Najwyższa Izba Kontroli co roku, mniej więcej w czerwcu, przygotowuje dla Sejmu "Analizę wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej". Dołącza do niej również opinię NIK, na podstawie której parlament udziela rządowi tzw. absolutorium, co oznacza, że posłowie nie mają istotnych zastrzeżeń do działalności Rady Ministrów w kwestii realizacji ustawy budżetowej.
Z informacji money.pl wynika, że analiza dotycząca ostatniego budżetu przygotowanego przez PiS jest w zasadzie gotowa. Kolegium NIK jednak nie podjęło jeszcze w tej sprawie stosownej uchwały. Ma to się wydarzyć lada moment. Wnioski płynące z lektury raportu Izby ekipie Mateusza Morawieckiego na pewno nie przypadną do gustu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Opinia NIK dot. budżetu PiS za 2023 r. nie będzie pozytywna
- Mamy szereg zastrzeżeń. To będzie takie postawienie "kropki na i" ws. finansów naszego kraju - tak o ostatnim budżecie przygotowanym przez rząd PiS mówi w rozmowie z money.pl wysoki urzędnik NIK-u, który chce zachować anonimowość. Wymienia obszary, które zdaniem Izby Zjednoczona Prawica popsuła na tyle, że wymagają pilnej naprawy.
Chodzi przede wszystkim o skończenie z - jak to nazywa nasz rozmówca - "dualizmem budżetowym", czyli wypychaniem wydatków państwa poza ustawę budżetową, co konsekwentnie od lat czyniła Zjednoczona Prawica.
W opinii NIK-u obniża to jej rangę, a skala tego procederu zahacza wręcz o łamanie polskiej Konstytucji.
- Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) oraz Polski Fundusz Rozwoju (PFR) w latach 2020-22 zadłużyły się na łączną kwotę 240 mld zł. W tym w samym 2022 r. na prawie 26 mld zł. Nie są one liczone do definicji krajowego długu. W efekcie różnica między długiem liczonym przez UE a między polską definicją wzrosła w 2020 r. czterokrotnie. Po 2023 r. już widzimy, że ta różnica jest jeszcze większa, więc problem się pogłębił - mówi nasz informator z NIK.
W 2023 r. wartość wydatków poza budżetem była nadal bardzo wysoka, a skala tego zjawiska była nieakceptowalna - potwierdza krótko w rozmowie z money.pl Marian Banaś, prezes NIK.
Więcej jednak na ten temat nie chce powiedzieć. - Proszę poczekać na oficjalny raport. Chwila cierpliwości - ucina.
Przypomnijmy, że BGK od 25 lat prowadzi obsługę różnorodnych funduszy. W ostatnich latach jednak nastąpiło radykalne przyspieszenie w tworzeniu nowych, w których rząd PiS się niejako wyspecjalizował. Dzięki temu wypchnął miliardy złotych poza budżet. Na papierze mógł pokazać mniejszą dziurę budżetową oraz pozbawił parlament możliwości sprawdzania i kontroli wydatków władzy. O tym procederze pisaliśmy wielokrotnie.
Miażdżąca ocena NIK
NIK zarzuca władzom to, przed czym w money.pl ostrzegaliśmy od dawna - politycy i eksperci z innych opcji niż PiS nie mają możliwości kontroli wydatkowania publicznych pieniędzy, co może rodzić wiele uchybień, prowadząc do niegospodarności.
To nowotwór finansów publicznych - tak o funduszach pozabudżetowych mówi w rozmowie z money.pl Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych.
Wskazuje, że zadłużenie w BGK i PFR sięga już 10 proc. PKB i ponad 20 proc. długu naszego kraju.
Są jednak i tacy ekonomiści jak prof. Marcin Piątkowski, którzy się nie zgadzają z tak postawionym problemem i tłumaczą, że rząd Morawieckiego nie miał innego wyjścia, gdyż musiał w pandemii pomóc przedsiębiorcom, a limit długu krajowego 60 proc. mógłby to uniemożliwić.
Problem w tym, że tylko w 2022 r., już dawno po pandemii, z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, największego funduszu przy BGK, wydano ponad 46 mld zł. Stał on się skarbonką do wydatków wszelakich, a zeszłoroczna ocena NIK w tym zakresie była miażdżąca. Kontrolerzy krytykowali brak procedur, wolnoamerykankę w wydatkowaniu miliardów złotych oraz chaos formalny.
Obligacje zamiast dotacji
NIK krytykuje również PiS za liczne triki budżetowe, którymi zaciemniał prawdziwy obraz dziury budżetowej. Chodzi m.in. o przekazywanie obligacji zamiast dotacji budżetowych. Dotacja jest bowiem wliczana do wydatków budżetu państwa i wtedy powiększa deficyt budżetowy. Rozdawanie obligacji jest za to ukrytym wydatkiem, bo nie jest wliczane do deficytu.
W 2022 r. przekazano papiery dłużne o wartości 26 mld zł. W latach 2016-17 r. nieodpłatnie otrzymywał je tylko BGK. Od 2019 r. PiS zaczął je przekazywać znacznie większej liczbie podmiotów. W latach 2019-22 wartość przekazywanych w ten sposób obligacji wzrosła ponad czterokrotnie z 6 mld zł w 2019 r. do niemal 26 mld zł w 2022 r. W sumie, jak wyliczał już prezes NIK, w 2019-22 r. przekazano nieodpłatnie obligacje o wartości ok. 73 mld zł - mówi nasz informator.
- To jest dla nas niedopuszczalne. Powinno się dawać dotacje, a nie obligacje. To prowadzi do braku transparentności, bo obligacje nie liczą się jako rozchód, więc zaniżają deficyt - dodaje.
NIK już wcześniej krytykowało PiS za budżet
Najwyższa Izba Kontroli już raz nie dała rządowi Morawieckiego pozytywnej opinii z wykonania budżetu. Marian Banaś w środę na sympozjum Instytutu Finansów Publicznych mówił, że taka sytuacja miała miejsce pierwszy raz od 1994 r.
Kulminacją naszych obaw były negatywne oceny budżetu za rok 2022 r. Z ubolewaniem trzeba mówić, że 2022 r. był trzecim rokiem, w którym ranga ustawy budżetowej była znikoma - wskazywał prezes Izby.
Potwierdził tym samym to, za co NIK krytykowała PiS od samego początku.
- Najwyższa Izba Kontroli negatywnie ocenia kierunki zmian w systemie finansów publicznych, w wyniku których gospodarka finansowa państwa prowadzona jest w znacznej części poza budżetem państwa i z pominięciem rygorów właściwych dla tego budżetu. Ustawa budżetowa, w tym przede wszystkim budżet państwa, przestaje pełnić funkcję podstawowego aktu zarządzania finansami państwa - wskazywał NIK w swojej zeszłorocznej analizie.
Izba wymieniła pięć głównych działań PiS, które wpłynęły na negatywną ocenę:
- Tworzenie funduszy przy BGK, które nie podlegają rygorom ustawy o finansach publicznych.
- Przekazywanie różnym podmiotom obligacji zamiast dotacji o łącznej sumie 63,6 mld zł.
- Ogromne dodatkowe koszty długu zaciąganego przez BGK i PFR w kwocie ponad 12 mld zł.
- Przesuwanie wydatków między budżetami w kolejnych latach w kwocie 52,4 mld zł.
- Osłabianie reguły wydatkowej oraz nieujęcie w regule wydatkowej rzeczywiście planowanych wydatków funduszy przeciwdziałania COVID-19.
Co dalej?
Problem w tym, że ten rok - w którym rządzi już nowa władza - nie różni się zbytnio od lat, w których o finansach państwa decydował PiS. Nowa koalicja wciąż używa funduszy pozabudżetowych. Czy w takim razie rząd Donalda Tuska obawia się Mariana Banasia?
- Różnica polega na tym, że my wykazujemy dobrą wolę. NIK formułuje swoje raporty przede wszystkim do administracji publicznej, tak by działała ona lepiej. Po projekcie budżetu na ten rok przedstawimy plany konsolidacji finansów, ograniczenia wydatków pozabudżetowych i pokażemy nową ścieżkę długu, tak by nie przekroczyć cienkiej czerwonej linii - mówi nam wysoko postawiony urzędnik Ministerstwa Finansów.
Sam resort zdaje się być świadomy skali wyzwań. W tzw. białej księdze stanu finansów państwa MF pisał nie tak dawno, że "ok. 80 proc. wydatków środków publicznych realizowane poza budżetem państw".
Obserwowany w ostatnich latach wzrost wydatków publicznych możliwy był poprzez znaczne podniesienie opodatkowania obywateli oraz obchodzenie przez władze reguł fiskalnych. Działo się to pod pretekstem odbudowy gospodarki po pandemii, w szczególności poprzez realizowanie wielu wydatków poza budżetem państwa - czytamy w dokumencie.
Ministerstwo zarzucało poprzednikom niejednolitość zasad tworzenia i funkcjonowania jednostek, a także wykorzystywanie nowo tworzonych instytucji do finansowania nieuzasadnionych zadań sprawiły, że środki publiczne były marnotrawione.
Między innymi podmioty te często przekazywały środki finansowe między sobą, pobierając z tego tytułu wynagrodzenie i nie rozwiązując jednocześnie problemów społecznych. Wszystko to miało doprowadzić do marnotrawienia środków publicznych.
O wszystkich tych zagadnieniach w środę dyskutowali na wspomnianym sympozjum w SGH ekonomiści i konstytucjonaliści. Ich puenta w panelu dotycząca praworządności w finansach publicznych była jedna: "Bez jawności, przejrzystości i jedności zarządzania finansami państwa nie ma demokracji"
Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl