Aktualizacja 17:18
To już pewne. Minister finansów Jerzy Kwieciński zdecydował o podatku, który miałaby zapłacić Olga Tokarczuk za pieniądze otrzymane wraz z Nagrodą Nobla. Żadnej daniny nie będzie, będzie za to "zaniechanie". Fiskus na Tokarczuk nie zarobi nic. Cała kwota powędruje tylko do niej. To wyjątkowa sytuacja.
Nagroda Nobla - finansowa - wynosi 9 mln szwedzkich koron, czyli ok. 3,5 mln złotych. I właśnie tyle dostanie Olga Tokarczuk, która została laureatką tej nagrody w dziedzinie literatury za rok 2018.
Informację o wysokości nagrody potwierdziło już money.pl biuro prasowe Królewskiej Szwedzkiej Akademii Nauk. W myśl polskich przepisów podatkowych, pieniądze otrzymane za nagrodę Nobla to nic innego jak dochód. A od dochodów należy płacić podatek dochodowy. I nie ma znaczenia to, czy to podatek od wynagrodzenia za pracę, wygranej w loterii czy od pieniędzy otrzymanych za Nagrodę Nobla.
Standardowo od nagród w konkursach fiskus pobiera 10 proc. podatku. Zwolnione są tylko te, które przyznane są w dziedzinie sztuki, kultury i nauki i nie przekraczają 2 tys. zł. Nagroda dla Olgi Tokarczuk przekracza limit około 1750 razy.
A to by oznaczało, że fiskus "zgarnie" od wygranej blisko 350 tys. zł. A jeszcze bardziej skomplikowana jest sytuacja, gdy nagrodę otrzymuje np. przedsiębiorca w związku z prowadzoną przez siebie działalnością. W przypadku Olgi Tokarczuk może być zupełnie inaczej.
Ministerstwo Finansów już przeanalizowało możliwość zwolnienia polskiej pisarki z konieczności płacenia podatku. Decyzja? Pozytywna.
Jak wynika z naszych informacji, Noblistka nie zapłaci żadnego podatku. Fiskus nie zgarnie ani grosza z jej wygranej. - Jest decyzja ministra Jerzego Kwiecińskiego o zaniechaniu PIT wobec Noblistów - poinformował money.pl Paweł Jurek. W mediach społecznościowych decyzję potwierdził sam minister. "W najbliższym czasie wydam stosowne rozporządzenie w tej sprawie" - poinformował i złożył gratulacje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl