Ekonomiści Banku Pekao wzięli pod lupę sierpniowe dane dotyczące bezrobocia i inflacji w różnych europejskich krajach.
Są to dane GUS, tylko Eurostatu, czyli unijnego urzędu statystycznego.
Wnioski? Wygląda na to, że tam, gdzie uchroniono rynek pracy przed skutkami pandemii, presja cenowa jest większa – napisali ekonomiści z Pekao.
Zależność między stopą bezrobocia, a wzrostem cen pokazali na wykresie. Na osi x widzimy inflację bazową w sierpniu, czyli inflację po wyłączeniu cen energii i żywności. W Polsce znacznie przekroczyła ona 4 proc. rok do roku i była najwyższa w Unii Europejskiej. Oznacza to, że ceny w Polsce (bez żywności i energii) wzrosły średnio o ponad 4 proc. w porównaniu z sierpniem ubiegłego roku.
Natomiast bez wykluczenia cen żywności i energii, inflacja w Polsce w sierpniu wyniosła 3,7 proc. rok do roku, wynika z danych Eurostatu. Większa była jedynie na Węgrzech.
Na osi y widzimy z kolei stopę bezrobocia w sierpniu. Według Eurostatu w Polsce wyniosła ona zaledwie 3,1 proc. i była prawie najniższa w UE. Mniejsze bezrobocie było tylko Czechach (2,7 proc.), które pod względem inflacji również są w europejskiej czołówce.
Z kolei np. w Hiszpanii, gdzie stopa bezrobocia w sierpniu wyniosła aż 16 proc., średni poziom cen, po wykluczeniu energii i żywności, jest praktycznie taki sam jak rok temu.
Wskaźnik publikowany przez unijną instytucję jest niższy od stopy bezrobocia podawanej przez Główny Urząd Statystyczny, która zarówno w lipcu, jak i w sierpniu wyniosła 6,1 proc. Metoda stosowana przez unijną instytucję (czyli tzw. metoda BAEL) uwzględnia osoby pozostające bez pracy, ale - co ważne - zdolne ją podjąć w krótkim czasie i aktywnie szukające zatrudnienia. Nie ma przy tym znaczenia, czy są one zarejestrowane w urzędzie pracy.