Nie milkną echa otrucia opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Pierwsze zapowiedzi medialne o możliwych sankcjach, które Niemcy nałożą na Rosję, potwierdza rzecznik niemieckiego rządu.
Steffen Seibert, bo o nim mowa, poinformował, że kanclerz Angela Merkel zgadza się z apelem własnego ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa - podaje Polska Agencja Prasowa.
W weekend Heiko Maas zwrócił się do Rosjan o pomoc w wyjaśnieniu sprawy Nawalnego. W przypadku odmowy Niemcy będą zmuszeni do zrezygnowania z poparcia dla inwestycji Nord Stream 2.
- Liczę na to, że Rosjanie nie skłonią nas do zmiany stanowiska w sprawie Nord Stream 2. Mamy stanowcze oczekiwanie wobec rządu rosyjskiego, że rozwiążą tę poważną sprawę kryminalną - powiedział Heiko Maas w "Bild am Sonntag".
Rosjanie jednak starają się zachować spokój. W poniedziałek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ogłosił, że nie widzi zagrożenia dla przyszłości Nord Stream 2. Ocenił też, że dyskusja o możliwym wstrzymaniu inwestycji jest "absurdalna".
- Na razie odnotowujemy, że w odpowiedzi na każde takie nowe oświadczenie [wzywające do wstrzymania budowy - PAP] pojawiają się dwa, mówiące o absurdalności takich propozycji - stanowczo podkreśla Pieskow, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
W Niemczech trwa gorąca dyskusja o współpracy niemiecko-rosyjskiej. Do krytyków tejże współpracy codziennie dołączają kolejne osoby. Niedawno głos swój zawarł również minister zdrowia Jens Spahn, który stwierdził, że przyszłość gazociągu jest "w rękach Rosji".
Temat sankcji, które Niemcy mogłyby nałożyć na budowę gazociągu, pojawił się w dyskusji publicznej już przed tygodniem. Wtedy to niemiecki dyplomata Wolfgang Ischinger prognozował, że sprawa Nawalnego może okazać się "punktem krytycznym" w relacjach dwóch państw.
Wyraźny głos w tej sprawie podniósł również szef NATO Jens Stoltenberg, który - w imieniu wszystkich członków sojuszu - przekazał w piątek słowa potępienia wobec sprawców ataku na Aleksieja Nawalnego.
Aleksiej Nawalny, rosyjski opozycjonista, kilka tygodni temu z objawami otrucia został przetransportowany do niemieckiego szpitala. Następnie rząd Republiki Federalnej Niemiec - po zleconych badaniach pod kątem toksykologicznym - opublikował komunikat, w którym poinformował, że substancja, którą został otruty Aleksiej Nawalny to środek chemiczny z grupy nowiczok.