"Europa powinna potraktować sytuację na Białorusi i zamach na Aleksieja Nawalnego jako - być może ostatnie - memento" - napisał we wtorek na Facebooku premier.
To kolejny raz, kiedy Morawiecki apeluje o wstrzymanie prac nad gazociągiem. Przed kilkoma dniami szef rządu ocenił, że taki gest byłby "wzięty bardzo poważnie" przez Rosję.
Morawiecki w swoich nawoływaniach nie jest osamotniony. Dla świata zachodniego momentem przełomowym było otrucie Aleksieja Nawalnego środkiem z grupy nowiczok. Opozycjonista trafił do szpitala 20 sierpnia w Omsku na Syberii. Na żądanie rodziny został przetransportowany do kliniki Charite w Berlinie.
To właśnie Niemcy poinformowali, że polityk nieprzychylny władzy na Kremlu został otruty. Nie milkną echa tego wydarzenia. Pierwsze zapowiedzi medialne o możliwych sankcjach, które Niemcy nałożą na Rosję, potwierdził w ubiegłym tygodniu rzecznik niemieckiego rządu.
Steffen Seibert, bo o nim mowa, poinformował, że kanclerz Angela Merkel zgadza się z apelem własnego ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa. Tuż po ogłoszeniu, że Nawalny został utruty, Maas zwrócił się do Rosjan o pomoc w wyjaśnieniu sprawy Nawalnego. W przypadku odmowy Niemcy będą zmuszeni do zrezygnowania z poparcia dla inwestycji Nord Stream 2.
Rosjanie jednak starają się zachować spokój. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ogłosił w zeszłym tygodniu, że nie widzi zagrożenia dla przyszłości Nord Stream 2. Ocenił też, że dyskusja o możliwym wstrzymaniu inwestycji jest "absurdalna".
Nord Stream 2 jest obecnie gotowy w 94 proc. Jednak od grudnia ubiegłego roku nie są prowadzone żadne prace przy gazociągu.