O sprawie informuje Polska Agencja Prasowa, która powołuje się na komunikat rządu Pedro Sáncheza. Wynika z niego, że rządzący do ostatniej chwili starali się powstrzymać Nissana przed zamknięciem fabryki w Barcelonie.
Jedna z propozycji hiszpańskich władz zakładała powstanie grupy roboczej, której zadaniem byłoby "poszukiwanie alternatywnych rozwiązań dla zakładu".
Ostatecznie inicjatywa rządu spełzła na niczym, o czym poinformowała szefowa dyplomacji Arancha González Laya. Przekazała ona również, że japoński producent wycofuje się nie tylko z Hiszpanii, ale z całej Unii Europejskiej.
Koncern w fabryce w Barcelonie zatrudnia ok. 3 tys. pracowników. Jednak związki zawodowe przekonują, że decyzja Japończyków uderzy pośrednio spółki współpracujące z Nissanem. Związkowcy szacują, że pracę stracić może nawet 20 tys. osób.
Po południu rozpoczęły się protesty pod fabryką. Euronews wskazuje, że w trakcie demonstracji uczestnicy podpalili opony.
Euronews tłumaczy, że do zamknięcia zakładu w Barcelonie koncern zmusiły skutki ekonomiczne trwającego kryzysu wywołanego przez koronawirusa. To właśnie przez nie Nissan notuje wyniki najgorsze od 11 lat.
Jak podaje PAP, rano Makoto Uchida, szef Nissana, zapowiedział, że los fabryki w stolicy Katalonii podzieli również zakład w Indonezji. Produkcja z niego ma zostać przeznaczona do Tajlandii. Natomiast działalność koncernu w Europie skupi się w brytyjskim zakładzie w Sunderland.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl