocznie pół miliarda złotych.
Polacy wolą własność
Model mieszkalnictwa w Polsce i innych krajach posocjalistycznych jest silnie skoncentrowany na własności, a nie na najmie jak w Europie Zachodniej. To ogranicza mobilność pracowników, ponieważ ludzie rzadziej poszukują lepszej pracy poza miejscem zamieszkania, kiedy posiadają już mieszkanie na własność, zwłaszcza wtedy, gdy kupili je na wieloletni kredyt.
Brak rozwiniętego rynku najmu utrudnia też wyprowadzkę od rodziców i usamodzielnienie młodym oraz ogranicza dostęp osób mniej zarabiających do najbardziej atrakcyjnych miejsc pracy skoncentrowanych w centrach największych metropolii i tym samym ich awans społeczny.