"Gazeta Wyborcza" opisała główne wnioski raportu Najwyższej Izby Kontroli na temat działalności centrali Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz regionalnych oddziałów GDDKiA.
NIK przez 2,5 roku sprawdzał, jak radzono sobie z zapobieganiem i rozładowywaniem korków na najważniejszych drogach. Wyniki nie są ani dla GDDKiA, ani dla rządu pochlebne.
Według NIK niewłaściwie planowano prace przy utrzymaniu dróg. Zdarzało się, że firmy koszące trawę przy drodze na zlecenie GDDKiA robiły to w porze największego ruchu, przez co tworzyły się korki.
Okazało się, że zalecenie centrali GDDKiA, by takie prace prowadzić z jak najmniejszą szkodą dla płynności ruchu było w regionalnych oddziałach ignorowane. Przewidziane kary dla wykonawców w ogóle nie były stosowane.
Kolejne zaniechane GDDKiA dotyczy systemu tablic świetlnych do kierowania ruchem. Wiele z nich w ogóle nie było używanych, a te które były, wyświetlały bardzo ograniczoną liczbę komunikatów.
Najgorzej było w łódzkim oddziale GDDKiA. Na 55 tablic zamontowanych kosztem 63 mln zł przy drodze ekspresowej S8 od 2012 r. do czasu zakończenia kontroli w 2018 roku nie uruchomiono żadnej.
W tym czasie ponad połowa uległa uszkodzeniu, a także skończyła się gwarancja producenta. Z kolei na autostradzie A2 tablice miały wyświetlać do 500 komunikatów a pokazywały najwyżej kilka.
Dostało się także rządowi, który decyzję o likwidacji nieczynnego punktu poboru opłat w Pruszkowie podjął dopiero po kontroli NIK. Od 2012 r. tworzyły się tam korki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl