We wtorek o g. 11 Najwyższa Izba Kontroli ujawni wnioski pokontrolne z trzech raportów: Przygotowanie i działanie odpowiedzialnych organów państwa, instytucji i służb w sytuacji zagrożenia i wystąpienia chorób szczególnie niebezpiecznych i wysoce zakaźnych", "Tworzenie i funkcjonowanie szpitali tymczasowych powstałych w związku z epidemią COVID-19", a także z "Realizacji poleceń Ministra Zdrowia w sprawie dodatkowych świadczeń pieniężnych przyznawanych w związku z przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19".
Prezentacji raportu ma dokonać prezes NIK Marian Banaś.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak nieoficjalnie dowiedział się money.pl, konferencja może być potężnym przedwyborczym ciosem dla rządu PiS, bo NIK zdecydowała się w kilku przypadkach powiadomić prokuraturę o wykrytych nieprawidłowościach. Jedną z takich spraw ma być marnotrawstwo publicznych pieniędzy podczas budowy szpitali covidowych.
Zdaniem prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) oraz zaufanego doradcy premiera Pawła Borysa, wtorkowa prezentacja NIK wpisuje się w tzw. czarny PR wobec rządu, której on i kierowana przez niego instytucja – jak mówi Borys – również doświadczyła.
Jak przypomina prezes, PFR był kontrolowany przez NIK w zakresie pomocy udzielonej w czasie pandemii spółkom węglowym oraz przedsiębiorcom (w ramach tzw. tarcz finansowych). Według naszego rozmówcy obie te kontrole zostały zakończone i nie zawierają żadnych poważnych zarzutów wobec PFR, a wnioski są opisowe.
Mimo, że kontrola dotycząca spółek węglowych zakończyła się już w styczniu tego roku, a tarcz finansowych w lipcu, NIK nie opublikował ich do tej pory – przekazał nam w poniedziałek Paweł Borys.
PFR odwoływał się od zastrzeżeń NIK do specjalnej komisji, która jest w Izbie i która rozstrzyga skargi oraz podejmuje ostateczne uchwały pokontrolne. Komisja ta - według naszych informacji - zgodziła się z większością argumentów, które Fundusz jej przedstawił oczyszczając w ten sposób PFR z wielu "zarzutów" – słyszymy.
Jednym z takich zarzutów wobec PFR miał być brak informacji dla przedsiębiorców, których wnioski o pomoc zostały przez Fundusz odrzucone, o przyczynie odmowy udzielenia im wsparcia. Jak podkreśla nasze źródło informacji, chodziło o firmy, wobec których toczyły się czynności w organzach ściągania lub urzędach skarbowych.
Wisienka na torcie? NIK rozpoczął kampanię wrześniową
Jak nieoficjalnie dowiedział się money.pl, kontrola dotycząca Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 jest z wtorkowej prezentacji wyłączona. Raport ten zostanie upubliczniony w innym terminie. Najprawdopodobniej pod koniec tego miesiąca.
Należy spodziewać się, że będzie on również dla rządu miażdżący. Pisaliśmy o tym już w czerwcu tego roku. Wówczas NIK wskazał na "chaos, brak procedur, brak jawności, marnotrawienie publicznych środków".
NIK już wtedy zarzucił władzom, że pieniądze z funduszu przepływają poza budżetem, bo nie ma nad nimi kontroli parlamentu. "Plan finansowy Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 i jego wykonanie nie podlegają debacie parlamentarnej w trybie przewidzianym dla ustaw budżetowych. Oznacza to ograniczenie uprawnień parlamentu w zakresie kontroli nad wydatkami publicznymi. Zmiana ta narusza również zasady jawności i przejrzystości gospodarowania środkami publicznymi" – tłumaczył NIK.
Ponadto, zdaniem Izby szef rządu "nie uregulował zasad planowania i gospodarowania środkami Funduszu oraz nie zorganizował skutecznego nadzoru". Słowem, wprowadził i akceptował chaos.
Premier, który miał ostatnie słowo w kwestii wydatkowanych środków, nie zamieścił także na stronie internetowej swojej kancelarii planów finansowych funduszu oraz sprawozdań z ich wykonania. "Skutkowało to ograniczeniem publicznego dostępu do danych i informacji o Funduszu. Było to niezgodne z jedną z podstawowych zasad finansów publicznych, jaką jest zasada jawności" – wskazywał NIK.
Kontrolerzy przyjrzeli się również inwestycjom z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych oraz Rządowego Funduszu Polski Ład: Program Inwestycji Strategicznych, które były doinwestowywane z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.
"Proces rozpatrywania wniosków, w ramach tych programów, był nietransparentny i niezgodny z zasadą jawności finansów publicznych" – czytamy w dokumencie Izby.
Prywatny raj premiera
Przypomnijmy: Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 został powołany w 2020 r. w celu zwalczania pandemii koronawirusa i "przeciwdziałania skutkom kryzysu społeczno-gospodarczego" wywołanego tą pandemią. Tylko w 2022 r. wydano z niego ponad 46 mld zł. Zarządzał nim premier Mateusz Morawiecki.
Szef rządu ma ostatnie słowo w sprawie decyzji o wydawanych z funduszy pieniądzach – pisaliśmy w lutym 2023 r.
Dr Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych, a w przeszłości dyrektor departamentu analiz Ministerstwa Finansów ów fundusz nazwał "rajem podatkowym premiera".
Moim zdaniem skandaliczne jest to, że Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 realizuje wszystko. Ja to nazywam rajem podatkowym premiera Morawieckiego. Finansowanie Polskiego Ładu też ma się odbywać w ramach tego funduszu. I ten fundusz, choć ma miliardy złotych wydatków, w ogóle nie jest włączony do tego budżetu – mówił Dudek w przeszłości w rozmowie z money.pl.
Jak opisywaliśmy, w pewnym momencie fundusz przeobraził się w twór, z którego pieniądze płynęły np. do rolników zmagających się z afrykańskim pomorem świń. Tylko przez niecały miesiąc od początku swojego istnienia (czyli do końca marca 2020 r.) był on faktycznie państwowym funduszem celowym. Wiosną 2020 r. zaczął funkcjonować poza budżetem państwa i kontrolą parlamentu, co od dawna głośno krytykują eksperci.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl