- Chciałbym, by Nord Stream 2 nie był po prostu bronią Rosji i nie po prostu biznesem między niektórymi krajami Europy, w tym Niemiec i Rosji. To nie jest po prostu biznes, dla nas to wielka tragedia - oznajmił w piątek Wołodymyr Zełenski.
Jak dodał, może być to kolejny "zasób, który będzie wykorzystywać Rosja w procesie negocjacji dyplomatycznych". - Chcę, aby USA robiły wszystko, by nie wycofywać sankcji - dodał.
- Nawet jeśli Nord Stream 2 będzie uruchomiony, Ukraina powinna otrzymać wszystko to, co jej gwarantowały europejskie państwa i USA. Obietnice dotyczące tego, że będzie nam zagwarantowane bezpieczeństwo energetyczne. Każda strona powinna wykonać obowiązki i spełnić obietnice - podkreślił.
Nord Stream 2 to gazociąg z Rosji do Niemiec, poprowadzony po dnie Bałtyku. Omija m.in. takie kraje, jak Polska czy Białoruś, a także Ukrainę. Wokół inwestycji jest mnóstwo kontrowersji, bo może się ona stać bronią w politycznej walce o wpływy w Mińsku i w Kijowie.
W piątek rozmowę z szefem biura prezydenta Ukrainy Andrijem Jermakiem na temat manewrów rosyjskiego wojska przy granicy z Ukrainą przeprowadził doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan. Obaj zgodzili się, że "wszystkie strony" powinny podjąć wysiłki w celu deeskalacji napięć.
"Sullivan i Jermak rozmawiali o podzielanych przez siebie niepokojach związanych z rosyjskimi działaniami wojskowymi przy granicy z Ukrainą i ostrą retoryką wobec Ukrainy. Zgodzili się, że wszystkie strony powinny podjąć wysiłki dyplomatyczne w celu deeskalacji napięć" - napisano w oświadczeniu Białego Domu. Doradca Bidena miał podkreślić "niezachwiane" poparcie dla suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy.
Rozmowa Sullivana z Jermakiem jest kolejną w całej serii dyplomatycznych kontaktów USA z Ukrainą i sojusznikami w regionie. W środę temat ten był również przedmiotem rozmowy Sullivana z szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego Pawłem Solochem.
Obawy USA i Ukrainy budzi koncentracja ok. 90 tys. rosyjskich żołnierzy przy granicach Ukrainy oraz informacje wywiadowcze wskazujące na konkretne plany sugerujące ponowną rosyjską inwazję na Ukrainę tej zimy.
Wołodymyr Zełenski powiedział w piątek, że Jermak odbędzie wkrótce rozmowę na ten temat ze stroną rosyjską, co miała zasugerować m.in. ustępująca kanclerz Niemiec Angela Merkel.
USA wracają z sankcjami
W poniedziałek Stany Zjednoczone zdecydowały o nowych sankcjach w związku z budową gazociągu Nord Stream 2. Dotkną one cypryjską firmę żeglugową i jej statek. Tymczasem w maju USA zniosły sankcje wobec firmy obsługującej gazociąg. "To próba uzyskania przez Amerykanów ponownie większego wpływu na Rosję" - komentuje niemiecki dziennik "Welt".
W maju administracja Bidena zniosła sankcje wobec firmy obsługującej gazociąg, aby nie rozgniewać Niemiec. Ponadto uznano, że i tak nie można już zapobiec ukończeniu rurociągu. Teraz USA robią krok w tył, podejmując działania, które nie zapobiegną uruchomieniu, ale co najwyżej je opóźnią - zauważa gazeta.
"Od czasu przełomowej decyzji administracji Bidena w maju, sytuacja w Europie Wschodniej uległa znaczącej zmianie. (...) Putin może wykorzystać próżnię rządową w Berlinie i nowe obawy Europy przed wysokimi cenami energii, aby zaanektować dużą część Ukrainy, zgodnie z obawami w kręgach wywiadu USA" - podkreśla dziennik.
Dlatego Amerykanie "próbują wywierać zakulisowe naciski na sojuszników w sprawie militarnego i gospodarczego pakietu środków mających powstrzymać Rosję przed eskalacją. Nowe sankcje wobec Nord Stream 2 to przede wszystkim próba uzyskania przez Amerykanów ponownie większego wpływu na Rosję - i opóźnienia uruchomienia gazociągu do czasu zażegnania sytuacji kryzysowej na granicy z Ukrainą. W istocie jednak sankcje nie mają prawie żadnego wpływu na już zbudowany rurociąg" - pisze "Welt".
Ukraina liczy na wsparcie
Jak dodał dziennik, USA chcą "przypomnieć rządowi federalnemu, aby dotrzymał swojej części umowy z Amerykanami. W rzeczywistości od tygodni nie ma żadnych negocjacji z Ukrainą w sprawie ekonomicznej i politycznej rekompensaty za rurociąg".
- Mimo że od ogłoszenia wspólnej deklaracji minęły 123 dni, do tej pory nie zrobiono nic, aby wyeliminować istniejące zagrożenia gospodarcze i bezpieczeństwa dla Ukrainy z powodu gazociągu Nord Stream 2 - powiedział we wtorek portalowi dziennika "Welt" Andrij Melnyk, ambasador Ukrainy w Niemczech.
- Wręcz przeciwnie, ostre zagrożenie nowym rosyjskim atakiem wojskowym jest większe niż kiedykolwiek, miecz Damoklesa inwazji na dużą skalę dokonanej przez Putina wisi nad głową Ukrainy na cienkiej nitce - dodał.
Melnyk zarzucił Niemcom, że nie traktują wystarczająco poważnie obecnego zagrożenia. - Niestety, ta bezprecedensowa eskalacja jest traktowana w Berlinie lekceważąco. Taka ignorancja może wkrótce zemścić się także na Republice Federalnej - powiedział Melnyk.
Na razie niemiecki regulator Bundesnetzagentur zawiesił tymczasowo procedurę zatwierdzenia Nord Stream 2. Zgodnie z przepisami operatorem gazociągu musi być firma niemiecka, a nie szwajcarska spółka Nord Stream 2 AG.