Spółka Nord Stream 2 AG poprosiła duńskiego regulatora o pozwolenie na wykorzystanie statków niewyposażonych w system dynamicznego pozycjonowania - podaje Polska Agencja Prasowa.
Jak twierdzi przywoływany przez PAP "Kommiersant", ma to oznaczać, że Rosjanie (spółka Nord Stream 2 AG należy w całości do Gazpromu) chcą wykorzystać do ułożenia brakującego odcinka rurociągu na dnie morskim dwa statki. Są to: statek Akademik Czerski (z systemem dynamicznego pozycjonowania) i barka Fortuna (bez tego systemu).
Do ułożenia zostało 65 kilometrów jednej nitki gazociągu i 85 kilometrów drugiej. W ostatnim czasie Rosjanie mają z budową Nord Stream 2 pod górkę.
W grudniu 2019 r., na skutek ryzyka sankcji ze strony USA, z dalszego układania Nord Stream 2 na dnie Bałtyku wycofała się szwajcarska firma Allseas - przypomina PAP. Mimo to wiceminister spraw zagranicznych Rosji Aleksandr Pankin mówił w lutym 2020 roku, że budowa gazociągu Nord Stream 2 zostanie ukończona bez względu na ewentualne sankcje ze strony USA.
Z kolei na początku czerwca w USA przedstawiono projekt ustawy, przewidujący rozszerzenie sankcji USA wobec Nord Stream 2. Projekt zakłada wprowadzenie sankcji nie tylko wobec firm, które dostarczają statki do układania rur na dnie morskim, ale też m.in. wobec towarzystw ubezpieczeniowych, które te statki ubezpieczają.
Dodatkowo w maju niemiecka Federalna Agencja ds. Sieci poinformowała, że zamierza odrzucić wniosek konsorcjum Nord Stream 2 o wyłączenie spod unijnej dyrektywy gazowej tego odcinka podmorskiego gazociągu, który przebiega przez wody pod jurysdykcją Niemiec. To oznacza niższą rentowność Nord Stream 2.
Swój sprzeciw wobec nowej inwestycji Gazpromu, obok USA, wyraziły też Polska, kraje bałtyckie i Ukraina.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl